Bąkiewicz na listach PiS? Zaskakujące deklaracje
Solidarna Polska chce wykorzystać konflikt wśród narodowców i jeszcze mocniej zacieśnić współpracę z prezesem Stowarzyszenia Marsz Niepodległości Robertem Bąkiewiczem. Jak wynika z nieoficjalnych informacji, niektórzy z "ziobrystów" widzieliby Bąkiewicza na wspólnych listach wyborczych z PiS. Partia rządząca oficjalnie nie chce nawet odnosić się do tych informacji. Nieoficjalnie jeden z czołowych polityków PiS deklaruje jednak: - Nikogo, kto zechce realizować nasz program, nie wykluczamy.
Prezes stowarzyszenia Marsz Narodowy, prezes Roty Marszu Narodowego, redaktor naczelny Mediów Narodowych i szef Straży Narodowej. A czy od następnej kadencji Sejmu poseł? Niewykluczone.
W podzielonym jak nigdy wcześniej środowisku narodowców od dłuższego czasu słychać, że Robert Bąkiewicz ma ambicje sięgające dużo wyżej niż obecnie zajmowane stanowiska. Niektórzy nieoficjalnie wskazują, że Bąkiewicz - od lat wspierany milionami złotych z instytucji państwowych kontrolowanych przez PiS - chciałby zostać parlamentarzystą.
Czy Bąkiewicz mógłby wystartować z list Zjednoczonej Prawicy? - A dlaczego nie? - odpowiada pytaniem na pytanie ważny polityk koalicji rządzącej.
Koncesjonowany narodowiec
Jesień 2020 roku. Na ulicach trwa ogólnopolski Strajk Kobiet. W marszach przeciwko wyrokowi Trybunału Konstytucyjnemu zaostrzającemu prawo aborcyjne biorą udział setki tysięcy kobiet w całej Polsce. Partia Jarosława Kaczyńskiego znajduje się w największym kryzysie wizerunkowym od lat. Sytuacja politycznie robi się bardzo poważna.
Prezes formacji rządzącej - po tym, jak nie udało mu się przeforsować pomysłu wyprowadzenia wojska na ulicę - zarządza obronę kościołów. Wzywa "polskich patriotów", by przeciwstawili się "lewackim atakom" i bronili świątyń.
Pierwszy na wezwanie lidera PiS odpowiada nie kto inny jak Robert Bąkiewicz. To on, wraz ze swoją strażą narodową, wypełnia wolę prezesa. Od tego czasu Bąkiewicz - w powszechnym przekonaniu - staje się kolejnym, choć ważnym pionkiem na politycznej szachownicy Jarosława Kaczyńskiego.
Z biegiem czasu Bąkiewicz odseparowywał się od dawnych kolegów z Ruchu Narodowego i nawiązywał coraz bliższe relacje m.in. ze środowiskiem Solidarnej Polski Zbigniewa Ziobry. Związane z nim organizacje otrzymywały z budżetu państwa sowite, wielomilionowe dotacje, o których pisała m.in. reporterka WP Bianka Mikołajewska oraz pokazywał w naszym materiale reporter Klaudiusz Michalec.
W końcu Bąkiewicz całkowicie zerwał z Ruchem Narodowym (a w praktyce z całą Konfederacją) i stał się koncesjonowanym narodowcem na nieformalnych usługach partii rządzącej.
Bąkiewicz? Lepszy niż lewica
- Czy wyobrażacie sobie wspólny start na listach wyborczych do Sejmu z Robertem Bąkiewiczem? - pytamy przedstawicieli Solidarnej Polski. - Oczywiście - usłyszeliśmy.
- Mam szacunek do organizatorów Marszu Niepodległości. Trudno, żebym powiedział coś złego o ludziach, którzy tworzą wielki marsz jedności narodowej - powiedział dzień przed Marszem Niepodległości w programie "Tłit" minister Michał Wójcik, czołowy przedstawiciel Solidarnej Polski. Jak dodawał, "jeżeli ktoś jest patriotą, utożsamia się z naszym narodem, nie szkodzi naszemu narodowi, nie donosi w Brukseli na Polaków, to ja nie widzę żadnego problemu, żeby ktoś razem z nami był".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Otwarcie mówi o tym także rzecznik Solidarnej Polski i wiceminister klimatu Jacek Ozdoba. To m.in. on - wraz ze swoim liderem Zbigniewem Ziobrą, wiceministrem Januszem Kowalskim, europosłem Patrykiem Jakim i innymi politykami Solidarnej Polski - wziął udział w ostatnim Marszu Niepodległości na ulicach Warszawy.
- Decyzja, czy Robert Bąkiewicz znajdzie się na naszych listach, nie należy do mnie, tylko do liderów Zjednoczonej Prawicy. Pan Bąkiewicz reprezentuje poglądy, które są bardzo wyraziste, ale ja bym go tak krytycznie nie oceniał. Reprezentuje konserwatywny punkt widzenia, dba o wartości - mówi Ozdoba.
