Czy nadal będzie wolno mówić, że Polacy mordowali Żydów? Dosadny komentarz historyka do nowelizacji ustawy o IPN
Czy będzie to ustawa kagańcowa czy narzędzie walki o polską pamięć historyczną? Nowelizację Ustawy o IPN analizuje Maciej Gablankowski - wydawca książek Normana Daviesa, Antony’ego Beevora i nowej pracy Marka Łuszczyny "Polskie obozy koncentracyjne".
Nie potrafię nawet zliczyć, ile razy odbywałem już tę rozmowę. Właściwie nie miałem ochoty zabierać już głosu w tej sprawie. Ale są takie dni, po których ręce opadają i człowiek myśli sobie: no przecież nie można milczeć.
Ostatni tydzień, który zaczął się od tortu z waflową ozdobą w kształcie swastyki, a skończył na katastrofalnych efektach nowelizacji ustawy o IPN, to właśnie jeden z takich momentów. Ja chciałbym jednak tylko napisać o jednym: o zaskoczeniu.
Słuchałem wywiadów i wystąpień kilku osób, jeśli nie związanych, to przynajmniej kojarzonych z obecną władzą i dominującym moim wrażeniem było to, że są oni zaskoczeni tak ostrą reakcją Izraela. Przecież od dawna współpracujemy z tym krajem, żeby poprawiać wiedzę o tym, że żadne "polskie obozy śmierci" (śmierci, bo w przypadku obozów "koncentracyjnych" zagadnienie jest bardziej zniuansowane) nie istniały. Były niemieckie nazistowskie obozy śmierci na ziemiach polskich. I to, oczywiście, prawda. I, oczywiście, Żydzi nie chcą powiedzieć, że istniały "polskie obozy śmierci", ani też nie chcą utrudniać nam walki z oczywistymi kłamstwami. Ale też z całą pewnością nie tylko o to chodzi w tej nowelizacji.
Nieważne jaka jest logika, ważne - jaka jest narracja
Ewidentnie zaskoczony wydawał się na przykład profesor Andrzej Zybertowicz, doradca prezydenta. Choć moim zdaniem ten właśnie konflikt powinien być dla niego momentem triumfu - bo dowodzi słuszności wysuniętej przez niego parę tygodni temu koncepcji MaBeNy - czyli maszyny bezpieczeństwa narracyjnego.
Profesor Zybertowicz mówił tak: "przez ostatnie dwa lata nie zbudowaliśmy systemu komunikacyjnego, który rozpoznawałby zagrożenia dla reputacji Polski na arenie międzynarodowej, neutralizował je i nagłaśniał nasz pozytywny przekaz". Niektórzy komentatorzy nazwali to planem budowy Ministerstwa Propagandy. Oczywiście, jeśli MaBeNa profesora Zybertowicza będzie, jak on sam, zaskoczona za każdym razem, gdy taki kryzys nastąpi, to jej użyteczność będzie ograniczona.
Profesor Zybertowicz powiedział mi kiedyś (było to - o ile dobrze pamiętam - na Interdyscyplinarnym Seminarium Historycznym w Poznaniu honorującym postać wybitnego metodologa historii Jerzego Topolskiego) rzecz, która utkwiła mi w pamięci: "Nieważne jaka jest logika, ważne jaka jest narracja". Zastanówmy się więc, czy jest coś logicznego w izraelskim oburzeniu? Bo może jednak to nie tylko i wyłącznie próba przywalenia Polsce "wrogą" narracją? Bo akurat w tym przypadku "logika" kryjąca się za tą reakcja jest, Panie Profesorze, bardzo ważna.
