Dostał gazem po oczach od policjanta. Usłyszał zarzut
Jeden z uczestników czerwcowego protestu po spotkaniu Jarosława Kaczyńskiego z wyborcami w Inowrocławiu usłyszał zarzut znieważenia policjanta. Wcześniej prokuratura nie podjęła śledztwa w sprawie działań mundurowych, którzy z bliskiej odległości użyli miotaczy gazu wobec grupy protestujących.
Chodzi o zdarzenia z 26 czerwca. W trakcie spotkania Jarosława Kaczyńskiego ze wyborcami w Inowrocławiu, wokół sali, gdzie miało miejsce spotkanie, zgromadziła się spora grupa przeciwników prezesa PiS i jego partii. Skandowano hasła krytykujące obecny rząd i jego politykę.
Po zakończeniu spotkania z prezesem PiS doszło do utarczki z policją. Protestujący wykrzykiwali w kierunku funkcjonariuszy wulgarne hasła.
Na nagraniu opublikowanym przez TVN24 było widać, jak zamaskowany policjant w okularach przeciwsłonecznych odpycha dwóch mężczyzn, którzy próbowali się awanturować. Po chwili policjant użył wobec protestujących gazu łzawiącego.
Zarzut znieważenia funkcjonariusza
Dwa dni później głos w sprawie działań funkcjonariusza zabrał szef Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji Mariusz Kamiński. "Znieważenie policjanta jest przestępstwem. Nie może być zgody na atakowanie funkcjonariuszy służb mundurowych. Stanowcza reakcja policjanta w Inowrocławiu była uzasadniona i zrozumiała" - napisał na Twitterze Mariusz Kamiński.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Bądź na bieżąco z wydarzeniami w Polsce i na wojnie w Ukrainie, klikając TUTAJ
Prokuratura nie podjęła śledztwa w sprawie działań mundurowych, ale zarzut usłyszał jeden z protestujących. Jak ustalił reporter TVN24 Mariusz Sidorkiewicz, mężczyzna usłyszał zarzut znieważenia funkcjonariusza policji. Protestujący nie przyznał się do winy. Możliwe, że więcej osób usłyszy jeszcze w tej sprawie zarzuty.
Dzień po incydencie oświadczenie w sprawie zdarzenia wydała kujawsko-pomorska policja. Jak podkreślono, "podczas zabezpieczenia w Inowrocławiu policjanci wydawali polecenia i ostrzeżenia o użyciu siły fizycznej oraz miotacza gazu".
- Pomimo wielokrotnie powtarzanych, jasnych i zrozumiałych poleceń wydawanych wobec osób, które podchodziły do kordonu funkcjonariuszy, aby te odsunęły się na bezpieczną odległość, osoby te nie reagowały, stawiając bierny opór, podchodząc coraz bliżej. Policjant, oceniając na miejscu sytuację, zastosował gradację używanych środków przymusu od siły fizycznej, poprzez odepchnięcie, która nie przyniosła oczekiwanego rezultatu, do użycia ręcznego miotacza gazu - podała mł. insp. Monika Chlebicz z KWP w Bydgoszczy.
"Kaczyński buduje IX RP". Ekspert o patologicznym obyczaju w PiS
Źródło: TVN24/WP