- Czy Bąkiewicz powinien się znaleźć w polskim Sejmie?
- Na pewno byłaby to bardzo ciekawa osoba. Na pewno wolę pana Bąkiewicza niż przedstawicieli Lewicy - deklaruje rzecznik Solidarnej Polski.
Za ostry dla PiS, dla "ziobrystów" w sam raz
Czy zdanie to podziela "duży koalicjant", czyli PiS? - Nikogo, kto zechce realizować nasz program, nie wykluczamy - odpowiedział nam nieoficjalnie jeden ze znanych polityków tej partii.
Oficjalnego stanowiska partii rządzącej w tej sprawie uzyskać nie sposób. Podobnie jest z innymi kwestiami dotyczącymi list wyborczych. - Nie ma dziś takiego tematu. Listami wyborczymi będziemy zajmować się w przyszłym roku - przekazał nam bliski współpracownik Jarosława Kaczyńskiego.
Nie da się jednak ukryć, że wielu politykom PiS ostry, a wręcz skrajnie obraźliwy język Bąkiewicza przeszkadza. Wielu rozmówców z obozu władzy pamięta też to, jak Bąkiewicz przemawiał podczas organizowanego przez siebie marszu 1 sierpnia 2022 roku w czasie wystąpienia powstanki warszawskiej Wandy Traczyk-Stawskiej na Placu Zamkowym w Warszawie, przez co zagłuszał polską bohaterkę.
Ale "ziobrystom" ostry język Bąkiewicza nie wadzi. Przykład? - Niemcy wymyślili sobie wielokolorowe ideologie, które mają doprowadzić do zniszczenia kulturowego całej Europy. Chcą doprowadzić do tego, żebyśmy zabijali nienarodzone dzieci. Chcą nam odebrać tożsamość narodową, kulturową, a nawet płciową. Na to nie ma zgody! - grzmiał Bąkiewicz na ubiegłorocznym Marszu Niepodległości.
Solidarna Polska w pełni się pod tymi sformułowaniami podpisuje.
Bąkiewicz wielokrotnie uderzał także w politycznych przeciwników PiS. Polskich europosłów z opozycji lider tzw. narodowców nazwał w ubiegłym roku "mówiącą po polsku hołotą plującą na polskiego premiera". - Bąkiewicz jest naczelnym pieniaczem na usługach PiS. Ma być prawym skrzydłem tej władzy. W stu procentach certyfikowanym i wspieranym przez PiS. Bąkiewicz - człowiek o poglądach faszyzujących - został politycznie "usynowiony" przez Jarosława Kaczyńskiego – mówił nam wtedy sekretarz generalny KO Marcin Kierwiński.
Narodowiec szuka miejsca
Bąkiewicz - co powtarzają przedstawiciele tzw. środowisk narodowych - będzie musiał w przyszłym roku poszukać dla siebie miejsca. Przede wszystkim dlatego, że najprawdopodobniej straci funkcję w kluczowej organizacji, która wywindowała go na lidera bliskiej władzy frakcji narodowców.
- Na początku roku są wybory w stowarzyszeniu Marsz Niepodległości. To jest ostatni marsz, który współorganizował Robert Bąkiewicz - stwierdził w programie "6. Dzień Tygodnia" Radia ZET poseł Robert Winnicki z Konfederacji, który zasugerował, że Bąkiewicz przegra wybory wewnętrzne w organizacji.
O opinię tę chcieliśmy zapytać samego zainteresowanego, ale Bąkiewicz blokował nasze połączenia i nie odpisał na wiadomość z prośbą o rozmowę.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Odciąć tlen Konfederacji
Wróćmy do Solidarnej Polski. Dziś, zwłaszcza w kontekście dyskusji o relacjach Polski z Komisją Europejską i sporu w rządzie na tym tle, formacja ministra sprawiedliwości pozycjonuje się jeszcze bardziej na prawo od PiS i stara się pozyskać środowisko tzw. narodowców.
Dlatego - zdając sobie sprawę z fatalnych relacji środowiska Roberta Bąkiewicza z Konfederacją - politycy Solidarnej Polski walczą o zyskanie sympatii tego pierwszego. - Bąkiewicz to wielki patriota, a organizowane przez niego marsze to wielkie patriotyczne przedsięwzięcia - powtarzają ludzie Zbigniewa Ziobry.
- Sojuszem z Bąkiewiczem zabieramy konfederatom tlen - mówi WP jeden z polityków Solidarnej Polski. Jak dodaje, Bąkiewicz i jego ruch mógłby w wyborach "uszczknąć" Konfederacji nawet dwa punkty procentowe.
Pytanie, o ile więcej Bąkiewicz mógłby odebrać PiS-owi, zniechęcając do głosowania na koalicję rządzącą względnie umiarkowanych lub niezdecydowanych wyborców?
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski