Minister Wieczorek ujawnił dane sygnalistki. "Zaufałam, teraz jestem szykanowana"
Szefowa związku zawodowego na Uniwersytecie Szczecińskim poinformowała ministra nauki Dariusza Wieczorka o nieprawidłowościach, do których w jej ocenie dochodzi na uczelni. Prosiła o zachowanie anonimowości, ale minister osobiście przekazał jej pisma rektorowi. Kobieta została okrzyknięta donosicielką, a uczelnia powiadomiła prokuraturę.
Tekst: Paweł Figurski, Patryk Słowik
Akademicki Dom Mieszkalny nr 1 Uniwersytetu Szczecińskiego przy ul. Szwoleżerów w Szczecinie, ponad dwa kilometry od głównego gmachu uczelni. Typowy akademik sprzed lat, blok z wielkiej płyty, odrapana elewacja, długie korytarze, niewielkie pokoje. W jednym z nich przyjmuje nas bohaterka naszego tekstu. Zaparza kawę, kładzie na stole stos papierów. Zrezygnowana mówi: - Nie mam już nic do stracenia, opowiem wam moją historię.
"Przecież to całe moje życie"
Uniwersytet Szczeciński powstał w 1985 roku. Od tego roku pracuje w nim też Gabriela Fostiak. 71 lat, dziarska, uśmiechnięta, szybko skraca dystans.
- Mogłabym się zaśmiać, że jestem tak stara, jak uniwersytet, ale byłoby to kłamstwo. Przecież jestem starsza - mówi. I wyjaśnia - gdybyśmy nie wiedzieli - że nie jest nauczycielem akademickim. Przez lata była pracowniczką sekretariatu w jednym z instytutów wydziału humanistycznego, a w roku 1999 wraz z koleżankami stworzyły związek zawodowy. Fostiak wzdycha, mówi, że przez lata różnie bywało ze współpracą z różnymi rektorami i kanclerzami uczelni. Ale uważa, że tak źle, jak jest teraz, nie było nigdy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- W naturę związkową wpisany jest pewnego rodzaju konflikt z władzami uczelni; naszym zadaniem jest dbać o pracowników. Ale mówię z ręką na sercu: dla mnie zawsze najważniejsze było dobro uczelni. Przecież to całe moje życie. Obecnie uniwersytet oszczędza, ale nie na wszystkich, władze powinny zacząć od siebie - mówi.
W połowie roku 2024 pracownicy uzyskali informację, że w 2023 r. odnotowano stratę na poziomie 24,5 mln zł. To fakt - sprawdziliśmy sprawozdanie finansowe uczelni, w którym jej władze dowodzą, że to jednorazowy przypadek, właściwie splot niekorzystnych okoliczności, na które zarządzający nie mieli wpływu.
Jednak od miesięcy przygotowywany jest plan oszczędnościowy, a rektor prof. Waldemar Tarczyński na posiedzeniu Senatu uczelni zapowiedział poszukiwanie kolejnych oszczędności.
Te dotykają już między innymi studentów - zarówno tych najlepszych, tych znajdujących się w trudnej sytuacji materialnej oraz z niepełnosprawnościami. Rektor obniżył bowiem maksymalne stawki stypendiów w porównaniu do roku akademickiego 2023/2024. I tak przed rokiem maksymalna stawka stypendium socjalnego wynosiła 1700 zł, tak teraz - 1550 zł. Najzdolniejsi studenci przed rokiem mogli uzyskać maksymalnie 1500 zł stypendium rektora, teraz - 1300 zł. Z kolei w poprzednim roku akademickim stypendium dla studentów z niepełnosprawnościami wynosiło 800 zł (stopień lekki), 900 zł (stopień umiarkowany) oraz 1000 zł (stopień znaczny). Teraz jest to odpowiednio 650 zł, 750 zł oraz 850 zł.
Uniwersytet Szczeciński uważa jednak, że mówienie o obniżeniu stawek stypendium jest "nieprawdziwą informacją". Jak bowiem wyjaśniała na antenie Radia Szczecin prorektor US Katarzyna Kotarska, to nie tak, że w obecnym roku kwoty są niższe, tylko w poprzednim, wyjątkowo, były wyższe. Ogólnie zaś w 2025 r. studenci dostaną więcej pieniędzy niż w 2022 r. Uczelnia tłumaczy też, że pieniądze na stypendia pochodzą z dotacji przekazanej uczelni przez ministerstwo. Ta, aby utrzymać stawki stypendiów, była zbyt mała.
