PolitykaIPN twardo broni nowelizacji ustawy. Uważa słowa ambasador Izraela za "niestosowną ingerencję"

IPN twardo broni nowelizacji ustawy. Uważa słowa ambasador Izraela za "niestosowną ingerencję"

"Słowa dyplomaty są tym bardziej zastanawiające, że zostały wypowiedziane w Polsce, która jako pierwsza padła ofiarą niemieckiego okupanta" - czytamy w oświadczeniu Instytutu Pamięci Narodowej. To reakcja na zarzuty ze strony Izraela, które przedstawiła ambasador Anna Azari. Według Instytutu są one co najmniej przedwczesne.

IPN twardo broni nowelizacji ustawy. Uważa słowa ambasador Izraela za "niestosowną ingerencję"
Źródło zdjęć: © PAP | Michał SZALAST
Magdalena Nałęcz-Marczyk

28.01.2018 | aktual.: 30.03.2022 09:48

"Instytut Pamięci Narodowej uważa za niestosowną ingerencję ambasady innego państwa w nowelizację ustawy, która jeszcze nie została uchwalona" - poinformował urząd. IPN uznał, że apel Anny Azari, która podczas uroczystości 73. rocznicy wyzwolenia Auschwitz-Birkenau nalegała na zmiany w nowelizacji ustawy o IPN, jest zaskakujący.

"Słowa dyplomaty są tym bardziej zastanawiające, że zostały wypowiedziane w Polsce, która jako pierwsza padła ofiarą niemieckiego okupanta" - czytamy w komunikacie.

IPN podkreśla, że "przez kilkadziesiąt ostatnich lat Polska była wielokrotnie szkalowana i ukazywana jako wspólnik Hitlera, dlatego obrona dobrego imienia naszego narodu przed stwierdzeniami, które nie mają nic wspólnego z prawdą historyczną, wydaje się sprawą oczywistą i konieczną".

I zaznacza, że przepisy dotyczące kar za kłamstwa historyczne obowiązują również "w innych krajach, polska reakcja w tej kwestii nie jest niczym wyjątkowym". "W obozie Auschwitz początkowo osadzano Polaków, ostatecznie stał się miejscem zagłady przede wszystkim Żydów. Podczas II Wojny Światowej zginęło blisko 6 mln obywateli polskich, z których połowa była polskimi Żydami, a połowa etnicznymi Polakami" - przypomina IPN.

Członek Knessetu wściekły. "Istniały polskie obozy"

Dyskusja dotycząca nowelizacji ustawy o IPN przewidująca kary m.in. za sformułowania obarczające Polaków winą za Holokaust rozgorzała w sobotę. Tego dnia obchodzono 73. rocznicę wyzwolenia Auschwitz Birkenau. Po południu premier Izraela Binjamin Netanjahu stwierdził, że prawo przyjęte przez polski Sejm jest "bezpodstawne".

Dużo dalej w krytyce posunął się były minister finansów Izraela i członek Knessetu Yair Lapid. "Istniały polskie obozy śmierci i żadna ustawa tego nie zmieni" - uznał.

Ambasador Izraela w ostatniej chwili zmienia treść słów

Premier Netanjahu zażądał, by ambasador Izraela w Polsce spotkał się w tej sprawie z premierem Morawieckim. Jednocześnie izraelski MSZ wezwał na niedzielę polskiego ambasadora w Tel Awiwie. – Ta ustawa nie służy zablokowaniu dyskusji, ale służy zaprzestaniu fali oszczerstw - tłumaczył w sobotę wieczorem Jacek Czaputowicz. I zapewnił, że jeśli będzie taka potrzeba, Morawiecki porozmawia z ambasador Izraela, która w ostatniej chwili zmieniła swoje przemówienie na uroczystościach w Birkenau.

Według niej ustawa ta budzi "dużo, dużo emocji" - Mamy nadzieję, że możemy znaleźć wspólną drogę, żeby zrobić jakąś zmianę w tej nowelizacji. Dlatego, że Izrael też rozumie kto budował Auschwitz i inne obozy i wszyscy wiedzą, że to nie byli Polacy. U nas to (nowelizację - przyp red.) traktuje się jak niemożliwość powiedzenia prawdy o zagładzie, wszyscy są oburzeni - powiedziała.

- Żydzi, Polacy i wszystkie ofiary powinny byc strażnikami pamięci tych, którzy zostali zamordowani przez niemieckich nazistów. Auschwitz-Birkenau nie jest polska nazwą, a Arbeit Macht Frei nie jest polskim zwrotem - podkreślił premier polskiego rządu na Twitterze.

Źródło: ipn.gov.pl, WP

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (349)