mike pompeo(strona 2/3)

Trwa drugi dzień konferencji bliskowschodniej w Warszawie. Otwarto sesję plenarną. Na Stadionie Narodowym przemawiali m.in. szef polskiego MSZ Jacek Czaputowicz i sekretarz stanu USA Mike Pompeo.

Trwa drugi dzień konferencji bliskowschodniej w Warszawie. Otwarto sesję plenarną. Na Stadionie Narodowym przemawiali m.in. szef polskiego MSZ Jacek Czaputowicz i sekretarz stanu USA Mike Pompeo.

Konferencja bliskowschodnia sprawiła, że w Warszawie pojawiło się wielu Amerykanów. A ci jak mało kto potrafią zignorować polską wrażliwość historyczną. Niektóre przykłady ze środy przekraczają granice kompromitacji.

Polski rząd cieszy się z obecności amerykańskich polityków, którzy przylecieli na szczyt bliskowschodni w Warszawie. Podpisano umowę zbrojeniową. Padają piękne słowa. Pojawił się jednak pierwszy "zgrzyt".

Mike Pompeo, sekretarz stanu USA, podczas konferencji prasowej poprzedzającej szczyt bliskowschodni w Warszawie przestrzegał przed chińskimi technologiami. - Stany Zjednoczone nigdy nie umieszczą swojego sprzętu w kraju, w którym istnieje zagrożenie hakowania informacji przez Chińczyków – powiedział Pompeo.

- Nasze cele w polityce zagranicznej są zbieżne, przede wszystkim jeśli chodzi o kwestie bezpieczeństwa - powiedział szef MSZ Jacek Czaputowicz po spotkaniu z szefem Departamentu Stanu USA. Stany Zjednoczone i Polska współorganizują konferencję bliskowschodnią, która wystartuje w środę w Warszawie.

Konferencja bliskowschodnia w Warszawie (13-14 lutego) organizowana jest przez Stany Zjednoczone oraz Polskę. Szef palestyńskiej dyplomacji Rijad al-Maliki poprosił państwa arabskie o zbojkotowanie spotkania lub obniżenie rangi wysyłanej na nie delegacji – podaje PAP.

Iran nie jest ani lepszy, ani znacznie gorszy od innych krajów Bliskiego Wschodu. Wiele z nich przechodziło, przechodzi, lub będzie przechodzić okresy krwawego zamordyzmu lub rządów tyranów. Ale to Iran jest "złym", z którym trzeba się zmierzyć. Najbliższa runda w Warszawie.

Stany Zjednoczone zawiesiły stosowanie traktatu INF, zimnowojennej umowie zakazującej rakiet średniego zasięgu. Polska widzi w tym okazję, by ugościć amerykańskie rakiety u siebie. Problem w tym, że boją się tego Niemcy, a Waszyngton wcale się do tego nie pali.

Czarne chmury zbierają się nad warszawską konferencją na temat Bliskiego Wschodu. Europejczycy są sceptyczni i nie wiadomo, czy przyjadą. Arabowie są sfrustrowani, Irańczycy rozsierdzeni. Dyplomaci spekulują, że spotkanie może w ogóle się nie odbyć.

To Amerykanie organizują bliskowschodnie spotkanie w Polsce. Warszawa zapewnia wyłącznie logistykę z nadzieją na zyski w relacjach z USA. Na razie jednak ponosimy straty, a może być jeszcze gorzej.

Jak ogłosił na antenie Fox News sekretarz stanu Stanów Zjednoczonych Mike Pompeo, spotkanie ma odbyć się 13 i 14 lutego. Przywódcy poruszą na nim kwestie Bliskiego Wschodu, w tym m.in. Iranu.

Amerykański sekretarz stanu Mike Pompeo po raz czwarty odwiedził Koreę Północną. W Pjongjangu rozmawiał z przywódcą reżimu Kim Dzong Unem. Według strony amerykańskiej podczas spotkania "poczyniono pewne postępy" w rozmowach.

Amerykański sekretarz stanu Mike Pompeo miał zaplanowany wylot do Korei Północnej na rozmowy ws. denuklearyzacji. Do wizyty nie dojdzie. W piątek wyjazd polityka wstrzymał Donald Trump.

Zdjęcia satelitarne z zeszłego tygodnia wskazują, że Korea Północna wstrzymała prace nad demontażem miejsc, które służą do przeprowadzania prób silników rakietowych. Tym samym Kim Dzong Un nie realizuje obietnicy, którą złożył Donaldowi Trumpowi na szczycie w Singapurze.

Reżim północnokoreański miał zniszczyć swój arsenału atomowego. Pokazano nawet zdjęcia satelitarne. Ale jak donosi Sekretarz Stanu USA Mike Pompeo, Korea Północna nadal produkuje materiały rozszczepialne do bomb nuklearnych, pomimo swojej obietnicy denuklearyzacji.

Prezydent USA Donald Trump przekazał, że uwolnieni wraz z sekretarzem stanu Mikem Pompeo nad ranem wylądują w amerykańskiej bazie lotniczej Andrews.

Odwilż w relacjach między USA i Koreą Północną. Trwają przygotowania do szczytu z udziałem Donalda Trumpa i Kim Dzong Una. W ubiegłym tygodniu z północnokoreańskim przywódca spotkał się szef CIA i amerykańskiej dyplomacji Mike'a Pompeo.

Rex Tillerson nazwał kiedyś Donalda Trumpa "pieprzonym debilem". Zwalniając go teraz, prezydent tylko potwierdził diagnozę byłego podwładnego. Ale dla Polski może to być dobra decyzja.

Jeśli przywódca Korei Północnej Kim Dzong Un nagle zniknie lub umrze, to CIA będzie milczeć - zapowiedział dyrektor tej agencji Mike Pompeo.