Służby i prokuratura szykują uderzenie w Adama Bielana i jego ludzi. Afera NCBiR kolejnym elementem "przyspieszenia"

- Uczciwi nie mają się czego bać - mówił w 2016 roku Zbigniew Ziobro. Mimo to niektórzy politycy dawnego obozu władzy mają powody do obaw. Jak dowiaduje się Wirtualna Polska, służby i prokuratura szykują się do zatrzymań i stawiania zarzutów osobom zaangażowanym w tzw. aferę NCBiR.

Adam Bielan
Adam Bielan
Źródło zdjęć: © PAP | Radek Pietruszka
Michał Wróblewski

28.03.2024 | aktual.: 29.04.2024 10:09

Nie tylko konferencje prasowe, zespoły parlamentarne, komisje śledcze i audyty w ministerstwach. Do rozliczania rządów Zjednoczonej Prawicy wkroczyły służby i prokuratura. Nowe władze, ale także była partia rządząca spodziewają się zatrzymań, zarzutów i wniosków o uchylanie immunitetów poselskich byłych członków rządu i nie tylko.

- Wnioski o Trybunał Stanu to tylko symbol. Polityka. A ci ludzie muszą mieć procesy sądowe. Normalne sprawy, z wyrokami. Wielu z nich czeka kryminał - twierdzi rozmówca z większości rządowej, który mówi o ludziach współtworzących poprzedni system władzy. Chodzi nie tylko o polityków - nasi rozmówcy wskazują na dziesiątki, setki, a nawet tysiące osób, które korzystały z profitów, jakie dawały im rządy Zjednoczonej Prawicy.

Największym trzęsieniem ziemi w tej kadencji były dotychczas m.in. areszty dla Macieja Wąsika i Mariusza Kamińskiego oraz przeszukania i zatrzymania osób zawodowo związanych z byłym ministrem Zbigniewem Ziobro i beneficjentów kontrolowanego przez Suwerenną Polskę Funduszu Sprawiedliwości. - A to dopiero początek przyspieszenia - powtarzają w nieoficjalnych rozmowach politycy Koalicji Obywatelskiej.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Teraz służby i prokuratura biorą się za Narodowe Centrum Badań i Rozwoju, które kontrolowali koalicjanci PiS - a więc środowisko Partii Republikańskiej, kierowanej niegdyś przez Adama Bielana. W rozmowach z nami zapowiadali to od kilkunastu godzin politycy związani z rządem.

Jak informuje RMF, prokuratura na wniosek NIK wszczęła śledztwo w sprawie podejrzeń popełnienia przestępstw przez europosła Adama Bielana i byłego ministra funduszy i polityki regionalnej Grzegorza Pudę. Doniesienia polityków koalicji zatem się potwierdziły.

- Ludzie związani z dawnym NCBiR zaczęli sypać - twierdzą nasi rozmówcy.

Przypomnijmy: w październiku ubiegłego roku Najwyższa Izba Kontroli stwierdziła liczne nieprawidłowości zarówno w procesie przygotowania i organizacji naboru wniosków o dofinansowanie w konkursie "Szybka Ścieżka - Innowacje Cyfrowe", jak i również na etapie wyboru projektów. Według NIK, NCBiR nie przestrzegało regulaminu konkursu oraz własnych wewnętrznych regulacji.

Śledztwo prowadzone przez Prokuraturę Regionalną w Warszawie dotyczy przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariuszy publicznych. Jak dotąd nikt nie usłyszał zarzutów, a Adam Bielan twierdził, że nie ma nic wspólnego ze sprawą. - Grupa cwaniaków chciała wyciągnąć z NCBR-u - na dwa moim zdaniem bardzo mocno podejrzane wnioski - grube miliony. Były dyrektor NCBR-u im to uniemożliwił - mówił polityk w RMF FM.

Adam Bielan odcinał się od tego, co działo się w instytucji. W wywiadzie dla telewizji publicznej stwierdził, że żadne środki z NCBiR nie trafiły do podmiotów opisywanych przez media i że łączenie go z tą sprawą można skończyć się "krokami prawnymi" z jego strony. Nazwał jednak przy tym NCBiR "stajnią Augiasza", choć odpowiedzialność za ten stan rzeczy zrzucał na rząd Platformy Obywatelskiej.

- Sprawa NCBiR jest rzeczywiście bulwersująca i podchodzimy do tego jako PiS bardzo zasadniczo - mówił w marcu 2023 roku w Radiu Zet rzecznik PiS. Jak przekonywał, "tego typu nadużycia powinny być wypalane gorącym żelazem". - Pierwsze decyzje zostały już podjęte. Osoby, które zasiadają na najwyższych stanowiskach w NCBiR, poniosły konsekwencje dyscyplinarne - stwierdził.