- Oszczędza się na wszystkim, w tym na pracownikach. Nie dotyczy to jednak rektora, kanclerza, być może dziekanów – zarobki tych ostatnich nie są jawne - wskazuje Gabriela Fostiak.
Rektor Waldemar Tarczyński zarabia 53 518 zł brutto, tym samym jest jednym z najlepiej zarabiających rektorów w Polsce (Uniwersytet Szczeciński, w najnowszym rankingu "Perspektyw" został sklasyfikowany w siódmej dziesiątce najlepszych uczelni). Wynagrodzenie, zgodnie z ustawą, ustala rektorom minister nauki, czyli Dariusz Wieczorek, ale pieniądze pochodzą ze środków uniwersytetu. Choć - jak zaraz pokażemy - zarobki rektora to sprawa najwyraźniej na tyle skomplikowana, że on sam nie wie, ile zarabia.
Kanclerz Andrzej Jakubowski w 2023 r. zarabiał 27 394 zł brutto miesięcznie. Wiemy to, gdyż jest radnym w Koszalinie, więc musi składać oświadczenia majątkowe.
Do tego dochodzi szereg pracowników, o których zarobkach na uczelni jest wiele spekulacji, ale są utajnione. Tak jest chociażby z Beatą Mikołajewską-Wieczorek, żoną ministra Wieczorka, która niedawno została dyrektorką Centrum Edukacji Medialnej i Interaktywności - mogła awansować, bo rektor zmienił regulamin określający wymogi stawiane dyrektorowi centrum. Przed zmianą dyrektor musiał mieć minimum stopień doktora, a Mikołajewska-Wieczorek jest magistrem. Tarczyński obniżył te wymagania.
Gabriela Fostiak mówi nam, że coś w niej ostatecznie pękło: - Z jednej strony uczelnia ma stratę niemal 25 mln zł w ciągu roku, a z drugiej władze uczelni zarabiają krocie. Rozumiałabym te zarobki, gdyby uniwersytet prężnie funkcjonował.
Anonimowości nie będzie
Fostiak postanowiła napisać do ministra nauki Dariusza Wieczorka. Bo - jak twierdzi - jakakolwiek działalność związkowa na uczelni przez rektora Tarczyńskiego jest tłumiona. A Wieczorek to szczecinianin, absolwent Uniwersytetu Szczecińskiego (on sam po ostatnim naszym tekście zaprzeczył, by ukończył US, choć zarazem sam publicznie chwalił się wykształceniem uzyskanym właśnie na US), więc powinno mu zależeć na dobru uczelni. W pierwszym piśmie do ministra - z 25 lipca 2024 r. - Fostiak napisała o kiepskiej sytuacji finansowej uczelni, zarobkach rektora i kanclerza oraz niejasnym statusie Centrum Edukacji Medialnej i Interaktywności.
– Regulamin wynagrodzeń dotyczący tej jednostki związki zawodowe działające w US zaopiniowały negatywnie, ale rektor wprowadził ten regulamin, nie uwzględniając opinii związków zawodowych - podkreśla Fostiak. Zaapelowała, by minister zlecił kontrolę finansów uczelni.
Co istotne, poprosiła, żeby potraktować ją jako sygnalistkę, czyli nie ujawniać jej tożsamości rektorowi.
- Nie miałam siły już walczyć, znosić ataków, epitetów - wyjaśnia.
28 sierpnia 2024 r. Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego poinformowało Gabrielę Fostiak, że nie przysługuje jej status sygnalistki, bo sprawa wykracza poza zakres unijnej dyrektywy o sygnalistach. W piśmie spytano, czy w takim razie Fostiak wyraża zgodę na ujawnienie jej danych osobowych rektorowi Uniwersytetu Szczecińskiego.
Zgody nie wyraziła. Mimo to 19 września 2024 r. ministerstwo poinformowało kobietę, że i tak przekaże jej pismo rektorowi - "w trosce o dobro społeczności akademickiej".
23 września 2024 r. ministerstwo faktycznie wysłało zastrzeżenia Fostiak rektorowi. Wspomniało nawet, że Fostiak chciała pozostać anonimowa – no ale resort uznał, że tak nie będzie. Pod pismem do prof. Tarczyńskiego podpisał się osobiście minister Dariusz Wieczorek.
25 września 2024 r. Fostiak - w odpowiedzi jeszcze na list z sierpnia - napisała do Wieczorka. Wskazała, że prorektor Uniwersytetu Szczecińskiego nawiązywała do jej skargi już 9 września podczas spotkania, w którym uczestniczyło kilka osób. Tak więc informacja na uczelnię trafiła bardzo szybko, choć kobieta sobie tego nie życzyła. Mimo to Fostiak formułowała kolejne zastrzeżenia - m.in. o to, że na uniwersytecie jest powołanych około 100 pełnomocników, a dla porównania prezydent Szczecina powołał ich zaledwie dziewięciu. Fostiak zwróciła też uwagę na to, że nie są przeprowadzane konkursy na stanowiska kierownicze w administracji, tylko wybierani są ludzie zgodnie z wolą władz uczelni.
"Proszę o potraktowanie mnie - tym razem - jako sygnalistę" - zakończyła swoje pismo Fostiak. Przesłała je do wiadomości Kancelarii Premiera RP oraz do Włodzimierza Czarzastego, współprzewodniczącego Nowej Lewicy, z której wywodzi się Dariusz Wieczorek.
Wśród nas jest donosicielka
26 września 2024 r. odbyło się posiedzenie Senatu Uniwersytetu Szczecińskiego, na którym doszło do ataku na Gabrielę Fostiak.
Prorektor ds. organizacji Kinga Flaga-Gieruszyńska poinformowała pracowników uczelni, że "przewodnicząca jednego ze związków zawodowych" (taki opis pasuje wyłącznie do Gabrieli Fostiak) skierowała donos do ministra.
"W wyniku donosu uczelnia musiała przygotować obszerne sprawozdanie, co wiązało się z dodatkowym obciążeniem pracowników. W kontekście niedawno przyznanej dotacji w wysokości 60 milionów złotych takie oskarżenia mogą wpływać negatywnie na wizerunek uczelni, mimo że są całkowicie bezpodstawne" - stwierdziła prorektor. A rektor dodał, że sytuacja finansowa uczelni jest jawna, zaś władze koncentrują się na "rozwoju uniwersytetu i dobru pracowników".
- Poczułam się tragicznie. Zostałam okrzyknięta donosicielką, mimo że napisałam prawdę - mówi nam Gabriela Fostiak.
Postanowiła wysłać kolejne pismo do ministra - ze wskazaniem, do czego doprowadził, zdradzając jej dane.
"Zmienił się rząd RP, sądziłam, że wszystkie niejasne sprawy będą wyjaśnione, uczelnie miały być odpolitycznione. Liczyłam, że pan minister spowoduje kontrolę, audyt tak jak ma to miejsce w innych ministerstwach, wtedy byłoby jasne, kto ma rację. Teraz czuję się tak, jak za poprzedniego rządu, kiedy stawałem pod sądami ze zniczem w ręku" - zakończyła swoje pismo Gabriela Fostiak.
Co zrobił Dariusz Wieczorek? Przekazał i to pismo, tak jak poprzednie, rektorowi Tarczyńskiemu, zaznaczając, że pani chciała pozostać anonimowa, ale minister uważa, że pani nie jest sygnalistką - tym bardziej, że stosowny przepis polskiej ustawy wdrażającej unijną dyrektywę zacznie obowiązywać dopiero 25 grudnia 2024 r. Wieczorek więc prosił, żeby rektor załatwił sprawę - cokolwiek to znaczy – i poinformował o efektach.
Rektor sprawę załatwił: zawiadomił prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa m.in. z art. 224 par. 1 Kodeksu karnego, czyli wywierania wpływu na czynności urzędowe przez stosowanie gróźb bezprawnych. Poinformował o tym w mailu pracowników uczelni, wskazując, że Gabriela Fostiak "powiela nieprawdziwe informacje" o wynagrodzeniu rektora w wysokości 54 tys. zł miesięcznie. Czy prokuratura ma zająć się Gabrielą Fostiak, czy twórcą "nieprawdziwych informacji", które kobieta powiela – nie wiemy.
W piśmie do ministra rektor zaś wskazał, że "rozważa podjęcie kroków prawnych" wobec Fostiak.
Kobieta zaznacza, że rektor upublicznił swoje pismo do ministra pracownikom uniwersytetu: - Można je podsumować tak: głupia, niekompetentna, leniwa kobieta się czepia, nie zna się, nic nie wie, nie rozumie, wprowadza tylko zbędny ferment - opisuje Fostiak.
