Korea Północna(strona 13/1)

Korea Południowa i Stany Zjednoczone przetestowały w środę (25 maja) pociski balistyczne dalekiego zasięgu. Rakieta Hyunmoo-II oraz rakieta taktyczna ATACMS (Army Tactical Missile System) wystrzelone zostały w kierunku Morza Wschodniego. Wojsko południowokoreańskie w komunikacie dotyczącym testów wyjaśniło, że miały one na celu podkreślenie zdolności szybkiego reagowania na zagrożenie ich armii oraz ich sojuszników z Ameryki. Wcześniej tego samego dnia Korea Północna wystrzeliła w kierunku wschodnich wód terytorialnych Korei Południowej pocisk balistyczny. Prawdopodobnie był to pocisk międzykontynentalny. Nastąpiło to kilka godzin po tym, jak prezydent USA Joe Biden zakończył podróż po Azji, podczas której potwierdził zobowiązanie USA do obrony swoich sojuszników, w obliczu zagrożenia nuklearnego ze strony Północy.

Służby wywiadowcze Korei Południowej ostrzegały, że Korea Północna zakończyła przygotowania do przeprowadzenia próby nuklearnej, która byłaby siódmym tego typu testem w historii tego kraju i pierwszym od 5 lat. Jak zaznacza w rozmowie z Wirtualną Polską dr Oskar Pietrewicz z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, realizacja takiego działania to tylko kwestia czasu, a Korea Północna po prostu czeka na odpowiedni moment polityczny i odpowiednią sytuację wewnętrzną. - Myślę, że Amerykanie jak najbardziej mogą się martwić każdą kolejną próbą, rakietową i też atomową Korei Północnej. Korea Północna jest jedynym Państwem na świecie w XXI wieku, które przeprowadza testy atomowe. Ten cały potencjał jest skierowany przeciwko Stanom Zjednoczonym - dodaje Pietrewicz.

Korea Północna walczy z falą epidemii koronawirusa. Przed długi czas władze utrzymywały, że w kraju nie odnotowano żadnych przypadków COVID-19. Obecnie administracja Kim Dzong Una mówi o "gorączce", którą w ciągu tygodnia zidentyfikowano u ponad 2,5 mln osób. 67 zmarło. - Nie ma obserwatorów zewnętrznych w Korei Północnej. Polegamy wyłącznie na przekazanie północnokoreańskim. Pojawiają się czasem relacje ze strony uciekinierów i ich rodzin, które zostały w kraju. Te osoby wskazywały, że przez ponad dwa lata władze mówiły, że koronawirusa nie ma. Ci ludzie teraz mówią, że COVID-19 jak najbardziej funkcjonował - powiedział w programie "Newsroom" WP dr Oskar Pietrewicz z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych. Ekspert podkreślił, że to, co przedstawia nam propaganda północnokoreańska, to "rzeczywistość zarządzania kryzysowego".

Dr Oskar Pietrewicz z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych w programie "Newsroom" Wirtualnej Polski przekazał, co wiadomo do tej pory o stosunku reżimu Kim Dzong Una do wojny w Ukrainie. - Korea Północna jest jednym z kilku państw na świecie, które w ONZ głosowało po stronie rosyjskiej - stwierdził ekspert i zaznaczył, że Korea Północna i Południowa to są "dwa różne światy", jeśli chodzi o stosunek do rosyjskiej agresji na Ukrainę. - Korea Północna uznała, że opłaci się jej wspierać Rosję, bo sama Korea Północna jest pod presją sankcyjną, tak jak Rosja. To je łączy. Te państwa w ostatnich latach bardzo zacieśniały kontakty polityczne - dodał gość WP. Dr Oskar Pietrewicz przypomniał również o tym, że Korea Północna była jednym z tych krajów, które formalnie uznał aneksję Krymu. - Niewiele państw na świecie zdecydowało się na to - dodał rozmówca Agnieszki Kopacz i zaznaczył, że Korea Północna jest zdecydowanie po stronie rosyjskiej.

Korea Północna walczy z COVID-19. Ze względu na coraz poważniejszą sytuację, w stolicy kraju, Pjongjangu, zmobilizowano wojskowych medyków. Od tygodnia państwo zmaga się z coraz większą falą zachorowań. Pierwotnie mówiło się o "tajemniczej gorączce". Krajowa centrala antywirusowa ogłosiła 18 maja 232 880 nowych przypadków gorączki i kolejnych sześć zgonów. Od końca kwietnia odnotowano 62 zgony i ponad 1,7 miliona przypadków gorączki. Szacuje się, że co najmniej 692 tys. osób pozostaje na kwarantannie. Na początku tygodnia Kim Dzong Un wydał rozkaz, by żołnierze-medycy zostali zmobilizowani, a w siedzibie Ministerstwa Obrony Narodowej odbyła się dla nich specjalna uroczystość. Sanitariusze eksponowali opaski z czerwonym krzyżem na mundurach. Wszystko z odpowiednimi efektami wizualnymi pokazała rządowa telewizja. Widzowie mogli oglądać medyków biegnących w zwolnionym tempie do ciężarówek, a następnie jadących ulicami stolicy wśród wiwatów żołnierzy i cywilów. Zadaniem medyków ma być dostawa lekarstw. Tu jednak pojawia się pytanie – jakie to miałyby być leki? Korea Północna ogranicza dostęp do nowoczesnych preparatów zachodniej produkcji. Mieszkańcy stosują zwykle tradycyjne koreańskie środki zaradcze. Sytuację komplikuje fakt, że ten hermetyczny kraj przez cały okres trwania epidemii odrzucał oferty szczepionek na COVID-19. Korea Północna jako pierwsza – bo już w styczniu 2020 r. - zamknęła swoje granice, gdy tylko pojawiły się niepokojące doniesienia o wirusie z sąsiednich Chin. Dopiero w tym miesiącu w kraju Kim Dzong Una oficjalnie ogłoszono pierwszy przypadek COVID-19.

Kim Dzong Un chce skuteczniej walczyć z koronawirusem. Na niedzielnym spotkaniu Biura Politycznego partii rządzącej dyktator skrytykował przedstawicieli rządu i służby zdrowia za nieudaną reakcję na pandemię. Według Kim Dzong Una, apteki państwowe nie zostały zaopatrzone na czas z powodu ich “nieodpowiedzialnego nastawienia do pracy” i braku organizacji. Korea Północna od dawna cierpi na brak wszelkiego rodzaju leków, a także problemy z nieaktualnymi dostawami. Przywódca kraju pojawił się w kilku aptekach, by osobiście skontrolować sytuację. Do sieci trafiły najnowsze zdjęcia Kim Dzong Una. Biuro Polityczne wydało nakaz natychmiastowego uwolnienia i szybkiego rozdysponowania państwowych rezerw leków oraz przestawienia aptek na całodobowe zmiany. Według Kima jednak takie kroki nie zostały odpowiednio wdrożone. Nakazał więc, aby jednostki medyczne jego wojska zaangażowały się w stabilizację dostaw leków w Pjongjangu. Korea Północna jest zamknięta na dostawy leków od zagranicznych koncernów. W aptekach dostępne są głównie naturalne preparaty, których skuteczność nie jest potwierdzona. Stanowisko Korei Północnej w kwestii braku obecności wirusa przez ostatnie dwa i pół roku było powszechnie kwestionowane. Jednak niezwykle rygorystyczne zamknięcie granic, kwarantanny na dużą skalę i propaganda, która podkreślała kontrolę antywirusową jako kwestię “egzystencji narodowej”, mogły mieć wpływ na powstrzymanie rozwoju epidemii. Awaryjna centrala antywirusowa North poinformowała, że od końca kwietnia w związku z szybkim rozprzestrzenianiem się gorączki w Korei Północnej zachorowało ponad 1,2 miliona osób, a około 564 tys. osób jest obecnie objętych kwarantanną.

Północnokoreańskie media podały we wtorek (12 kwietnia), że przywódca kraju Kim Dzong Un otworzył na przedmieściach stolicy, Pjongjangu, nową ulicę z osiedlem bloków mieszkalnych. Wydarzenie urosło do rangi państwowych obchodów. Na nowej ulicy pojawiły się tłumy Koreańczyków. Reżim zadbał o oprawę wydarzenia. Niezwykłej uroczystości towarzyszyło m.in. wypuszczenie balonów. Całość miała się odbyć 11 kwietnia. Północnokoreańskie media znane są z tego, że regularnie informują o wydarzeniach dzień po tym, kiedy faktycznie miały one miejsce. Wszystko przechodzi przez cenzurę. Otwarcie nowej ulicy odbyło się tuż przed obchodami 110. rocznicy urodzin Kim Ir Sena, który jest oficjalnie czczony w kraju, jako jego założyciel. Od dziesięcioleci w Korei Północnej czas realizacji projektów budowlanych pokrywa się z ważnymi rocznicami państwowymi. Tak było i w tym przypadku. Projekty budowlane nadzorowane przez służby Kim Dzong Una są często realizowane w ekstremalnie krótkich terminach. Większość prac biorą na siebie budowniczowie wojskowi wraz z cywilami powołanymi do pomocy. Nowa ulica nosi nazwę Songhwa Street i znajduje się na wschodnich przedmieściach Pjongjangu, zajmując tereny, które kiedyś były głównie polami uprawnymi.