Kilka tygodni temu - jak pisał Szymon Jadczak - sąd zadecydował o tymczasowym aresztowaniu byłego prezesa NCBR Investment Fund Krzysztofa B. Prokuratura podejrzewa go o udział w grupie przestępczej, wyłudzenie 8 mln zł z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju i pranie brudnych pieniędzy.

Główny przekaz PiS: w Polsce mamy rządy bezprawia i zemsty

Politycy PiS w mediach odgrażają się, że wszyscy odpowiedzialni za obecne działania służb i prokuratury zostaną rozliczeni i w końcu trafią do więzienia. Jarosław Kaczyński stwierdził nawet, że samemu Donaldowi Tuskowi należy się dożywocie. Inni politycy w kontekście kar pozbawienia wolności wymieniali m.in. ministra Adama Bodnara czy marszałka Szymona Hołownię.

- To, co się dzieje, jest całkowicie nielegalne. I robią to ludzie, którzy nie mają do tego uprawnień. Poniosą za to konsekwencje, Donald Tusk jest ich szefem - ocenił w Radiu Plus Jarosław Kaczyński. Dodał, że "prokuratura przestała funkcjonować, a sądy i prokuratura muszą działać na podstawie prawa".

To było jednak łagodne stwierdzenie. Prezes PiS oznajmił przy tym, że to, co robi Donald Tusk, to nic innego jak "zamach stanu". A to już zarzut politycznie najpotężniejszy.

W dawnym obozie władzy rosną jednak obawy. Przedstawiciele PiS, Suwerennej Polski i Republikanów zdają sobie sprawę, że nowy rząd z rozliczeniami nie żartował. - Chcieli "fujary"? To mają "fujary" - uśmiecha się jeden z polityków obozu rządzącego. Nawiązuje do głośnej wypowiedzi Zbigniewa Ziobro z mównicy sejmowej po utracie przez PiS władzy.

Dziś politycy PiS nie są już tacy pewni.

Afera w NCBR

Afera w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju wybuchła równo rok temu. Dotyczyła nieprawidłowości przy przeprowadzeniu konkursu na innowacje cyfrowe, w wyniku których dwie firmy uzyskały dotację w łącznej kwocie blisko 178 mln zł.

Okazało się, że 55 mln zł otrzymała firma założona przez 26-latka 10 dni przed ostatecznym terminem składania wniosków. Druga kontrowersyjna dotacja to 123 mln zł na projekt dotyczący "cyberbezpieczeństwa podmorskiego" dla białostockiej spółki, która w ostatnich dwóch latach wykazywała straty, a jej prezesem był kolega Jacka Żalka, wiceministra funduszy i polityki regionalnej, odpowiedzialnego za NCBR.

Jak ujawnili w marcu 2023 r. posłowie KO Dariusz Joński i Michał Szczerba, Krzysztof B. był wcześniej wspólnikiem siostry 26-latka od 55-milionowej dotacji, a także bezpośrednio Piotra Maziewskiego, którego firma zdobyła wspomniane wcześniej 123 mln zł.

Aresztowany Krzysztof B. miał także stać za "taśmami NCBR". Gdy było wiadomo, że lada dzień wybuchnie afera w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, do niektórych dziennikarzy trafiły stenogramy z nagrań, które rzekomo miały obciążać ludzi z kierownictwa Narodowego Centrum Badań i Rozwoju (NCBiR). Jak opisywał Onet, przesłuchiwany w prokuraturze Jacek Żalek zeznał, że stenogramy nagrań dostał od Krzysztofa B., czyli ich autora.

Jak pisał Szymon Jadczak, taśmy miały obciążać m.in. ówczesnego szefa NCBR Pawła Kucha, nominowanego z poparciem Adama Bielana. NCBR był w tamtym okresie w strefie wpływów jego partii (Republikanie). Gdy wybuchła afera Jacek Żalek musiał odejść z rządu, pożegnał się również z partią Bielana.

Śledczy od wielu miesięcy badali wydawanie pieniędzy z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju.

W połowie lutego 2023 r. ówczesnemu wiceministrowi funduszy i rozwoju regionalnego Jackowi Żalkowi zabrano pełnomocnictwa do nadzoru nad Narodowym Centrum Badań i Rozwoju.

Zwolniona wtedy została również wicedyrektor instytucji Hanna Strykowska, a także dyrektor NCBiR Paweł Kuch (którego doradcą, jak pisały media, miał być asystent Adama Bielana).

Już po publikacji materiału skontaktowała się z nami Hanna Strykowska - była wicedyrektor instytucji. "Nowy zarząd NCBR w rezultacie złożonego przeze mnie powództwa do Sądu Pracy zawarł ze mną ugodę, na mocy której wypłacił mi odszkodowanie z tytułu bezprawnego i bezzasadnego wypowiedzenia umowy o pracę" - poinformowała. Jednocześnie odcina się od programu "Szybka Ścieżka".

Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski

Napisz do autora: michal.wroblewski@grupawp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (769)