"Kto publicznie i wbrew faktom przypisuje Narodowi Polskiemu"
Sporne artykuły w nowelizacji brzmią: "Kto publicznie i wbrew faktom przypisuje Narodowi Polskiemu lub Państwu Polskiemu odpowiedzialność lub współodpowiedzialność za popełnione przez III Rzeszę Niemiecką zbrodnie nazistowskie określone w art. 6 Karty Międzynarodowego Trybunału Wojskowego załączonej do Porozumienia międzynarodowego w przedmiocie ścigania i karania głównych przestępców wojennych Osi Europejskiej, podpisanego w Londynie dnia 8 sierpnia 1945 r. (Dz. U. z 1947 r. poz. 367) lub za inne przestępstwa stanowiące zbrodnie przeciwko pokojowi, ludzkości lub zbrodnie wojenne lub w inny sposób rażąco pomniejsza odpowiedzialność rzeczywistych sprawców tych zbrodni, podlega karze grzywny lub karze pozbawienia wolności do lat 3".
Zobacz też - Ambasador Izraela przyznaje: to najwiekszy dołek w naszych relacjach
Nowelizacja przewiduje też łagodniejsze potraktowanie, gdy sprawca dokonał czynu "nieumyślnie" oraz wyraźnie pozwala na głoszenie takich poglądów w ramach działalności artystycznej i naukowej. No i jeszcze jeden ważny fakt: "Niezależnie od przepisów obowiązujących w miejscu popełnienia czynu zabronionego niniejszą ustawę stosuje się do obywatela polskiego oraz cudzoziemca".
Czytam to i myślę tak: gdzie tu te obozy? Ok. Jeśli ktoś nazwie Auschwitz-Birkenau "polskim obozem zagłady" to w jakiś sensie zarówno pomniejsza odpowiedzialność Niemców, jak i przypisuje Narodowi Polskiemu i Państwu odpowiedzialność lub współodpowiedzialność za zbrodnie III Rzeszy. Ale tu między Polakami a Żydami nie ma sporu. Wiemy, że to Niemcy. Dlaczego więc przedstawiciele Izraela reagują tak nerwowo? Ano dlatego, że można ten artykuł interpretować dużo szerzej. Gdybym pracował w MaBeNie profesora Zybertowicza to na pewno zwróciłbym mu na taką możliwość uwagę.
"Istnieje taki x, że…" czy "Dla każdego x…"?
No więc wyobraźmy sobie hipotetycznego Żyda (może być Izraelczykiem, Polakiem, Amerykaninem albo nawet i wszystkim naraz - zdaje się, że to nie takie rzadkie), ma już koło osiemdziesiątki, jest na wycieczce i wspomina swoje wojenne doświadczenia. Na spotkaniu z polską młodzieżą, dajmy na to. Jego hipotetyczną rodzinę ukrywają gdzieś na hipotetycznej polskiej wsi hipotetyczni Polacy. I nagle, ze strachu, z biedy, z nacisku społecznego postanawiają wydać ich Niemcom, ale do najbliższego posterunku daleko, wojna, niebezpiecznie. Praktyczniej będzie ich zabić. Ten hipotetyczny Żyd, jako najmłodszy ucieka z wozu wiozącego jego rodzinę na pewną śmierć. I hipotetycznie wypowiada takie zdanie: "Polacy zabijali Żydów w trakcie Holokaustu".
Zostawiając wszystkie inne prawnicze dylematy na boku (czy publicznie? czy świadomie? czy wbrew faktom? czy w ramach działalności naukowej lub artystycznej?), żeby poznać znaczenie tego zdania, koniecznie trzeba zastosować jeden z dwóch występujących w przyrodzie kwantyfikatorów: "dla każdego x", "istnieje taki x, że". Czyli albo można uznać, że domyślnie (bo w końcu ten hipotetyczny Żyd nie będzie używał kwantyfikatorów w trakcie spotkania z młodzieżą) to zdanie jest prawdziwe "dla każdego Polaka", albo, że "istnieje taki Polak, że". No i o tym będzie musiał decydować prokurator, potem sąd. I może różnie zdecydować. Zatem lepiej takiego zdania w ogóle nie wypowiadać. Czy to szkodzi czy pomaga głoszeniu prawdy o Holokauście? To jest logika stojąca u podstaw izraelskiej reakcji.
Ale jest jeszcze jedna sprawa. Żydzi protestują, bo mają podstawy przypuszczać, że wcale nie chodzi o "polskie obozy śmierci". Że chodzi o Jedwabne i inne tego typu przypadki, że nie chodzi o hipotetycznego osiemdziesięciolatka tylko o Jana Tomasza Grossa, Jana Grabowskiego, Jacka Leociaka, Barbarę Engelking-Boni, Alinę Całą i wielu innych, którzy z otwartą przyłbicą mówią o zjawisku mordowania i wydawania Żydów przez Polaków w czasie drugiej wojny światowej.
"Polacy mordowali Żydów"
Osobiście słyszałem profesora Jacka Leociaka z Instytutu Badań Literackich i Centrum Badań nad Zagładą Żydów mówiącego na spotkaniu w Centrum Społeczności Żydowskiej w Krakowie zdanie: "Polacy mordowali Żydów". Jest naukowcem, ma podstawy, by tak sądzić. Przedmiotem badań naukowych może być dziś tylko to gdzie, dlaczego, w jaki sposób, czy to był margines czy nie, ale właściwie nie znam poważnych naukowych głosów, które całkowicie odrzucałyby taki sąd. Ale czy spotkanie z publicznością to element pracy naukowej? A wywiad w telewizji? Znając gorliwość niektórych "broniących dobrego imienia" Polski znów będą musiały o tym zdecydować prokuratura i sąd.
W tym zakresie rząd, którego ministrowi przez usta nie przechodzi, że "w Jedwabnem swoich sąsiadów Żydów zamordowali Polacy", nie cieszy się ani krztyną zaufania. Narracja, panie profesorze, bez wiarygodności jest niczym. Szczególnie, gdy jest nieprawdziwa. Dlatego na przykład Turkom nie udało się nigdy przykryć prawdy o ludobójstwie Ormian. Musi Pan ten przypadek wziąć pod uwagę, jeśli zależy Panu na skuteczności postulowanej przez Pana MaBeNy.
Mnie to powszechne zaskoczenie bardzo zaskakuje. Każdy, kto choć odrobinę interesuje się tematem stosunków polsko-żydowskich wiedział, że przegłosowane sformułowanie tego zapisu będzie budziło kontrowersje. Należało taki ruch po prostu lepiej przemyśleć. I żeby nie było wątpliwości - uważam, że ani Naród Polski, ani Państwo Polskie nie są ani współodpowiedzialni, ani odpowiedzialni za Holokaust. Ale czy mam prawo sądzić, że to, iż istnieli tacy Polacy, kładzie się na Polakach, w tym i na mnie, cieniem? A czy mam prawo sądzić, że zwycięstwo Polskiej drużyny w skokach narciarskich w Zakopanym, jakoś Polaków rozświetla? Uważam, że mam.
Być może po wejściu w życie nowelizacji zostanie nam tylko prawo do publicznego cieszenia się z polskich sukcesów. Martwić się tym, co w Polsce i Polakach i w naszej historii nam się nie podoba, będzie można już tylko prywatnie.
Maciej Gablankowski - Menedżer rynku wydawniczego, dyrektor oficyny Znak Horyzont wchodzącej w skład grupy wydawniczej SIW Znak. Z wykształcenia historyk i amerykanista.
Zupełnie nowe spojrzenie na Holokaust w książce Timothy’ego Snydera pt. "Czarna ziemia. Holokaust jako ostrzeżenie".
Zainteresował Cię ten teks? Na łamach portalu TwojaHistoria.pl przeczytasz również o tym, kto naprawdę był sprawcą zbrodni w Jedwabnem.
Poglądy autorów felietonów, komentarzy i artykułów publicystycznych publikowanych na łamach serwisu WP Opinie nie są tożsame z poglądami Wirtualnej Polski. Serwis WP Opinie opiera się na oryginalnych treściach publicystycznych pisanych przez autorów zewnętrznych oraz dziennikarzy WP i nie należy traktować ich jako wyrazu linii programowej całej Wirtualnej Polski.