Marek Suski słuchał Fryderyka Chopina. W Chinach, za publiczne pieniądze
Kancelaria Sejmu ma nie oszczędzać na wyjazdach posłów. Według "Super Expressu" w 2017 r. na ten cel przeznaczyła już 1,7 mln zł, a od początku kadencji aż 4,5 mln zł. Klub Prawa i Sprawiedliwości finansował m.in. wyjazd Marka Suskiego do Chin na koncert "Jade Bird Chopin".
- Pojechałem promować polską kulturę. Uważam, że to wydarzenie to coś, czym możemy się chwalić - powiedział dziennikowi polityk.
Do informacji odniósł się m.in. Łukasz Warzecha. - Słusznie. Lepszego promotora polskiej kultury niż pan poseł Suski trudno sobie wyobrazić - napisał na Twitterze.
Na Suskim lista przedstawicieli PiS, którzy podróżowali służbowo do odległych miejsc, się nie zamyka.
Zobacz też: Marek Suski show. Najlepsze teksty wiceprzewodniczącego komisji ds. Amber Gold
Inni politycy, inne destynacje, inne cele
Bangladesz, Mongolia, Kanada, Meksyk - to kolejne miejsca, które w celach służbowych i jednocześnie za publiczne pieniądze, odwiedzili politycy PiS.
Do Bangladeszu delegowano Elżbietę Kruk. Wzięła udział w Zgromadzeniu Unii Międzyparlamentarnej za 23 tys. zł. Jerzy Polaczek był z kolei w Meksyku jako członek delegacji prezydenckiej, co kosztowało 18,6 tys. zł.
Więcej wydano jednak na podróż Krystyny Pawłowicz do Kanady, gdzie spotkała się z Polonią. Mowa o 27 tys. zł. Przypomnijmy, że posłanka ze Stanów Zjednoczonych pozdrawiała lidera PO Grzegorza Schetynę.
Z biletów lotniczych w klasie biznes na konferencję w Tokio musiała się z kolei tłumaczyć. Nie kryła natomiast oburzenia, kiedy wyszło na jaw, do jakich egzotycznych krajów podróżowali sędziowie Sądu Najwyższego.
Przedstawiciele innych ugrupowań też korzystali z możliwości wyjazdów służbowych. Andżelika Możdżanowska z PSL była w Tokio na Światowym Szczycie Kobiet za 16 tys. zł, a Jan Łopata na wyborach prezydenckich w Mongolii za 27 tys. zł.
Członkowie Platformy również nie odmawiali zagranicznych podróży. Paweł Arndt wziął udział w Międzyparlamentarnym Turnieju Tenisowym w Budapeszcie. Jego wyjazd kosztował 3,5 tys. zł.
Źródło: "Super Express"/WP