Sztandarowa ustawa PiS trafi do kosza? Politycy ujawniają prawdopodobny scenariusz
Z nieoficjalnych doniesień mediów wynika, że zaprezentowany jesienią projekt ustawy reprywatyzacyjnej trafi do kosza. Choć decyzja miała zapaść jeszcze przed wybuchem sporu z Izraelem, to sprawy są ze sobą powiązane.
31.01.2018 | aktual.: 31.01.2018 17:35
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
O szczegółach informuje "Fakt", powołując się na źródła rządowe.
Jak pisze dziennik, przyjęcie projektu ustawy miało być startem kampanii samorządowej. Najważniejsze zapisy kwestionują jednak Światowy Kongres Żydów i ambasada USA. Chodzi o ograniczenie kręgu beneficjentów jedynie do najbliższej rodziny, zakaz zwracania majątków w naturze i ograniczenie do 20 proc. wartości rekompensat z tytułu zabranego majątku.
Wniosek? Politycy PiS są pewni, że izraelskiemu rządowi chodzi o zablokowanie ustawy. Ale mają problem: wycofanie się z projektu sugerować będzie uległość wobec zagranicy.
- Dobrych wyjść z tego nie ma - przyznaje rozmówca "Faktu" z rządu. Inni politycy PiS dodają, że wybrany wariant "ma za bardzo nie wyglądać na kapitulację".
Są trzy scenariusze: 1. nowelizacja ustawy o IPN i ustawa reprywatyzacyjna zostają uchwalone bez zmian. Wariant podoba się wielu politykom z PiS, ale ma małe szanse na realizację. Skutki międzynarodowe mogłyby być opłakane, 2. nowelizacja ustawy o IPN zostaje zmieniona w Senacie, a projekt reprywatyzacji skierowany do dalszych prac. Istnieje jednak niebezpieczeństwo, że zostałoby to odebrane przez elektorat jako kapitulacja, 3. ustawa o IPN przechodzi w Senacie bez poprawek, a reprywatyzacja trafia na półkę.
"Ważny polityk PiS" stawia w rozmowie z "Faktem" na trzecią opcję.
Kontrowersje
Spór na linii Polska - Izrael wybuchł w ubiegłym tygodniu. Wszystko przez przegłosowaną przez Sejm nowelizację ustawy o IPN. Zakłada ona m.in., że każdy, kto "publicznie i wbrew faktom" przypisuje polskiemu narodowi lub państwu polskiemu odpowiedzialność lub współodpowiedzialność za zbrodnie popełnione przez III Rzeszę Niemiecką, będzie podlegał karze grzywny lub pozbawienia wolności do lat trzech. Taka sama kara grozi za "rażące pomniejszanie odpowiedzialności rzeczywistych sprawców tych zbrodni".
O wycofanie przyjętych przez Polskę rozwiązań zaapelował premier Izraela Benjamin Netanjahu. W jego ocenie stanowią one próbę "zmieniania historii". Ambasador Izraela Anna Azari podkreśliła z kolei, że Izrael traktuje ustawę jako "możliwość kary za świadectwo ocalałych z Zagłady".
W oficjalnych komunikatach polski rząd zapowiada, że do zmian w ustawie nie dojdzie.