"Rząd kluczy ws. antyszczepionkowców". Mocne słowa eksperta
- Brak tutaj wyraźnych działań. Politycy biorą udział w lansowaniu ruchów antyszczepionkowych - mówi w rozmowie z WP Tomasz Augustyniak, wicedyrektor Departamentu Zdrowia w Urzędzie Marszałkowskim na Pomorzu i były szef wojewódzkiego sanepidu. Ekspert Business Centre Club uważa, że przy dalszej niechęci do szczepień możemy spodziewać się w czwartej fali epidemii nawet 250 zgonów dziennie.
Rafał Mrowicki, Wirtualna Polska: Po spotkaniu Rady Medycznej przy premierze słychać jedynie nieoficjalnie o możliwości obowiązkowych szczepień medyków, którzy jeszcze tego nie zrobili. To ok. 7 proc. grupy zawodowej. Nie za mało tych konkretów?
Tomasz Augustyniak: To moment, w którym szczepienia w pewnych grupach powinny być bezwzględnie wymagane. W reakcji na ostatnie wystąpienia ruchów antyszczepionkowych i wraz z domaganiem się ze strony społeczeństwa zdecydowanych ruchów. Rząd ostatnio kluczy w tym zakresie i nie chce podjąć zdecydowanych działań. Powinny szczepić się grupy zawodowe związane z usługami osobistymi i kontaktem z ludźmi.
Czyli również handel czy usługi typu beauty?
Szereg organizacji pracodawców jasno alarmuje, widząc to, co dzieje się w Europie. Obecnie Polska może poszczycić się niskimi dziennymi liczbami zakażeń, choć dynamika zakażeń rośnie. W Europie wszystkie ważne dla nas kierunki turystyczne wykazują spory przyrost zakażeń, co widać we Włoszech, Francji, Wielkiej Brytanii czy Chorwacji. Polska ma obecnie najniższe liczby nowych zakażeń, natomiast to się zmieni. Nie jesteśmy wyłączeni spod ruchu turystycznego. Na kanwie tego, co działo się w ubiegłym roku wraz z powrotami z wakacji, możemy już teraz obserwować większą dynamikę nowych zakażeń.
Koronawirus. Prof. Simon o planach na wakacje
Kampania pod hasłem "Ostatnia prosta" była już wiosną, choć teraz widać, że daleko nam do tej ostatniej prostej w programie szczepień. Z drugiej strony premier zapowiedział, że Polska będzie podejmować działania kompatybilne z działaniami państw zachodnich, choć to na razie bardzo ogólne.
Mogę się zgodzić. Poza tą deklaracją pana premiera widać, że te działania nie są teraz kompatybilne. Jeżeli spojrzymy na państwa ościenne jak Słowacja i Czechy albo na Francję, to widać tam intensyfikację szczepień. Francja może się poszczycić 60-procentowym wyszczepieniem populacji, podczas gdy my, po siedmiu miesiącach Narodowego Programu Szczepień, mamy ok. 40 proc. wyszczepienia populacji. Szczególnie narażeni na hospitalizację i ciężki przebieg są seniorzy. W okresie jesiennym będą stanowić grupę, w której będziemy notować zgony. Grupa 80+ jest wyszczepiona w 62 proc. Największym problemem w kolejnej fali będą jednak osoby stosunkowo młode, w grupie 25-49 lat, w której wyszczepienie wynosi ok. 47 proc. Warto przejść od deklaracji, które słyszymy od kilku miesięcy, do działań. Rząd zapisał w Narodowym Programie Szczepień kampanię edukacyjną, której nie uświadczyliśmy.
Co należy zrobić na polu wojny informacyjnej z antyszczepionkowcami? Rząd przespał moment, w którym można było skuteczniej z nimi walczyć? Ostatnio coraz bardziej widać ich działania również poza siecią.
Widzimy tu pewnego rodzaju kluczenie rządu w kontekście stosunku do antyszczepionkowców i ich działalności. Brak tutaj wyraźnych działań. Politycy biorą udział w lansowaniu ruchów antyszczepionkowych. Przypomnijmy sobie casus wyborów prezydenckich czy niedawne występy polityków różnych opcji i puszczanie oka do grup antyszczepionkowych. Trudno powiedzieć, czy było to ze strony niektórych polityków działanie pragmatyczne. Co mnie smuci, to niedawna wypowiedź ministra Dworczyka, który stwierdził, że rząd nie planuje dalszych działań promocyjnych. To może oznaczać, że rząd na tym etapie pasuje w walce z dezinformacją.
