PiS szuka znanych nazwisk na listy. Na "celowniku" ludzie związani z TVP, propozycję może dostać Robert Bąkiewicz
Były minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski i organizator Marszu Niepodległości Robert Bąkiewicz - to, według informacji Wirtualnej Polski, mogą być odpowiedzi PiS na start Michała Kołodziejczaka z listy Koalicji Obywatelskiej. Formacja rządząca szuka też "celebrytów" na listy wyborcze. Znamy pierwsze "typy".
Prezentacja list wyborczych Koalicji Obywatelskiej zdominowała w tym tygodniu polityczną agendę.
Donald Tusk zaskoczył wciągnięciem na listy swojej formacji takich postaci jak - z jednej strony - Michał Kołodziejczak, Bogusław Wołoszański, prof. Adam Bodnar czy Apoloniusz Tajner, a z drugiej - polityków Lewicy, jak Hanna Gill-Piątek, Karolina Pawliczak, Gabriela Morawska-Stanecka czy Andrzej Rozenek.
Liderzy partii opozycyjnych zaprezentowali również tzw. pakt senacki, który ma pozwolić Koalicji Obywatelskiej, Lewicy, PSL-owi i Polsce 2050 utrzymać większość w Senacie po październikowych wyborach.
Oba te wydarzenia działają na korzyść opozycji. Budują przekonanie o "jedności", skupiają uwagę opinii publicznej. I wlewają wiarę w przeciwników obecnej władzy. - PiS jest w defensywie i na razie nie ma na to odpowiedzi. Nie pomaga nawet referendum - twierdzą przedstawiciele PO.
Jaki plan ma na to formacja Jarosława Kaczyńskiego? Nasi rozmówcy z PiS przekonują, że temat referendum jest wciąż politycznym numerem jeden. Jeśli chodzi zaś o listy wyborcze, to - zdaniem naszych rozmówców bliskich Nowogrodzkiej - nie ma się co szybko ich spodziewać.
Powód? Prezes Kaczyński - przy aprobacie kierownictwa PiS - zamierza przedstawić je jak najpóźniej, na początku września (o powodach pisaliśmy w WP).
- Na razie spływają propozycje z regionów i sugestie najważniejszych naszych polityków. Wkrótce listami zajmie się prezes - słyszymy.
Czy możliwe jest jednak - wobec ofensywy opozycji - przyspieszenie? - Mamy swoją agendę i harmonogram działań - odpowiada jeden ze sztabowców PiS.
TVP buduje rozpoznawalność
Niemniej w obozie władzy przewijają się nazwiska, które mogą zaskoczyć opinię publiczną. I - zdaniem niektórych działaczy PiS - być wartością dodaną dla list wyborczych Zjednoczonej Prawicy.
Jak dowiaduje się Wirtualna Polska, w kuluarowych rozmowach w Warszawie wymieniane są nazwiska m.in. czołowych komentatorów TVP: red. Adriana Stankowkiego i Miłosza Manasterskiego (obaj stanowczo zaprzeczają, jakoby mieli angażować się w politykę), a także - pisał o tym również "Super Express" - Magdaleny Ogórek, byłej kandydatki SLD na prezydenta.
Nieoficjalnie niektórzy politycy PiS przyznają: wszyscy wymienieni przyciągnęliby wyborców, bo są znacznie popularniejsi niż szereg nikomu nieznanych działaczy. Żadne rozmowy jednak nie są prowadzone w tej sprawie.
- TVP i cały medialny prawicowy przemysł daje bardzo dużą rozpoznawalność w naszym elektoracie. Ludzie mediów odnajdują się u nas bardzo dobrze, czego przykładem jest Asia Lichocka [była dziennikarka - przyp. red.] - mówi jeden rozmówców.
Magdalena Ogórek publicznie zaprzeczyła doniesieniom o możliwym starcie z list PiS. Adrian Stankowski w rozmowie z WP stanowczo plotkom o ewentualnym starcie zaprzecza. - To kompletne bzdury - zapewnia. Podobnie Miłosz Manasterski, który zapewnia, że nie ma żadnych planów w związku z kandydowaniem.
Jak nieoficjalnie ustaliła Wirtualna Polska, w szeregach PiS pojawiły się również informacje o możliwym starcie w wyborach byłego reprezentanta Polski w piłce nożnej - Sebastiana Mili. Pisał o tym reporter WP Sylwester Ruszkiewicz. "Bardzo dziękuję, że pan się zgłosił po informacje. Po karierze zajmuje się pracą w mediach sportowych. Nie interesuje mnie start w wyborach. Pozdrawiam" - przekazał nam w SMS-ie były piłkarz.
