ŚwiatBliskowschodnia konferencja w Warszawie będzie odwołana? Goście nie palą się do przyjazdu

Bliskowschodnia konferencja w Warszawie będzie odwołana? Goście nie palą się do przyjazdu

Czarne chmury zbierają się nad warszawską konferencją na temat Bliskiego Wschodu. Europejczycy są sceptyczni i nie wiadomo, czy przyjadą. Arabowie są sfrustrowani, Irańczycy rozsierdzeni. Dyplomaci spekulują, że spotkanie może w ogóle się nie odbyć.

Bliskowschodnia konferencja w Warszawie będzie odwołana? Goście nie palą się do przyjazdu
Źródło zdjęć: © PAP/EPA | michael reynolds
Oskar Górzyński

23.01.2019 | aktual.: 23.01.2019 17:31

Do szumnie zapowiadanego szczytu zostały trzy tygodnie, a wciąż nie wiadomo, kto ma w nim wziąć udział. Wiadomo natomiast, kto nie będzie w nim uczestniczył. Swoją odmowę zakomunikowała szefowa unijnej dyplomacji Federica Mogherini, czyli jeden z najważniejszych zaproszonych gości.

- Nie da się ukryć, że decyzja Mogherini otwiera drzwi przedstawicielom innych krajów UE, aby zignorować konferencję lub wysłać ludzi na niższym szczeblu - mówi WP osoba znająca kulisy. Jak dodaje, z "otwartych drzwi" skorzysta Francja, która prawdopodobnie nie przyśle do Warszawy nikogo. Wcześniej udziału odmówiła także Rosja, będąca sojusznikiem Iranu w Syrii.

Francja to nie jedyny kraj UE, który ma wątpliwości. Jak dowiedziała się WP ze źródeł dyplomatycznych, swojego przedstawiciela wyśle co prawda Berlin, ale wciąż nie wiadomo, na jakim poziomie. Podobne informacje płyną z innych zachodnich ambasad, m.in. australijskiej, czy irlandzkiej. Choć spotkanie docelowo miało odbyć się na szczeblu ministrów, wiele wskazuje na to, że część krajów wyśle przedstawicieli niższej rangi, np. wiceministrów.

W środę dziennik "Wall Street Journal" podał, że niektórzy europejscy dyplomaci zaczęli spekulować, że szczyt zostanie odwołany ze względu na niską frekwencję lub niską rangę uczestników.

- Z pewnością taka pogłoska nie zachęci innych krajów do udziału w rozmowach. Gdyby rzeczywiście do tego doszło, to byłoby to więcej niż zawstydzające - mówi nasz rozmówca. - Ale faktem jest, że ze strony MSZ, przygotowania idą do przodu, przynajmniej pod względem organizacyjnym - dodaje.

Nie będzie demonizowania Iranu

Niechęć Europejczyków bierze się z głównie z krytycznego spojrzenia na politykę USA wobec Iranu. Wbrew woli UE, USA jednostronnie zerwała porozumienie atomowe z Teheranem, a konferencja interpretowana jest jako otwarcie antyirańska. We wtorek obawy te próbował rozwiać przedstawiciel USA w ONZ Jonathan Cohen, który przekonywał, że konferencja będzie dotyczyła "szerokiego szeregu zagadnień", a jej celem nie jest demonizacja Iranu.

Ale jak pisaliśmy wcześniej, wątpliwości mają nie tylko Europejczycy. Polska zdołała też zrazić państwa arabskie. Jak skarżyli się ambasadorowie państw Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej, przez długi czas nie otrzymywali oni ze strony polskiej informacji na temat konferencji.

W dalszym ciągu nie jest absolutnie jasne, czy zaproszony został Iran. Choć w poniedziałkowym wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" szef MSZ Jacek Czaputowicz wykluczył udział Teheranu w obradach, nazywając Iran zagrożeniem i określając język używany przez jego władze jako "trudne do zaakceptowania". Ale już w środowej rozmowie z Polskim Radiem, prezydent Andrzej Duda stwierdził, że "sprawa zaproszenia Iranu na konferencję w Warszawie pozostaje otwarta".

W międzyczasie, aby załagodzić sytuację, do Iranu udał się Maciej Lang. Wiceszef MSZ starał się tłumaczyć, że konferencja nie jest skierowana przeciwko Iranowi. Irańczycy nie byli jednak przekonani. W komunikacie po spotkaniu irański MSZ uznał, że tłumaczenia Polski nie są satysfakcjonujące, a nasz kraj musi liczyć się z konsekwencjami organizacji szczytu.

Mimo trudności i ryzyka dyplomatycznego blamażu, Polska może liczyć przynajmniej na jedną korzyść wynikającą z konferencji. Do kraju po raz pierwszy przyjedzie sekretarz stanu Mike Pompeo razem ze swoimi trzema zastępcami. Oprócz wzięcia udziału w konferencji odbędzie się pełny program spotkań bilateralnych. Ale i tu jest pewien problem. Jak okazało się we wtorek, ze swojego stanowiska zrezygnował Wess Mitchell, zastępca Pompeo zajmujący się Europą. Mitchell to jeden z najbardziej propolskich ludzi w administracji. I jeśli przyjedzie do Warszawy, będzie to wyłącznie pożegnalna wizyta.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (855)