Tygrysy dotarły do Poznania. W jednej skrzyni "brak oznak życia"
Ciężarówka z tygrysami w klatkach, która utknęła kilka dni temu na polsko-białoruskiej granicy, dotarła w nocy do Poznania. Udało się z niej zdjąć jedynie cztery klatki. Pracownicy ogrodu musieli przerwać operację rozładunku, z powodu agresji jednego ze zwierząt. Stan zwierząt jest fatalny. Z jednej ze skrzyń nie docierają żadne odgłosy.
"Przyjechały. Chude, odwodnione, z zapadniętymi oczami, futra obklejone odchodami, odparzenia od moczu, w totalnym stresie, bez woli i chęci do życia. Pokrzywione grzbiety, straszliwy smród w aucie. Skrzywdzone, cierpiące i upodlone" - poinformowało po godz. 4 rano na swoim profilu na Facebooku poznańskie zoo.
Zobacz także: Tygrysy na skraju wyczerpania. Jest śledztwo prokuratury
Pracownicy natychmiast zabrali się za rozładunek skrzyń. Niestety, musieli go przerwać po wydobyciu ze naczepy czterech skrzyń. "Koszmar, z którym musimy zmierzyć się od rana - w rozpadającej się skrzyni tygrys oszalały ze stresu i agresywny. Jego klatka zagradza dostęp do pozostałych" - tłumaczą na swoim profilu.
Jak tłumaczyła rano w TVN24 rzeczniczka prasowa ogrodu, zwierzę najprawdopodobniej trzeba będzie "przyśpić" przed wyładunkiem klatki. - To ryzykowne, ale bezpieczeństwo ludzi jest najważniejsze - tłumaczyła.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
"W pozostałych skrzyniach zwierzęta zrezygnowane, ale żywe. W jednej - brak oznak życia. Ze względu na bezpieczeństwo zwierząt i ludzi musimy odczekać do świtu, bo dopiero za dnia spróbujemy przetransportować rozpadającą się skrzynię" - informuje zoo.
Dwa tygrysy - samice - ruszyły w dalszą drogę. Pod opieką lekarza i opiekuna jadą do mini zoo w Człuchowie. Dwa kolejne są już, jak informuje zoo, "nakarmione, napojone, obłożone słomą" i odpoczywają po podróży.
Tygrysy w Koroszczynie. Jechały do Rosji
Ciężarówka z 10 tygrysami uwięzionymi w niewielkich klatkach wyjechała z Rzymu 22 października. Jechała do Dagestanu - republiki Federacji Rosyjskiej. Według nieoficjalnych informacji zwierzęta miały trafić do cyrku.
Ciężarówka utknęła na polsko-białoruskim przejściu granicznym w Koroszczynie. Białorusini nie chcieli jej wpuścić. Najpierw okazało się, że kierowcy nie mają białoruskich wiz. Potem, gdy transport przejął Rosjanin, białoruskie służby stwierdziły, że brakuje wymaganych przy transporcie żywych zwierząt dokumentów.
Ciężarówka z tygrysami w klatkach stanęła więc na parkingu przy przejściu granicznym. Do Rosji jechać nie może, a właściciel zwierząt nie zgadza się na ich powrót do Włoch - informował portal poznan.wyborcza.pl.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl