Amerykańska dziennikarka, urodzona w Egipcie, przeżyła chwile grozy w kairskim areszcie. Funkcjonariusze policji nie tylko ją pobili, łamiąc ramię i dłoń, ale również - jak twierdzi dziennikarka - molestowali ją seksualnie. Działo się to środę wieczorem, w czasie, gdy na stołecznym placu Tahrir trwały antyrządowe protesty, w których śmierć poniosło do tej pory 40 osób.