Kołodziejczak ministrem rolnictwa w rządzie KO? "Wykorzystał Tuska"
Politycy KO z trudem przełknęli wiadomość o tym, że w wyborach będzie ich reprezentował Michał Kołodziejczak. - Wszyscy byli zaskoczeni - twierdzi jeden z nich. Niektórzy mają obawy, że lider AgroUnii po wygranych wyborach przez KO będzie domagał się... stanowiska ministra rolnictwa. - Na razie na plecach Donalda spełnia swoje marzenie o byciu posłem - mówi parlamentarzysta PO.
16.08.2023 | aktual.: 16.08.2023 18:00
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Polityk PO pytany o start Kołodziejczaka z list KO: - Duże zaskoczenie. Tylko wtajemniczeni z władz partii wiedzieli o poufnych rozmowach Tuska z Kołodziejczakiem. Wszystko trwało kilka dni. Każdy trzymał język za zębami, żeby informacja nie wyciekła przed Radą Krajową. Dlatego wszyscy maskowali zaskoczenie uśmiechami. Mówiąc delikatnie, nie ma w partii zachwytów z tego powodu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Od Bąkiewicza do Samoobrony
Michał Kołodziejczak kilka miesięcy temu zapewniał, że wystartuje w wyborach z Porozumieniem, dawną formacją Jarosława Gowina. Następnie deklarował chęć startu z PSL i Polską 2050. Później zdecydował o tym, że zbuduje ruch polityczny z Markiem Materkiem, prezydentem Starachowic i liderem formacji "Nowa Demokracja - Tak". A kilka dni temu lider AgroUnii zawarł porozumienie z Samoobroną, z którą miał wystawić wspólnych kandydatów do Sejmu.
Wcześniej Kołodziejczak organizował wspólne inicjatywy m.in. z narodowcem Robertem Bąkiewiczem, który - jak dowiaduje się WP - ma duże szanse na start do Sejmu z list PiS-u.
Dziś na listy wyborcze Koalicji Obywatelskiej zaprasza Kołodziejczaka Donald Tusk. Lider PO zaoferował mu pierwsze miejsce na liście w Koninie. - Michał dogadał się z Donaldem za plecami wszystkich tych, którym jeszcze kilkanaście dni temu obiecał współpracę - zauważa jeden z naszych informatorów.
Tusk zaprezentował Kołodziejczaka podczas posiedzenia Rady Krajowej PO w hotelu Novotel w Warszawie. I - ku zdziwieniu zgromadzonych - oddał mu głos jako pierwszemu z zaproszonych gości.
- Nie rozumiem, dlaczego ktoś taki jak Kołodziejczak wypowiadał się pierwszy. A po nim dopiero głos zabrały takie postaci, jak prof. Adam Bodnar czy Bogusław Wołoszański? Nie wiem, kto to wymyślił, ale źle to wyglądało - mówi nieoficjalnie uczestnik Rady Krajowej.
Inny dodaje: - Wszyscy w kuluarach chętnie robili sobie zdjęcia z Wołoszańskim i Bodnarem. Do wspólnych fotek pozowali Andrzej Rozenek czy Hanka Gill-Piątek. Z Kołodziejczakiem zdjęć nie robił nikt. Ciekawe, dlaczego.
Zobacz także
Kołodziejczak batem na PSL
Nasi rozmówcy nie mają wątpliwości, że Kołodziejczak - dzięki Tuskowi - realizuje swój cel. - Na razie na plecach Donalda spełnia swoje marzenie o byciu posłem - mówi poseł Platformy.
W PO nie brakuje polityków, którzy są przekonani, że przy dobrej dla siebie okazji Kołodziejczak porzuci Tuska i okaże się nielojalnym partnerem, dla którego najważniejsza jest własna kariera. - Moim zdaniem Kołodziejczak wykorzysta Tuska. Szef mocno zaryzykował, choć mimo wszystko wierzę, że wie, co robi - mówi nam działacz Platformy.
Niektórzy przebąkują wręcz, że - w przypadku wygranych przez KO wyborów i stworzenia większości w Sejmie - Kołodziejczak może zażądać stanowiska ministra rolnictwa. - On ma wielkie ambicje - mówił nam nie tak dawno znajomy Kołodziejczaka.
Nikt za to nie ma wątpliwości: Kołodziejczak ma być nie tylko przeciwwagą dla PiS-u, ale przede wszystkim dla PSL-u i Trzeciej Drogi. - Wzięcie na listy Kołodziejczaka to próba marginalizacji ludowców. Tylko ktoś naiwny mógłby tego nie zauważyć - przyznaje rozmówca z Platformy.
Co na to PSL? - AgroUnia, która mówiła wiele o tym, że zarejestruje własne listy, chyba jednak nie jest do tego zdolna i nie jest organizacyjnie na to przygotowana, ale życzymy wszystkiego dobrego innym partiom demokratycznym w przekonywaniu do siebie wyborców - mówi rzecznik ludowców Miłosz Motyka.
Jak słyszymy, niektórzy w PO obawiają się tego, jak kandydaturę Kołodziejczaka przyjmie liberalny elektorat opozycji.
Zobacz także
A zarzutów wobec lidera AgroUnii jest sporo. Kołodziejczaka PiS oskarża o prorosyjskość (on sam stanowczo temu zaprzecza), poza tym często w przeszłości krytykował Donalda Tuska. Mówił m.in., że "Tusk cofnął Polaków o kilka wieków do tyłu" i "zrobił z nas kraj koczowniczy", zmuszając ludzi do emigracji.
"Tusk dokonał samospalenia poprzez osiem lat rządzenia w interesie swoim i wąskiej grupy. Polskę miał gdzieś. Zawinął się z kraju, dbając o własne korzyści" - powiedział Michał Kołodziejczak w 2019 r. w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".
Kołodziejczak deklarował także swój stanowczy sprzeciw wobec liberalizacji prawa aborcyjnego. A jeszcze niedawno Donald Tusk zapewniał, że kto będzie przeciwko liberalizacji, ten nie ma czego szukać na listach Platformy.
- To nieprzewidywalny człowiek - mówi o Kołodziejczaku poseł Platformy.
Co ciekawe, w nieoficjalnych rozmowach w ostatnich miesiącach wielu polityków KO mówiło o Kołodziejczaku głównie negatywnie. Niektórzy posuwali się do najgorszych określeń, które nie były dalekie od tego, co o liderze AgroUnii mówią politycy PiS.
Dziś politycy PO wolą się o Kołodziejczaku nie wypowiadać. A ci, którzy go krytykowali, nie zabierają dziś na jego tematu głosu.
Zamieszanie na listach. "Wszystko, by wygrać"
Najpewniej stoi za tym połączeniem jeden motyw i jeden pomysł, czyli wszystkie ręce na pokład. Donald Tusk uznał, że skoro Szymon Hołownia odrzucił AgroUnię na listach, że skoro Władysław Kosiniak-Kamysz nie zrealizował tego pomysłu, to on chętnie sięgnie po dodatkowe głosy. I stąd taki krok. Wszystko, by wygrać i zdobyć jak najwięcej mandatów - tłumaczy politolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
- Nie będzie to rewolucja na polskiej scenie politycznej - zaznacza prof. Flis i tłumaczy, że takie zagrywki ze strony przewodniczącego Tuska nie są niczym nowym.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: michal.wroblewski@grupawp.pl