ŚwiatMustafa Dżemilew laureatem Nagrody Solidarności

Mustafa Dżemilew laureatem Nagrody Solidarności

Laureatem Nagrody Solidarności został ukraiński polityk i lider tatarów krymskich Mustafa Dżemilew - ogłosił minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski. Warta milion euro nagroda zostanie wręczona 3 czerwca przez prezydenta Bronisława Komorowskiego podczas obchodów 25-lecia polskiej wolności. - Ta nagroda jest ogromnym wsparciem duchowym zarówno dla Ukrainy, jak i dla narodu tatarskiego - powiedział Dżemilew.

Mustafa Dżemilew laureatem Nagrody Solidarności
Źródło zdjęć: © PAP/EPA | MICHAEL REYNOLDS

07.05.2014 | aktual.: 07.05.2014 19:59

- Dla nas, w sytuacji, w której znalazł się nasz kraj, jest to ogromne wsparcie moralne. Jest to także gest poparcia dla naszego (tatarskiego) ruchu narodowego. Wiemy, że jesteśmy słyszani i daje to nam energię i siłę w walce o nasze prawa - powiedział laureat w rozmowie telefonicznej.

Dżemilew poinformował, że wiadomość o przyznaniu Nagrody Solidarności przekazał mu przez telefon osobiście minister spraw zagranicznych Polski Radosław Sikorski. Nagroda zostanie wręczona 3 czerwca przez prezydenta Bronisława Komorowskiego podczas uroczystej gali na Zamku Królewskim w Warszawie.

Wałęsa: to dobry wybór

- W świecie jest jeszcze tyle miejsc, które należałoby wesprzeć, że wybór jest trudny. Wydaje się jednak, że ze względu na to, co dzieje się w Rosji i na Ukrainie, jest to dobry wybór i będzie służył dobremu celowi. Tak nam się wydawało - powiedział Lech Wałęsa, który jest jednym z członków kapituły, przyznającej wyróżnienie. Pytany, czym jest Nagroda Solidarności, były przywódca NSZZ "Solidarność" i b. prezydent odpowiedział, że to "podziękowanie za styl walki, ale też zachęta do dalszej".

- Wskazanie na lidera krymskich Tatarów jest symbolem walki o podmiotowość, o możliwość zachowania Krymu w suwerenności i autonomii. To jest symboliczny gest, cieszę się, że wskazanie kapituły jest właśnie takie - powiedział szef sejmowej komisji spraw zagranicznych Grzegorz Schetyna.

Z kolei szef PiS Jarosław Kaczyński komentując przyznanie Nagrody Solidarności Dżemilewowi ocenił, że "to nominacja, którą można uznać za celną". - Wybrano dobrze i w dobrym momencie - powiedział Kaczyński.

"Nasza sytuacja jest bardzo trudna"

Dżemilew, długoletni więzień łagrów sowieckich, a obecnie deputowany do ukraińskiego parlamentu, od początku rosyjskiej okupacji Krymu nie może powrócić do swego domu na półwyspie.

Polityk nie uznaje aneksji Krymu, w związku z czym władze Rosji wydały mu pięcioletni zakaz wjazdu na terytorium tego państwa. Kiedy w ubiegłą sobotę próbował wjechać na Krym, Rosjanie wysłali na granicę półwyspu z Ukrainą 200 uzbrojonych policjantów rosyjskiego OMON-u, czołg i transporter opancerzony. Na spotkanie Dżemilewa w granicznym punkcie kontrolnym w Armiansku, w północno-zachodniej części Krymu, wyjechało wówczas około trzech tysięcy jego rodaków.

- Obecnie nasza sytuacja jest bardzo trudna. Po tym wydarzeniu na granicy zaczęły się prześladowania i stosowanie różnego rodzaju sankcji wobec Tatarów krymskich, którzy walczą o swoje prawa. Uważamy, że represje te są niesprawiedliwe. Krym jest częścią Ukrainy i nie uznajemy decyzji tamtejszej prokuratury wobec naszych rodaków - przekazał.

- Tatarzy są dziś karani jedynie za to, że przyjechali, żeby mnie powitać. Za to, że przekroczyli granicę krymsko-ukraińską wszczyna się przeciwko nim śledztwa. Będziemy zwracać się w tej sprawie do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka - zapowiedział.

Mówiąc o zakazie wjazdu do Rosji Dżemilew oświadczył, że jest to "bezczelność" ze strony władz rosyjskich. - Jak można wtargnąć do obcego kraju i nazywać jego mieszkańców cudzoziemcami? Tak długo walczyliśmy o to, by powrócić do ojczyzny, a dziś ci okupanci mają decydować, kto może mieszkać na Krymie, a kto nie? Liczę, że społeczność międzynarodowa udzieli nam wsparcia - podkreślił.

"Będziemy działali bez przemocy"

Dżemilew zapewnił, że on i jego rodacy nadal będą walczyli o swoje prawa pokojowymi sposobami. - Będziemy przestrzegali podstawowej zasady, którą zawsze się kierujemy. Jest to zasada działania bez przemocy - oświadczył.

Wyraził jednocześnie obawę, że na Krymie może dojść do prowokacji podczas zaplanowanych na 18 maja uroczystości 70. rocznicy deportacji krymskich Tatarów z półwyspu dokonanej na rozkaz Stalina.

- Jest to najważniejszy dzień w historii krymskich Tatarów. Jak co roku zbieramy się w jednym miejscu, by upamiętnić tę tragedię. W tym roku także się zgromadzimy, ale obawiamy się incydentów - powiedział.

Mustafa Dżemilew zadeklarował, że będzie chciał przyjechać do Warszawy 3 czerwca na uroczystość wręczenia przyznanej mu Nagrody Solidarności. - Postaram się tam być - powiedział.

"Spędził około 10 lat w sowieckich łagrach"

- Dżemilew od lat zabiega o poszanowanie demokracji oraz praw i wolności obywatelskich na Ukrainie, w szczególności wobec społeczności tatarskiej. Dawał świadectwo swoich demokratycznych przekonań jeszcze w czasach radzieckich, kiedy był dysydentem i spędził około 10 lat w sowieckich łagrach - powiedział Sikorski.

Szef polskiej dyplomacji podkreślił, że Dżemilew od początku popierał ukraińską niepodległość. Zauważył jednocześnie, że "dosłownie w tych dniach" Dżemilew otrzymał zakaz wjazdu na Krym. - Jego naród padł ofiarą wywózek z Krymu, a to właśnie on jeszcze w czasach radzieckich pomagał organizować pierwsze powroty Tatarów na Krym - zaznaczył Sikorski.

Podkreślił, że Dżemilew "jest postacią idącą w poprzek i reprezentującą ileś bardzo ważnych idei". - Po pierwsze ma historyczne zasługi jeszcze z czasów sowieckich. Po drugie, jest obrońcą integralności Ukrainy, po trzecie, zabiegał o naprawienie krzywd historycznych wobec Tatarów. Ale po czwarte i też bardzo ważne, jest kimś, kto razem ze swoim narodem udowodnił, że możliwa jest demokracja w systemie, w społeczeństwie o tradycjach muzułmańskich, co jest bardzo ważnym sygnałem także dla południa Europy i znacznie szerzej - zauważył Sikorski.

Szef MSZ poinformował, że telefonicznie przekazał Dżemilewowi wiadomość o przyznaniu nagrody. Według Sikorskiego wyróżnienie Dżemilewa może skutkować utrzymaniem przyjaźni polsko-ukraińskiej i polsko-muzułmańskiej.

- Nagroda Solidarności ma przypominać, że to u nas się zaczęło, że to w Polsce "Solidarność" zaczęła kruszyć mury, które wreszcie padły - podkreślił szef MSZ. Jak dodał, podczas uroczystości wręczenia nagrody na Zamku Królewskim spodziewana jest obecność wielu głów państw i szefów rządów największych krajów świata oraz uczestnictwo obrońców praw człowieka i promotorów demokracji z całego świata.

Nagroda - jak poinformował Sikorski - w przyszłości zmieni nazwę na: Nagrodę Solidarności imieniem Lecha Wałęsy.

Statuetka, którą otrzyma Dżemilew przedstawia m.in. zarys Polski i napis: "Solidarność".

Nagroda Solidarności

Nagroda Solidarności w wysokości miliona euro zostanie po raz pierwszy przyznana w związku z 25. rocznicą pierwszych częściowo wolnych wyborów parlamentarnych. Nagrodę ma otrzymywać osoba, która kierując się zasadami solidarności, przyczyniła się do szerzenia demokracji. Nagrodę zainicjowało MSZ.

Wśród osób, które wskazały kandydatów do nagrody, znaleźli się m.in. birmańska opozycjonistka Aung San Suu Kyi, szefowa unijnej dyplomacji Catherine Ashton, szwedzki minister spraw zagranicznych Carl Bildt oraz byli ministrowie spraw zagranicznych Polski Władysław Bartoszewski i prof. Adam Daniel Rotfeld.

Ostatecznego wyboru laureata dokonała jednogłośnie kapituła nagrody. Są w niej m.in.: b. prezydent Lech Wałęsa, założycielka Polskiej Akcji Humanitarnej Janina Ochojska, b. działaczka Solidarności Henryka Krzywonos, szef kancelarii prezydenta Jacek Michałowski oraz szef MSZ Radosław Sikorski. Kapituła wybierała spośród kilkunastu zaproponowanych kandydatów.

Nagroda składa się z trzech elementów: 250 tys. euro otrzyma laureat, 700 tys. euro będzie przeznaczone na programy polskiej pomocy rozwojowej wskazane przez nagrodzoną osobę i 50 tys. euro na podróż studyjną laureata po Polsce, "żeby zaznajomić go z naszą udaną walką o wolność". Nagroda zostanie sfinansowana z funduszy pozabudżetowych pozostałych po europejskich funduszach przedakcesyjnych.

Źródło: TVN24/X-news

Źródło artykułu:PAP
Zobacz także
Komentarze (0)