Jeżeli z jednej strony są nośne tezy o rzekomej szkodliwości szczepień w kontekście nazywania tego eksperymentem medycznym, a z drugiej strony stawiamy kampanię z celebrytami, to nic nie wskóramy. Nie do końca rozumiem, na czym buduje się te stwierdzenia. Szczepionki zostały dopuszczone przez wszystkie międzynarodowe i narodowe organizacje, które zajmują się bezpieczeństwem produktów leczniczych. Musimy wyjść z przekazem, który będzie te tezy obalać w sposób przyswajalny dla społeczeństwa. Tego nie było.
Mieszkańcy Grodziska Mazowieckiego dzień po ataku antyszczepionkowców
Rząd może skutecznie walczyć z dezinformacją skoro w jego obozie politycznym są posłowie atakujący szczepienia?
Wrócę do tego, co już mówiłem. Warto, by rząd odpowiedział sobie na pytanie, jaki ma stosunek do szczepień i Narodowego Programu Szczepień. Brak mi odpowiedzi na to pytanie w kontekście działań ruchów antyszczepionkowych. To kwestia, która powinna leżeć na sumieniu wielu rządzącym na przestrzeni ostatnich lat. To grzech, który ciągnie się za administracją publiczną od dłuższego czasu. Dziś jednak mamy pandemię, a u władzy są osoby, które podjęły się realizacji Narodowego Programu Szczepień i wydaje się, że nie wywiązują się z punktu dot. edukacji.
Kolejny lockdown powinien dotyczyć tylko niezaszczepionych?
Transmisja wirusa przez osoby zaszczepione też jest możliwa. Szczepienie chroni nas przed ciężkim przebiegiem choroby i hospitalizacją. Wiadomo, że w najbliższych tygodniach czwarta fala się wydarzy. Jesteśmy w innej sytuacji niż w przypadku poprzednich wzrostów zakażeń, bo grupa osób, która nie ma odporności w związku z zaszczepieniem lub przechorowaniem, jest zdecydowanie dużo niższa niż w poprzednich falach. Moment istotnego wzrostu i przyspieszenia zakażeń będzie ograniczony do pewnego pułapu. Rysuje się perspektywa 10 tys. zakażeń i 200-250 zgonów dziennie. Nie po to stworzono szansę, by większość społeczeństwa nabrała odporności poprzez szczepienia powszechne, by ten potencjał zmarnować. Nawet pierwsza dawka wiele zmienia.
Szczepienia powinny być obowiązkowe?
Z punktu widzenia całego społeczeństwa nie, bo są względy różnorakie, które mogą spowodować, że wprowadzenie tego będzie trudne. Natomiast uważam, że szczepienia powinny być obowiązkowe w tych zawodach, w których nieunikniony jest kontakt z drugą osobą.
Jakie działania podejmą samorządy? W Gdańsku punkt szczepień stanął na Jarmarku Św. Dominika, a w Gdyni po dzielnicach jeździ Szczepibus, jednak w Trójmieście szczepienia idą najlepiej. Najtrudniej jest w takich powiatach jak kartuski czy starogardzki.
Województwo pomorskie jest w stosunkowo dobrej sytuacji. Mamy ponad 2,2 mln szczepień ogółem i ponad 1 mln zaszczepionych dwiema dawkami. Trudno mówić jeszcze o odporności grupowej. Trójmiasto jest dużo lepiej zabezpieczone. Podmioty lecznicze podległe Samorządowi Województwa Pomorskiego włączyły się w inicjatywy lokalne, jest ich sporo choćby z parafiami w gminach kaszubskich. Mamy gminy, w których jest sporo do nadrobienia. Chcemy tam organizować punkty mobilne. Takie akcje odbędą się z udziałem Szpitali Pomorskich w najbliższy weekend w Sierakowicach. Jest wysoka frekwencja w punkcie spółki Copernicus na Jarmarku. Jest inicjatywa Gdyni we współpracy ze Szpitalami Pomorskimi. Nasze podmioty przygotowują się do ekspansji mobilnych punktów szczepień, bo to szansa, by przygotować się lepiej na czwartą falę.