Zwrot ws. Izraela. Treść ustawy o IPN znali od roku? Jest dowód
Media ujawniły dokument, z którego wynika, że przedstawiciele Izraela od dawna znali treść ustawy o IPN. - Skoro sami nie zgłaszali zastrzeżeń, to skąd mieliśmy wiedzieć, że coś jest nie tak? - pyta wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki.
31.01.2018 | aktual.: 31.01.2018 17:34
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Notatka dotyczy spotkań Ministerstwa Sprawiedliwości ze stroną izraelską. Dokument opublikował portal wpolityce.pl.
Resort podkreśla w nim, że nowelizacja ustawy o IPN została upubliczniona już 17 lutego 2016 r., a w 2017 i 2018 roku odbyto cztery spotkania. Padają przykłady: 30 sierpnia 2016 r. wiceminister Marcin Warchoł i dyr. Tomasz Darkowski widzieli się z ambasador Izraela Anną Azari oraz zastępcą ambasadora Ruth Cohen-Dar. 6 lipca 2017 roku zaś, z ambasador spotkał się wiceminister Patryk Jaki.
Z notatki wynika ponadto, że "zgłoszone na początku" uwagi strony izraelskiej zostały uwzględnione. Podkreślono tylko "wyłączenie z penalizacji badań naukowych".
"Skąd mieliśmy wiedzieć?"
Patryk Jaki odniósł się do sprawy w rozmowie z PAP. Potwierdził, że w ostatnim roku resort sprawiedliwości odbył co najmniej cztery spotkania z udziałem ambasadora Izraela lub jego zastępcy.
- Nigdy nie poruszono kwestii związanych z tą ustawą. Strona izraelska nie powiedziała, że coś jest nie tak - zaznaczył Jaki. - Przez rok nie było z ich strony żadnych uwag. Strona izraelska nie zgłaszała żadnych zastrzeżeń. Skoro więc sami nie zgłaszali zastrzeżeń, to skąd my mieliśmy wiedzieć, że coś jest nie tak? - pyta wiceminister.
Jaki przekazał, że spotkanie przedstawicieli resortu ze stroną izraelską ws. założeń projektu noweli ustawy o IPN odbyło się w sierpniu 2016 r. - Wzięliśmy pod uwagę zastrzeżenia zgłaszane wtedy przez stronę izraelską i wpisaliśmy kwestie kontratypu, która budziła ich największą wątpliwość - podkreślił.
Ostra krytyka Izraela
Nowelizacja ustawy o IPN zakłada, że każdy, kto "publicznie i wbrew faktom" przypisuje polskiemu narodowi lub państwu polskiemu odpowiedzialność lub współodpowiedzialność za zbrodnie popełnione przez III Rzeszę Niemiecką lub inne zbrodnie przeciwko ludzkości, pokojowi i zbrodnie wojenne, będzie podlegał karze grzywny lub pozbawienia wolności do lat trzech. Taka sama kara grozi za "rażące pomniejszanie odpowiedzialności rzeczywistych sprawców tych zbrodni".
Przegłosowanie nowelizacji przez Sejm spotkało się z ostrą krytyką Izraela. O wycofanie przyjętych przez Polskę rozwiązań zaapelował premier Benjamin Netanjahu. W jego ocenie stanowią one próbę "zmieniania historii". Zmianę w nowelizacji zasugerowała również ambasador Anna Azari. Tłumaczyła, że "Izrael traktuje ją jak możliwość kary za świadectwo ocalałych z Zagłady".
Polski rząd idzie jednak w zaparte i zapowiada, że do zmian nie dojdzie.