Kim jest generał z notatnikiem? To on ma dowodzić północnokoreańskimi siłami w Rosji
Północnokoreańskie wojska, które według najnowszych doniesień mobilizują się w pobliżu linii frontu w obwodzie kurskim, będą nadzorowane przez Kim Dzong Boka, zastępcę szefa Sztabu Generalnego Koreańskiej Armii Ludowej i kluczowego współpracownika wodza. Oznacza to, że dla samego Kima pomoc udzielona Rosji ma bardzo ważne znaczenie polityczne - wskazują eksperci.
- Skoro tak wysoko postawieni oficjele są angażowani do północnokoreańskiej akcji na wojnie w Ukrainie, ranga polityczna tej akcji rośnie. Militarnie nie będzie to jednak przełom na wojnie. Sądzę, że najważniejsza jest tu rozgrywka polityczna Kim Dzong Una liczącego na korzyści gospodarcze - komentuje prof. Krzysztof Żęgota z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego, zajmującego się polityką bezpieczeństwa w Rosji.
To komentarz do ostatnich doniesień agencji Kyodo News, wskazującej, że "wysoki rangą urzędnik północnokoreańskiej armii i bliski współpracownik przywódcy Kim Dzong Una przybył do Rosji, aby nadzorować stacjonujące tam wojska północnokoreańskie".
Chodzi o gen. Kim Dzong Boka, zastępcę szefa Sztabu Generalnego Koreańskiej Armii Ludowej. Podczas wydarzeń z udziałem przywódcy reżimu często występuje tuż za plecami wodza. Widywany jest z notatnikiem, w którym, okazując pełne zaangażowanie, skrzętnie zapisuje uwagi Kima.
Media z Korei Południowej nieoficjalnie uzyskały listę oficerów dowodzących niedawno wysłanymi do Rosji wojskami północnokoreańskimi. Nie wiadomo, kiedy dokładnie generał Kim Dzong Bok przybył do Rosji, ustalono jedynie, że był tam 24 października. Jego obecność w Rosji została potwierdzona przez delegację Korei Płd. podczas briefingu urzędników NATO w Brukseli 28 października. Trzygwiazdkowy generał został zidentyfikowany jako "głównodowodzący" siłami Północy w Rosji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Łatwiejsza droga do publicznych żłóbków? Zapytaliśmy rodziców o realia
Bliski współpracownik Kima. Co o nim wiemy?
"W marcu tego roku generał pułkownik Kim Dzong Bok w Rosji został zidentyfikowany jako pełniący obowiązki zastępcy szefa Sztabu Generalnego, co plasuje go w wysokim dowództwie Korei Północnej. Dzięki temu stanowisku jest głównym doradcą Kim Dzong Una w sprawach lekkiej piechoty i operacji sił specjalnych. Uczestniczył w siedmiu publicznych ćwiczeniach i inspekcjach Kima w 2024 r. Trzy z nich obejmowały ćwiczenia sił specjalnych, jedno to ćwiczenie artyleryjskie. Inne były związane z odbudową po powodzi w prowincji Pyongan Północny" - pisze o Kim Dzong Boku Michael Madden, analityk serwisu 38 Północ o wydarzeniach w Korei Północnej.
Zwraca uwagę, że już sama nadzwyczajna liczba ćwiczeń wojsk specjalnych była zapowiedzią, że Korea Północna wyśle wojska do Rosji. Gen. Bok, oprócz stopnia wojskowego, jest również dygnitarzem partyjnym i ma prawdopodobnie bezpośredni, nieograniczony dostęp do przywódcy reżimu.
"Wielu obserwatorów mogłoby przypuszczać, że obejmie on stanowisko dowódcy polowego. Z drugiej strony, dlaczego Kim miałby wystawiać na linię ognia niezawodnego, bliskiego współpracownika? Generałowie pułkownicy trzygwiazdkowi nie dowodzą jednostkami wielkości brygady. Jeśli generał pułkownik Kim udał się do Rosji, rozsądniejszą interpretacją byłoby to, że nadzoruje on przejście sił specjalnych Korei Północnej na teren działań w Ukrainie i konsoliduje dowództwo oraz kontrolę nad wszystkimi zasobami Korei Płn. na polu bitwy Ukrainie" - opisuje analityk.
Pierwszą znaczącą publiczną aktywnością gen. Boka było wystąpienie na tzw. wiecu lojalnościowym w 2015 r., upamiętniającym rocznicę urodzin zmarłego przywódcy Korei Północnej Kim Dzong Ila. W tym samym czasie formalnie zastąpił gen. Choe Kyong Songa (prawdopodobnie zdegradowanego) na stanowisku dowódcy 11 Korpusu Armii, jednostki nazywanej "Korpusem Szturmowym". Korpus słynie z tego, że jego zadaniem jest poprowadzenie dywersji i ataku na Koreę Południową.
Ukraina stanie się polem bitwy obu Korei?
Szacunki dotyczące liczby sił Korei Płn. zaangażowanych w rosyjską wojnę wahają się od około 3500 do 12 tys. żołnierzy. Taka liczba przekłada się na jedną do dwóch brygad. Ani Kreml, ani północnokoreański rząd nie zaprzeczyli rozmieszczeniu wojsk Korei Północnej. Na Ukrainie, u jej zachodnich sojuszników i w Korei Południowej, pojawienie się sojusznika Rosji wywołało obawy o eskalację konfliktu.
- Z militarnego puntu widzenia tych kilka tysięcy żołnierzy nie zmienia stosunku sił, nie będzie przełomem na wojnie - mówi dalej prof. Żęgota. Przypomina, że w ostatnich atakach na Pokrowsk, Toreck, pod Wuhłedarem i Awdiejewką Rosja angażowała dziesiątki tysięcy żołnierzy. - Niepokoi umiędzynarodowienie konfliktu. Z uwagą trzeba śledzić deklaracje ze strony Korei Południowej o pomocy Ukrainie. Byłoby to coś zupełnie niesamowitego, gdyby oba państwa koreańskie zaczęły własną wojnę zastępczą na terenach starcia w Ukrainie - dodaje.
Według analityków, udzielając Rosji wsparcia militarnego, Kim Dzong-un może mieć nadzieję, że uzyska dostęp do ważnych technologii, m.in. pozwalających ulepszyć jego program nuklearny. Władze Korei Północnej ukrywają udział żołnierzy w wojnie przed własną ludnością, obawiając się negatywnej reakcji. Eksperci Pentagonu potwierdzili, że do Rosji przybyło około 10 tys. żołnierzy Korei Północnej i w najbliższych tygodniach wejdą do walki. Prawdopodobnie jako zabezpieczenie pozycji w odbijanym przez Rosję obwodzie kurskim.
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski