Trwa ładowanie...

PiS szykuje "zmasowaną kampanię". Kaczyńskiemu przeszkodził Tusk

PiS zdało sobie sprawę, że ogłoszone przez Jarosława Kaczyńskiego i Beatę Szydło dwa pytania referendalne brzmiały nie dość precyzyjnie. Dlatego przeredagowano ich treść. Ta wpadka sztabu wyborczego PiS i kierownictwa partii - odpowiedzialnego za wybór pytań - nie zniechęci jednak rządzących do opierania swojej kampanii właśnie na referendum.

Tusk szykuje odpowiedź dla KaczyńskiegoTusk szykuje odpowiedź dla KaczyńskiegoŹródło: PAP
d29zi1s
d29zi1s

Przeciwnie. - Pod względem komunikacyjnym, ogłoszenie pytań referendalnych pomogło nam opanować medialną agendę. Zepchnęliśmy naszą konkurencję do narożnika - twierdzą nasi rozmówcy ze sztabu.

PiS-owi przeszkodził jednak Donald Tusk.

"Największy objazd w historii"

Politycy PiS - jak słyszymy - nie przewidzieli tego, że dyskusję o referendum może przesłonić ogłoszenie list wyborczych do Sejmu i Senatu przez Koalicję Obywatelską. Sztabowcy Zjednoczonej Prawicy nie przywiązują jednak do tego większej wagi. Ba, twierdzą w rozmowie z Wirtualną Polską, że będą wykorzystywać przeciwko PO fakt, iż Donald Tusk zaprosił na listy lidera AgroUnii Michała Kołodziejczaka.

- To dla nas prezent - zarzekają się politycy PiS.

d29zi1s

Niemniej to referendum ma być centralnym punktem przekazu PiS w najbliższych tygodniach. Rządzący już przygotowują się do kampanii referendalnej, która - jak słyszymy - ruszy lada dzień.

Szczegóły? Do WP docierają informacje o szykowanej "wielkiej akcji informacyjnej"; kampanii billboardowej i ulotkowej. PiS nastawia się również na "zmasowaną" kampanię w internecie - przede wszystkim w mediach społecznościowych, ale również na portalach internetowych.

- Mikrotargetowanie przekazu, docieranie z konkretnymi pytaniami do konkretnych grup odbiorców - na to się nastawiamy. Nie jest nam to obce, stosowaliśmy to przy poprzednich kampaniach - przyznaje polityk PiS.

- Szykujemy się do największego objazdu kraju w historii polskich kampanii. Po posiedzeniu Sejmu wszyscy ruszamy w teren. O referendum będą mówić wszyscy - twierdzi w rozmowie z WP jeden z współtwórców działań kampanijnych PiS.

d29zi1s

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zbojkotują referendum? Poseł KO o gigantycznych przekrętach PiS

PiS zmuszone do zmiany pytań

Najpierw jednak PiS musiało uporządkować zamieszanie w związku z dwoma referendalnymi pytaniami. Jedno z nich ogłosił wicepremier Jarosław Kaczyński, drugie - europoseł Beata Szydło.

Słowem: PiS musiało zmienić treść dwóch pytań. Sztabowcy nazywają to "doprecyzowaniem", bo - jak podkreślają - sens pytań się nie zmienia. - Nie jesteśmy zadowoleni z tego, że trzeba było to przeredagowywać. Ale cóż, trzeba było to ogarnąć. Nie ma to jednak większego znaczenia - mówi nasze źródło.

d29zi1s

Pytanie ogłoszone w piątek 11 sierpnia przez prezesa PiS brzmiało: "Czy popierasz wyprzedaż państwowych przedsiębiorstw?".

Mówi polityk PiS: - Niestety, zasadne okazały się przewidywania, że nie wszyscy zrozumieją, o co chodzi.

Dlatego PiS to właśnie pytanie doprecyzowało. We wniosku skierowanym do Sejmu pytanie teraz brzmi tak: "Czy popierasz wyprzedaż majątku państwowego podmiotom zagranicznym, prowadzącą do utraty kontroli Polek i Polaków nad strategicznymi sektorami gospodarki?".

d29zi1s

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

PiS zmienia pytania. Zadziwiające tłumaczenia posła

Pytamy polityka PiS: czy ktoś dostał reprymendę za to, że prezes Kaczyński zaprezentował inne pytanie niż te zaprezentowane we wniosku?

Odpowiedź: nie. - Nie traktujemy tego jak wpadkę, w naszym spocie ten skrót mógł pójść w eter, chodziło o przykucie uwagi, oddanie sensu. Rozbudowanie tego pytania i "doszczegółowienie" go nie jest niczym złym - utrzymuje jeden ze sztabowców.

d29zi1s

W oficjalnym referendalnym dokumencie zmieniono też pytanie dotyczące emerytur.

Pytanie zaprezentowane przez Beatę Szydło brzmiało: "Czy jesteś za podwyższeniem wieku emerytalnego wynoszącego dziś 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn?".

Teraz pytanie brzmi inaczej: "Czy popierasz podniesienie wieku emerytalnego, w tym przywrócenie podwyższonego do 67 lat wieku emerytalnego dla kobiet i mężczyzn?".

d29zi1s

Skąd ta zmiana? - Zabrakło symbolicznej liczby "67", która jednoznacznie kojarzy się z Tuskiem - nie ukrywa sztabowiec PiS.

Jeśli wniosek rządu zostanie przyjęty, Sejm skieruje go do Komisji Ustawodawczej, która ma przygotować projekt uchwały o zarządzeniu referendum.

Pierwsze czytanie projektu uchwały odbędzie się w czwartek 17 sierpnia. Sejm podejmuje uchwałę o przeprowadzeniu referendum bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów.

Referendum ma być przeprowadzone 15 października razem z wyborami parlamentarnymi.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Nie chcą debatować? Twierdzą, że Tusk nie jest liderem opozycji

Zaskoczyć Trzecią Drogę

Jaki plan na referendum ma PO? Namawiać swoich wyborców, by nie brać w nim udziału. Bagatelizować jego znaczenie. I powtarzać, że jedyne referendum to wybory parlamentarne 15 października.

Jednym z elementów tego planu miało być widowiskowe przedstawienie list wyborczych Koalicji Obywatelskiej. Zatwierdziła je Rada Krajowa PO, na której pojawili się m.in. przyszli kandydaci tej formacji na posłów lub senatorów: Michał Kołodziejczak z AgroUnii, dziennikarz Bogusław Wołoszański, trener Apoloniusz Tajner czy prof. Adam Bodnar.

Z rekomendacji formacji Donalda Tuska - jak ujawniono w środę 15 sierpnia - będą kandydować także byli politycy związani z Lewicą, jak Andrzej Rozenek, Karolina Pawliczak, Hanna Gill-Piątek czy Gabriela Morawska-Stanecka.

Cel tych transferów? Nie tylko zaskoczenie PiS-u, ale także pokaz siły wobec mniejszych partii opozycyjnych. Temu właśnie służyło takie, a nie inne ułożenie list wyborczych Koalicji Obywatelskiej: jeszcze mniejsza przestrzeń dla Trzeciej Drogi, czyli formacji Władysława Kosiniaka-Kamysza i Szymona Hołowni.

- Szef nakreślił podział: wszyscy przeciwko PiS. Zbudował "wielki namiot", pod którym każdy, kto chce odsunąć PiS od władzy, znajdzie swoje miejsce. Gramy skrzydłami, są u nas ludzie od prawa do lewa. I to wielka wartość - mówi nam współpracownik Donalda Tuska.

Jak podkreśla, nie bez znaczenia jest fakt, że "Kołodziejczak z AgroUnią mogą przynieść Koalicji Obywatelskiej głosy zawiedzionych rolników" (niektórzy mówią o liczbach sięgających nawet 400-500 tys. głosów, choć to szacunki niepoparte dziś żadnymi badaniami). Na to właśnie liczy lider Platformy, który podjął spore ryzyko, wciągając Kołodziejczaka na listy. - Trzeba było tak zagrać, zgodnie z zasadą: żaden głos nie może się zmarnować - mówi polityk Platformy.

Listy przykryją referendum?

Nie sposób odmówić Platformie, że prezentacja kandydatów w wyborach rozpaliła polską scenę polityczną. Taki też był zamysł samego Tuska.

Jak słyszymy nieoficjalnie, Koalicja Obywatelska miała również takie założenie: przykryć sejmową debatę nad referendum forsowanym przez PiS i złożoną przez partię Kaczyńskiego uchwałę potępiającą "wszelką ingerencję w proces wyborczy w Polsce". - To się udało - stwierdził w rozmowie z WP jeden z czołowych polityków Platformy.

Donald Tusk wezwał podczas Rady Krajowej do bojkotowania referendum. - Uroczyście je unieważniam - stwierdził.

Jak dodał, "to referendum jest nieważne w najgłębszym i najszerszym tego słowa znaczeniu". Tusk dodał przy tym, że "PiS robi sobie kampanię za państwowe pieniądze" i jest to polityczne "łajdactwo".

- O tym będziemy mówić przez kolejne tygodnie. Nie będziemy grać tak, jak zagra Kaczyński. Musimy być krok przed nim i będziemy - mówi nam jeden z posłów PO.

Kaczyński czeka do końca. Ma dwa cele

Czy w związku z tym PiS przedstawi teraz swoich kandydatów, by odegrać się na Platformie? Nic z tych rzeczy. Jak ustaliliśmy, partia Jarosława Kaczyńskiego zaprezentuje swoje listy wyborcze w ostatniej chwili - tuż przed ich rejestracją.

Po pierwsze: sztab PiS chce skupiać się na promowaniu tematu referendum. - Ma nie być teraz spekulacji o żadnych nazwiskach na listach. Dymisja Adama Niedzielskiego z funkcji ministra zdrowia kończy na kilka tygodni jakiekolwiek spekulacje personalne - zarzeka się jeden z rozmówców zbliżonych do Nowogrodzkiej.

Po drugie: kierownictwo PiS, brakiem jakichkolwiek informacji o listach, chce trzymać potencjalnych kandydatów na parlamentarzystów w niepewności. - Wszyscy mają pracować na maksa i do końca. Nikt nie może być niczego pewien, każdy ma skupić się na harówce w terenie - powtarza nasz informator.

Dopiero kompleksowe podsumowanie sytuacji i analiza szans wyborczych zaowocuje wstępnymi projektami list PiS do Sejmu. - Na razie nikt nic nie wie - powtarzają nam od kilku tygodni prominentni politycy tej partii.

I tak właśnie jest. Pewni miejsc na listach nie mają być nawet członkowie rządu.

Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski

Napisz do autora: michal.wroblewski@grupawp.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
d29zi1s
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d29zi1s
Więcej tematów