Putin zabawił się z Rosjanami. "Nie mówmy, że to naród bezwolny"

- Wszędzie Putin, tylko Putin. Czy można się więc dziwić tym zaczadzonym Putinem milionom? - pyta w rozmowie z Wirtualną Polską reporterka i autorka książek o Rosji Krystyna Kurczab-Redlich. I komentuje m.in. rekordowy wynik wyborczy nowego-starego prezydenta Rosji.

Putin wskazuje narodowi drogę ku przyszłości
Putin wskazuje narodowi drogę ku przyszłości
Źródło zdjęć: © Getty Images | Contributor#8523328

19.03.2024 | aktual.: 19.03.2024 18:04

Sebastian Łupak: Czy Putin aby nie przesadził? Dał sobie w "wyborach" poparcie na poziomie aż 87 procent. Nie za dużo?

Krystyna Kurczab-Redlich, autorka książki "Wowa, Wołodia, Władimir. Tajemnice Rosji Putina": Przesadziłby, jakby to poparcie wyniosło 97 procent, bo to byłoby już śmieszne. Ale 88 procent? W 2018 roku miał 76,4 procent, więc teraz musiał mieć więcej, żeby pokazać, jak bardzo naród jest zjednoczony wokół jego wielkiej "specjalnej operacji antynazistowskiej". Hasłem wyborczym była jedność narodu. Jedność pod oczywistym jedynym przywództwem. Metodami gorszymi niż za Związku Radzieckiego. Zostaje nam podziwiać tych ludzi, którzy mają odwagę mu się przeciwstawić.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Czy to wymagało od Rosjan odwagi, żeby stanąć w kolejce przed lokalem wyborczym 17 marca w południe w czasie akcji, do której namawiał jeszcze Nawalny?

Dekretem mera Moskwy za samo stawienie się 17 marca o godzinie 12 przed lokalem groziło do pięciu lat więzienia. A mimo tego jakie były kolejki! Nie tylko w Moskwie czy Petersburgu, gdzie opozycja jest najsilniejsza. 

Dodajmy do tego tłumy, jakie były w te trzy wyborcze dni – od piątku do niedzieli - na grobie Nawalnego! Każdy z przychodzących zdaje sobie sprawę, że kamery nagrywają jego twarz i że może się to dla niego skończyć aresztem.

Możemy podziwiać tych ludzi, bo wątpię, czy bylibyśmy odważniejsi od nich.

Radość w Centralnej Komisji Wyborczej w Moskwie. Putin zostawił kontrkandydatów daleko w tyle
Radość w Centralnej Komisji Wyborczej w Moskwie. Putin zostawił kontrkandydatów daleko w tyle © Getty Images | 2024 Anadolu

Większość Rosjan jednak siedzi na przysłowiowym taborecie w kuchni i nic nie robi: nie protestują, nie wychodzą na ulice. 

Łatwo nam mówić, jacy to oni są tchórzliwi. Ale od 24 lat kapie im w uszy to samo bezustanne kłamstwo z telewizji i innych mediów. Przecież już w 2000 roku Putin zlikwidował opozycyjną telewizję. I to kłamstwo tylko narasta.

Do ludzi na prowincji, głównych odbiorców telewizji, dociera jedna wiedza: Rosja jest wielka, Rosja jest wspaniała i dlatego na Rosję wszyscy napadają, więc Rosji trzeba bronić.

Ludzie są tam przywiązani do mitologii Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, mitologii utrzymywanej i rozdymanej przez Putina. Według niej z Hitlerem walczyli tylko Rosjanie, w dzisiejszych podręcznikach historii nie znajdzie się wzmianki o innych armiach walczących podczas II Wojny Światowej.

Putin odrodził nawet stalinowskie hasło tamtej wojny: "nasza sprawa słuszna, zwycięstwo będzie nasze".

Czy wierzący w tę propagandę Rosjanie nie są współwinni wojnie?

Jak łatwo nam wydawać wyroki! Tymczasem w wolnej Polsce, gdzie działają różne telewizje i środki przekazu, ponad 30 procent społeczeństwa uległo nacjonalistycznej propagandzie.

Zapominamy, że Rosjanom wmawia się kłamstwa o świecie i Rosji, cały cywilizowany Zachód nazwany jest tam "wrogiem Rosji", a miliony starszych ludzi na prowincji nie korzystają z internetu, a nawet jeśli – to dostęp do opozycyjnych portali jest blokowany.

Wojna zaczęła się 24 lutego 2022 roku. A już w marcu wyszły dekrety, skazujące ludzi, którzy zamiast terminu "operacja specjalna" używali słowa "wojna" na 15 lat łagru.

Para w Krasnogorsku, która w restauracji została podsłuchana, gdy narzekała na wojnę, została skuta przez policję i zamknięta na dwa tygodnie w areszcie.

Niech pan sobie wyobrazi, że wychodzi pan z domu do knajpy, zostawia w domu dziecko, chorą matkę czy nawet psa i wraca po dwóch tygodniach za kratami, bo coś pan powiedział przeciw prezydentowi przy kolacji.

Represje są okrutne i mogą spotkać każdego?

Radny dzielnicy Komsomolska w Moskwie w kwietniu 2022 roku powiedział, że nie przygotuje Dnia Dziecka w swojej dzielnicy, bo armia rosyjska zabija dzieci ukraińskie. W ciągu pięciu dni skazano go na siedem lat łagru. Siedzi do dziś.

Wszyscy jesteśmy w Polsce tacy mądrzy i odważni, ale kto z nas dostał porządnie pałą po głowie, jak ja sama dostałam podczas manifestacji w Moskwie?

Nie można mówić, że Rosjanie to jest naród bezwolny. W 2011 i 2012 roku, po kolejnych sfałszowanych wyborach, Rosjanie setkami tysięcy wychodzili na ulice. W maju 2012 roku na placu Błotnym w Moskwie doszło do niemal krwawego starcia protestujących z funkcjonariuszami OMON-u. Aresztowanych skazywano potem na długoletni łagier.

Historia Polski nie jest, jak historia Rosji, cięgiem strasznego terroryzowania jednostki przez władzę. Od Mongołów, przez okrutnych carów, leninowskie i stalinowskie łagry, miliony ofiar, po dyktaturę Putina. Przerw na demokratyczny oddech było tam bardzo mało.

Dlaczego Putin tak bardzo potrzebuje widzieć, że cały naród bez wyjątku go kocha? Dzieci, młodzież, kadeci w szkołach militarnych, sportowcy?

Trudno stwierdzić, czy on w to wierzy. Powszechne poparcie jest mu potrzebne do niezachwianego sprawowania władzy. Władza daje mu immunitet. Jest nietykalny, przynajmniej w Rosji. Najmniejsze zachwianie mogłoby go postawić przed sądem, choćby za zlecenie wielu morderstw, co byłoby łatwe do udowodnienia.

Dla utrzymania swej władzy musi teraz zwyciężyć. Aby zwyciężyć musi posłać dalsze setki tysięcy Rosjan na śmierć w Ukrainie. A ponieważ niemal cały budżet idzie na wojnę, pogłębia się powszechny niedostatek.

Jasne więc, że prezydent musi wmawiać rodakom, że tylko on poprowadzi ich do zwycięstwa Wielkiej Rosji nad "faszystowską Ukrainą" i "Totalnym Zachodem", czyli wrogim NATO.

Głosowanie w Rosji pod czujnym okiem pomocnego policjanta
Głosowanie w Rosji pod czujnym okiem pomocnego policjanta © Getty Images | Contributor#8523328

A jednak Putin naprawdę ma autentyczne poparcie wśród swojego narodu. Mówi się, że nawet o 70-80 procentach...

To wydumany wynik. Nie będziemy przecież wiedzieć, ile w tych "wyborach" oddano głosów nieważnych. Ludzie stawiali po trzy krzyżyki przy trzech kontrkandydatach Putina albo skreślali Putina i pisali na kartce "Nawalny". Nie wiemy, ile takich kart wpadło do urn.

Młodzi, całe pokolenie popierające Nawalnego, wrzucali "popsute" karty wyborcze. Jak inaczej mieli pokazać swój protest, jeśli to jedyna możliwa, najmniej niebezpieczna, forma?

Jednak wielu poszło karnie zagłosować za "Wołodią". Dlaczego?

W wielu miejscowościach żądano, żeby ludzie fotografowali swoje karty wyborcze razem z dowodem osobistym, żeby władze fabryki, uczelni czy urzędu widziały, gdzie postawiłeś krzyżyk.

Ale oczywiście jest wysoki procent - myślę, że ponad połowa wyborców, a było ich 110 milionów - którzy popierają Putina, wodza narodu stale widocznego telewizji od 24 lat i załatwiającego im wszystko - od zwycięstw na wojnie po parkan we wsi.

Czy ktoś pamięta nazwisko rosyjskiego premiera lub ważniejszego gubernatora? Wszędzie Putin, tylko Putin. Czy można się więc dziwić tym zaczadzonym Putinem milionom?

Czy coś się na Kremlu wkrótce zmieni?

Mafia - a władza na Kremlu i wokół niego jest ze sobą powiązania więzami mafijnymi - rządzi się swoimi prawami. Wiadomo, że niejeden chciałby się pozbyć Putina, bo na skutek jego polityki stracił znaczną część majątku, a na skutek sankcji nie może wyjechać na Zachód do swych pałaców, żon, dzieci, kochanek, ale to przecież nie takie proste. A poza tym - powiązania mafijne pozostaną.

Niestety, wywiad amerykański raczej nie ma - tak jak kiedyś - swoich agentów na Kremlu. Nie wiemy więc, co tam się naprawdę dzieje.

Czy czekają nas więc lata nieskończonego putinizmu?

Na razie chyba tak. Dziś milcząca większość nie zabiera głosu, bo się po prostu boi policji, FSB, Rosgwardii.

Rosjanie w kolejnych pokoleniach mają w genach te lata tortur, łagrów i zsyłek. Dziadowie i ojcowie współczesnych Rosjan przez to wszystko już przeszli. Młodzi Rosjanie mówili mi: "nie chcę nawet wiedzieć, gdzie jest pochowany i jak umarł mój dziadek". "Dlaczego?" - pytałam. "A czy ja wiem, czy on był oprawcą czy ofiarą" - odpowiadali.

Trudno dziś powiedzieć jak będzie wyglądała Rosja za parę lat, kiedy młodzi zaczną przeważać w społeczeństwie.

Młodzi mogą coś zmienić?

Oni są spragnieni choćby takiej nauki i techniki, jaką daje Zachód. Przecież przy Putinie prawdziwa nauka zamarła. Za czasów ZSRR radzieccy naukowcy dostawali nagrody Nobla, a dziś? Niemal martwe pole.

Trudno powiedzieć, jaki wpływ na młodych Rosjan wywrą te miliony ich rówieśników, które z Rosji przed Putinem uciekły. Niewątpliwie jednak dzisiejsza rosyjska emigracja będzie miała wpływ na przyszłość Rosji.

Rozmawiał Sebastian Łupak, dziennikarz Wirtualnej Polski

Krystyna Kurczab-Redlichpolska pisarka, dziennikarka i reportażystka, wieloletnia korespondentka w Rosji, autorka filmów dokumentalnych o Czeczenii. Wydała m.in. książki "Głową o Mur Kremla" (2007), "Głową o Mur Kremla. Nowe Fakty" (2012) oraz "Wowa, Wołodia, Władimir. Tajemnice Rosji Putina" (2016)

Źródło artykułu:WP magazyn
władimir putinwybory w rosjiwojna w Ukrainie
Zobacz także