Bąkiewicz jest na tak
Kandydowaniu z list Zjednoczonej Prawicy nie zaprzecza za to Robert Bąkiewicz (choć jego do kategorii medialnych "celebrytów" zaliczyć nie sposób).
- Wielokrotnie mówiłem o tym, że interesuje mnie polityka i że na swojej drodze nie wykluczam kandydowania do Sejmu. Praca w parlamencie daje większy wpływ na politykę. I to jest mój cel. A czy będę kandydował z list jakiegoś ugrupowania? Tego do końca jeszcze nie wiem, ale potwierdzam, że jakieś rozmowy w tej sprawie już prowadziłem. Wszystko okaże się w najbliższym czasie - przyznaje organizator Marszu Niepodległości.
- Czy gdyby PiS lub Solidarna Polska zaproponowały panu start, to rozważyłby to pan? - dopytujemy. Robert Bąkiewicz odpowiada krótko: - Tak.
Jak słyszymy, propozycja ze strony kierownictwa PiS jeszcze nie padła.
Robert Bąkiewicz najlepsze kontakty ma ze środowiskiem Suwerennej Polski, zwłaszcza z czołowym politykiem tej partii, wiceministrem Januszem Kowalskim. Czy organizator Marszu Niepodległości może liczyć na rekomendację formacji Zbigniewa Ziobry? - Nic o tym nie wiem - odpowiada Wirtualnej Polsce wiceszef resortu rolnictwa.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Wcześniej politycy partii Ziobry wypowiadali się o Bąkiewiczu jak najlepiej. - Mam szacunek do organizatorów Marszu Niepodległości. Trudno, żebym powiedział coś złego o ludziach, którzy tworzą wielki marsz jedności narodowej - powiedział dzień przed Marszem Niepodległości w programie "Tłit" w 2022 r. minister Michał Wójcik, czołowy przedstawiciel Suwerennej Polski.
Jak dodawał, "jeżeli ktoś jest patriotą, utożsamia się z naszym narodem, nie szkodzi naszemu narodowi, nie donosi w Brukseli na Polaków, to ja nie widzę żadnego problemu, żeby ktoś razem z nami był".
Bąkiewicz odcina się od Kołodziejczaka
W PiS można usłyszeć, że Bąkiewicz mógłby być, z jednej strony, odpowiedzą na kandydaturę Kołodziejczaka, z drugiej - "narodową przeciwwagą" dla Konfederacji.
Podobnie jest z byłym ministrem rolnictwa Janem Krzysztofem Ardanowskim, który - według naszych informacji - po kilkuletnim konflikcie porozumiał się z kierownictwem PiS i będzie czołowym kandydatem tej partii w wyborach parlamentarnych.
Ardanowski, którego chcieliśmy zapytać o Kołodziejczaka, nie odebrał od nas telefonu. Chętnie wypowiedział się za to Bąkiewicz, który w przeszłości przez krótki czas współpracował z liderem AgroUnii.
- W 2020 roku ten człowiek [Kołodziejczak - red.] wciągnął działaczy rolniczych w tzw. strajk kobiet. To było przekroczenie czerwonej granicy i moment, kiedy zupełnie straciliśmy kontakt. Wcześniej wydawał mi się człowiekiem patriotycznym, który walczy dla polskiego interesu narodowego. Później zobaczyłem, że to jest politykier, człowiek, któremu zależy wyłącznie na własnej karierze - mówi Wirtualnej Polsce Bąkiewicz.
Organizator Marszu Niepodległości twierdzi, że nie dziwi go fakt, iż Kołodziejczak zdecydował się na start z list KO. Przekonuje jednak, że ten związek nie potrwa długo.
- On zmienia zdanie z dnia na dzień. To koniunkturalista, polityczny awanturnik, kierujący się egoizmem. Nie zależy mu na obronie polskiej wsi, tylko na swoim, osobistym interesie. Zawsze chciał dostać się do parlamentu, dlatego przyszedł do Tuska - uważa Bąkiewicz.
Organizatorowi Marszu Niepodległości jego dawni koledzy z Konfederacji zarzucają to samo: koniunkturalizm i bratanie się z PiS w imię politycznych i finansowych interesów.
Z Robertem Bąkiewiczem i jego środowiskiem prowadził rozmowy m.in. były szef Kancelarii Premiera Michał Dworczyk. To on miał być łącznikiem między PiS a środowiskiem narodowców.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: michal.wroblewski@grupawp.pl