"Wydojenie państwowej kasy". Zawrzało w sieci po pomyśle posła PiS
Poseł PiS Bartłomiej Wróblewski stwierdził, że bez powołania nowej instytucji partia rządząca może polegać głównie na intuicji, prowadząc politykę demograficzną. Jego słowa są szeroko komentowane. Dziennikarze i politycy wytykają m.in. likwidację wspierania in vitro na poziomie państwowym.
Główny Urząd Statystyczny opublikował wyniki spisu powszechnego. Wynika z niego, że Polska w 2021 r. liczyła 38 036 118 obywateli. To spadek liczby ludności o 1,2 proc. w porównaniu z 2011 r. Badania skomentował na Twitterze poseł Prawa i Sprawiedliwości Bartłomiej Wróblewski.
"Polskie społeczeństwo starzeje się. To najwyższy czas, aby powołać Polski Instytut Rodziny i Demografii" - stwierdził na Twitterze.
Dopytywany przez internautów o sens powoływania kolejnej instytucji, odpowiedział: "Bez twardych badań jesteśmy skazani na intuicję, a to słaba podstawa do wydawania milionów czy miliardów".
"Partia rządząca skazana na intuicję"
Słowa posła Wróblewskiego wywołały zaskoczenie wśród polityków opozycji, dziennikarzy i aktywistów.
"Pan poseł właśnie mimowolnie przyznał, że po 7 latach rządów partia rządząca jest w obszarze polityki demograficznej skazana na intuicję" - skomentował dziennikarz Wirtualnej Polski Michał Wróblewski.
"No nie. To najwyższy czas, żeby opracować jakąkolwiek politykę mieszkaniową i obok programów socjalnych zacząć prowadzić aktywną politykę prodemograficzną. W 15-metrowych kawalerkach za 3 tys. zł miesięcznie zalecenia Instytutu mogą nie znaleźć posłuchu" - skwitował Dariusz Grzędziński, dziennikarz "Wprost".
"Skoro w resorcie odpowiedzialnym za dzietność nie ma odpowiednich zasobów merytorycznych, by tę dzietność poprawić, to trzeba je znaleźć i tam zatrudnić, a nie fundować za nasze pieniądze kolejną instytucję z kilkudziesięciu milionowym budżetem, która kompletnie nic nie zmieni" - skomentował Jan Kunert z konkret24 i tvn24.pl.
Beata Maciejewska do posła PiS: Problem w was
"Ludzie nie decydują się na dzieci, bo brakuje im na utrzymanie siebie samych. Kobiety boją się przez wasz wyrok Trybunału Konstytucyjnego zachodzić w ciążę. A wy powołujecie kolejną pseudoinstytucję za grube miliony" - skomentowała posłanka Beata Maciejewska z Nowej Lewicy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz także: Jasny sygnał dla wroga. Pokaz siły wojsk Korei Południowej
"Trzeba się bardzo starać, by nie dostrzegać, gdzie leży problem. W was" - dodała.
Warto przypomnieć, że Bartłomiej Wróblewski był w grupie posłów, która poparła wniosek do TK ws. aborcji.
Z kolei posłanka Platformy Obywatelskiej Agnieszka Pomaska zwróciła uwagę, że PiS po przejęciu władzy zlikwidowało państwowy program finansowania zapłodnienia metodą in vitro. Część samorządów wprowadziła własne programy wspierania in vitro. Dzięki takiemu programowi w Gdańsku urodziło się już prawie 600 dzieci.
"PiS zlikwidował program finansowania in vitro, dzięki któremu urodziło się 22 188 dzieci. Zastąpił go programem leczenia niepłodności, w wyniku którego zgłoszono 294 ciąże. Instytut Rodziny to kolejny pomysł na wydojenie państwowej kasy" - stwierdziła Agnieszka Pomaska.
"Zalegalizować aborcję, budować mieszkania, zamiast z UE walczyć ze smogiem i drożyzną oraz zapewnić godną pracę, by młodzi ludzie nie musieli emigrować. Jeśli to będą rekomendacje Instytutu Rodziny i Demografii, to masz moje pełne poparcie" - skomentował poseł Koalicji Obywatelskiej Franciszek Sterczewski.
"Czy Pan właśnie przyznał, że najbardziej prorodzinny rząd w historii nie ma zielonego pojęcia co zrobić by było więcej dzieci i nawet nie przeprowadził podstawowej diagnozy? Przez 7 lat?" pytał prawnik i aktywista Krzysztof Izdebski.