podróże służbowe

Co łączy Podkarpacie z Warmią i Mazurami? Z pewnością zapierające dech w piersiach krajobrazy, bogata tradycja i gościnność mieszkańców. Już od czerwca, oddalone od siebie o 500 km regiony Polski połączy jeszcze jedno - bezpośrednie loty z Rzeszowa na Mazury.

A gdyby tak rzucić wszystko i… polecieć na Mazury? Połączyć wyjazd służbowy z weekendowym wypoczynkiem wśród mazurskiej głuszy? Teraz to możliwe! Dzięki bezpośrednim lotom z Wrocławia do oddalonego o 500 km Portu Lotniczego Olsztyn-Mazury to marzenie spełni się… w godzinę.

Dokładnie 1286 zagranicznych delegacji odbyli urzędnicy Ministerstwa Spraw Zagranicznych w ubiegłym roku. I to mimo, trwającej na całym świecie, pandemii koronawirusa. Wśród państw, do których pracownicy MSZ się wybrali, są m.in. Bangladesz, Zimbabwe i Tanzania.

433 tysiące 637 złotych - tyle kosztowały w ubiegłym roku służbowe podróże zagraniczne urzędników ministerstwa rolnictwa. Głównym kierunkiem była Bruksela i siedziba Parlamentu Europejskiego, ale nie zabrakło również egzotycznych wojaży. Jedna z wypraw miała miejsce aż 4300 kilometrów od Polski - do Mauretanii.

Tokio, Waszyngton, Paryż czy Chongzuo - prezydenci polskich miast latają po całym świecie. Choć oczywiście nie wszyscy. Niektórzy potrafili w 2017 r. wydać na ten cel okrągłe 0 zł, a niektórzy, jak ustępujący włodarz Wrocławia, aż 154 tys. zł.

- Mimo że mam 67 lat uważam, że dobrze wyglądam. Ale ze względu na swój wiek nie będę latała na posiedzenia Senatu klasą turystyczną - tłumaczy Anna Anders. Jej podróże do USA kosztowały 611 tys. zł.

15 tys. zł - dzięki tej okrągłej sumie z kieszeni podatników poseł Prawa i Sprawiedliwości Marek Suski miał móc wyjechać na cztery dni do Chin. Co robił na drugim końcu świata? Słuchał konkursu pianistycznego "Jade Bird Chopin". Sam polityk cel wycieczki określił jako "promocję polskiej kultury".