IPN twardo broni nowelizacji ustawy. Uważa słowa ambasador Izraela za "niestosowną ingerencję"
"Słowa dyplomaty są tym bardziej zastanawiające, że zostały wypowiedziane w Polsce, która jako pierwsza padła ofiarą niemieckiego okupanta" - czytamy w oświadczeniu Instytutu Pamięci Narodowej. To reakcja na zarzuty ze strony Izraela, które przedstawiła ambasador Anna Azari. Według Instytutu są one co najmniej przedwczesne.
28.01.2018 | aktual.: 30.03.2022 09:48
"Instytut Pamięci Narodowej uważa za niestosowną ingerencję ambasady innego państwa w nowelizację ustawy, która jeszcze nie została uchwalona" - poinformował urząd. IPN uznał, że apel Anny Azari, która podczas uroczystości 73. rocznicy wyzwolenia Auschwitz-Birkenau nalegała na zmiany w nowelizacji ustawy o IPN, jest zaskakujący.
"Słowa dyplomaty są tym bardziej zastanawiające, że zostały wypowiedziane w Polsce, która jako pierwsza padła ofiarą niemieckiego okupanta" - czytamy w komunikacie.
IPN podkreśla, że "przez kilkadziesiąt ostatnich lat Polska była wielokrotnie szkalowana i ukazywana jako wspólnik Hitlera, dlatego obrona dobrego imienia naszego narodu przed stwierdzeniami, które nie mają nic wspólnego z prawdą historyczną, wydaje się sprawą oczywistą i konieczną".
I zaznacza, że przepisy dotyczące kar za kłamstwa historyczne obowiązują również "w innych krajach, polska reakcja w tej kwestii nie jest niczym wyjątkowym". "W obozie Auschwitz początkowo osadzano Polaków, ostatecznie stał się miejscem zagłady przede wszystkim Żydów. Podczas II Wojny Światowej zginęło blisko 6 mln obywateli polskich, z których połowa była polskimi Żydami, a połowa etnicznymi Polakami" - przypomina IPN.
Członek Knessetu wściekły. "Istniały polskie obozy"
Dyskusja dotycząca nowelizacji ustawy o IPN przewidująca kary m.in. za sformułowania obarczające Polaków winą za Holokaust rozgorzała w sobotę. Tego dnia obchodzono 73. rocznicę wyzwolenia Auschwitz Birkenau. Po południu premier Izraela Binjamin Netanjahu stwierdził, że prawo przyjęte przez polski Sejm jest "bezpodstawne".
Dużo dalej w krytyce posunął się były minister finansów Izraela i członek Knessetu Yair Lapid. "Istniały polskie obozy śmierci i żadna ustawa tego nie zmieni" - uznał.
Ambasador Izraela w ostatniej chwili zmienia treść słów
Premier Netanjahu zażądał, by ambasador Izraela w Polsce spotkał się w tej sprawie z premierem Morawieckim. Jednocześnie izraelski MSZ wezwał na niedzielę polskiego ambasadora w Tel Awiwie. – Ta ustawa nie służy zablokowaniu dyskusji, ale służy zaprzestaniu fali oszczerstw - tłumaczył w sobotę wieczorem Jacek Czaputowicz. I zapewnił, że jeśli będzie taka potrzeba, Morawiecki porozmawia z ambasador Izraela, która w ostatniej chwili zmieniła swoje przemówienie na uroczystościach w Birkenau.
Według niej ustawa ta budzi "dużo, dużo emocji" - Mamy nadzieję, że możemy znaleźć wspólną drogę, żeby zrobić jakąś zmianę w tej nowelizacji. Dlatego, że Izrael też rozumie kto budował Auschwitz i inne obozy i wszyscy wiedzą, że to nie byli Polacy. U nas to (nowelizację - przyp red.) traktuje się jak niemożliwość powiedzenia prawdy o zagładzie, wszyscy są oburzeni - powiedziała.
- Żydzi, Polacy i wszystkie ofiary powinny byc strażnikami pamięci tych, którzy zostali zamordowani przez niemieckich nazistów. Auschwitz-Birkenau nie jest polska nazwą, a Arbeit Macht Frei nie jest polskim zwrotem - podkreślił premier polskiego rządu na Twitterze.
Źródło: ipn.gov.pl, WP