Pogoda. Bestia ze Wschodu może powrócić. Ekspert: Znowu grozi nam -30 stopni C
Bestia ze Wschodu, czyli nagły atak zimna, który zmroził całą Polskę, może powrócić na przełomie stycznia i lutego - twierdzi Marek Kuczera, naukowiec z Uniwersytetu Karola w Pradze. Według jego prognoz może dojść wówczas do drugiego szczytu zimy, a temperatury w Polsce mogą spaść do -30 stopni C.
- Modele prognoz meteorologicznych przewidują kolejną syberyjską falę zimna w Europie, ale na razie nie jest do końca pewne, czy uderzy ona również w środkową część Europy. Skandynawia i Europa Wschodnia powinny przygotować się na ekstremalne mrozy - mówi Wirtualnej Polsce Marek Kuczera, naukowiec zajmujący fizyką zmian atmosfery na Uniwersytecie Karola w Pradze.
- Pod koniec stycznia lub na początku lutego 2021 możliwy będzie kolejny spływ arktycznego powietrza z północy. W przypadku Polski to zjawisko ponownie niesie ze sobą ryzyko spadku temperatur do -30 stopni C. Szacuję, iż szanse na to wynoszą obecnie 50 proc. - dodaje Kuczera.
Bestia ze Wschodu i jej odkrywca
Marek Kuczera już na początku stycznia jako pierwszy ekspertów pogodowych ostrzegał przed falą ekstremalnych mrozów. W Polsce przewidywał nawet - 30 stopni C. Początkowo przedstawiciele państwowej służby meteo, czyli IMGW komentowali te opracowania jako pogodowy "fake news", podsycany przez nastawione na sensację media. Twierdzili, że "będzie lekki mróz, a gdzieniegdzie śnieg". Podczas ochłodzenia temperatury miały nie być niższe niż -17 st. C.
Po niespełna dwóch tygodniach okazało się, że rację miał naukowiec z Pragi. 17 stycznia stacja IMGW odnotowała w Gołdapi -27,8 stopni C. W Białymstoku 30 stopni mrozu odnotowano podczas pomiaru przy gruncie.
- Zjawisko nagłego ochłodzenia w największym stopniu dotknęło pasa nizin w Polsce. W wielu miejscach odnotowano najniższe temperatury od zimy 2010 r. Prognozy się sprawdziły - mówi dalej Marek Kuczera.
- Nie chcę wchodzić w dyskusję z rządowymi służbami meteorologicznymi. W wielu krajach zazwyczaj zaprzeczają one możliwości wystąpienia ekstremalnych zjawisk. Tymczasem po to właśnie wynaleziono modele prognozowania pogody, aby odpowiednio wcześnie przygotować się na ewentualne ryzyko - dodaje.
Podkreśla, że od wielu lat zawodowo zajmował się opracowywaniem alertów pogodowych. Pracował dla jednej z prywatnych firm w Czechach. Obecnie zajmuje się pracą naukową, zaś o pogodzie pisze na blogu MKWeather.com.
Pogoda. Zaskakująca zima 2021. Co sprzyja atakom mrozu?
Według naukowca atakom zimy w Europie sprzyja m.in. zjawisko ocieplenia Arktyki, zmian w przebiegu zimnych prądów morskich na północnym Atlantyku (po szybszym topnieniu lodowców), a także zakłócenia ruchu mas zimnego powietrza transportowanych przez tzw. wir polarny.
- Arktyka bardzo się ociepla i jesienią, i zimą, co paradoksalnie tworzy okazje do wypchnięcia zimnych mas powietrza do średnich, a czasem nawet tropikalnych szerokości geograficznych. Anomalie z ochłodzeniem odnotowano na Saharze, Półwyspie Arabskim, Indiach, Wietnamie - tłumaczy rozmówca.
Tej zimy nad Mongolią zmierzono rekordowo wysokie ciśnienie powietrza na Ziemi, w Tsetsen-Uul odnotowano 1094,3 hPa. Jednocześnie nad północnym Pacyfikiem pojawił się najgłębszy niż (tylko 921 hPa). - Tego typu różnice ciśnień powietrza nad półkulą północną wiązały się z ekstremalnymi podmuchami zimna. Syberyjskie powietrze było wypychane ze środka antycyklonu w kierunku jego krawędzi m.in. do Europy - mówi dalej Kuczera.
Podaje przykłady ekstremalnych temperatur podczas ostatniego ochłodzenia: w Hiszpanii zmierzono - 35,8 stopni C, w Norwegii - 43, na Łotwie -31, w Grecji -17,8, w słynącej z mrozów włoskiej Dolinie di Campoluzzo temperatura spadła do -39,6 st. C.
Marek Kuczera przekonuje, że obecnie modele pogodowe, szczególnie amerykański Global Forecast System, wskazują, iż zjawisko wypchnięcia chłodnych mas powietrza do Europy może powtórzyć się na przełomie stycznia i lutego. Według skrajnego scenariusza ochłodzenie może być większe niż podczas ostatniego "ataku mroźnej bestii".