- Zostałam ukarana za to, że uwierzyłam, że po zmianie władzy polityk uważający się za demokratę nie będzie kontynuował działań poprzedniego rządu i będzie zmieniał uczelnie wyższe, finansowane przez całe społeczeństwo, na lepsze. Władza w kraju się zmieniła, a postępowanie niektórych ministrów budzi bardzo poważne wątpliwości - uważa Fostiak.
I dodaje: - Możecie podać moje nazwisko, jeśli chcecie, możecie dać moje zdjęcie. Nie mam już zupełnie nic do stracenia. Oddałam całe dorosłe życie temu uniwersytetowi. Inaczej sobie wyobrażałam przejście na emeryturę, ale nie mam na to wpływu. Wielokrotnie władze US groziły mi sądami, mówiłam – czekam, jestem w stanie stanąć przed każdym sądem, teraz grożą mi prokuratorem za to, że publikuję na stronie związkowej pisma i artykuły na temat obecnej władzy US; nie mam wyjścia - czekam.
Mówi, że zwróciła się do czterech prawników ze Szczecina, ale każdy z nich stwierdził, że nie może jej reprezentować ze względu na konflikt interesów.
- No cóż, US kształci prawników, którzy po studiach podejmują pracę, mają różne zlecenia. Gdyby ktoś znał prawnika, który by mi pomógł, gdy zajmie się mną prokuratura i sądy, to będę wdzięczna - kwituje.
Niekonsekwentne działania ministra
Doktor Błażej Mądrzycki, adiunkt na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Śląskiego oraz wiceprzewodniczący Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych, uważa, że zachowanie ministra nauki było niekonsekwentne i nielogiczne.
- Mamy bowiem taką sytuację: pani zawiadomiła ministra o potencjalnych nieprawidłowościach na uczelni. Minister przyznał, że sprawa jest poważna i musi zostać wyjaśniona. A jednocześnie po prostu ją przekazał rektorowi, który - w ocenie skarżącej - odpowiada za nieprawidłowości - zauważa dr Mądrzycki.
Zdaniem prawnika to źle rozumiane podejście do autonomii uczelni. Jakkolwiek bowiem faktycznie jest tak, że na co dzień przedstawiciel władzy wykonawczej nie jest od angażowania się w bieżące sprawy uczelni, to czasem powinien zareagować. A zgodnie z orzecznictwem Naczelnego Sądu Administracyjnego – wskazuje dr Mądrzycki - zasada autonomii szkół wyższych nie może być rozumiana jako dowolność postępowania organów uczelni w obszarach jej działań. Oznacza to, że minister właściwy do spraw szkolnictwa wyższego, czyli obecnie minister nauki i szkolnictwa wyższego, sprawuje nadzór nad zgodnością działań uczelni m.in. z przepisami prawa, a także nad prawidłowością wydatkowania środków publicznych.
- Art. 426 i kolejne Prawa o szkolnictwie wyższym i nauce określają zasady nadzoru ministra nad funkcjonowaniem uczelni. Uznanie, że nadzór polega na byciu de facto skrzynką podawczą, bo do tej roli ograniczył się minister, to jednak zbyt mało - twierdzi dr Mądrzycki.
A czy w ogóle - niezależnie od sposobu załatwienia sprawy - minister miał prawo przekazać dane Gabrieli Fostiak rektorowi?
- W tej sytuacji, moim zdaniem, nie. Co więcej, chyba samo ministerstwo miało wątpliwości, skoro spytało informatorkę o zgodę. Tym dziwniejsze więc, że pomimo braku wyrażonej zgody, pisma zostały przekazane - uważa ekspert.
Jego zdaniem minister powinien albo zlecić kontrolę, bez informowania o danych Gabrieli Fostiak, albo - jeśli nie dostrzegłby takiej konieczności - poinformować kobietę, że sprawy nie podejmie i nawet nie dawać znać o tej korespondencji rektorowi uczelni.
- Smuci fakt, że minister lekceważy głos związków zawodowych, a co za tym idzie pracowników. Jeżeli przedstawicielka związku zawodowego zwróciła się do ministra, to znaczy, że uznała sprawę za zasadną jego uwagi, zaufała mu. Działanie ministra pozostaje natomiast w całkowitej kontrze do patetycznych wypowiedzi przedstawicieli Lewicy na temat spraw pracowniczych – konkluduje prawnik.
Rektor kasy nie liczy
Władze Uniwersytetu Szczecińskiego kategorycznie odrzucają wszystkie zarzuty sformułowane przez przewodniczącą związku zawodowego. Choć skargi Fostiak to nie tylko słowa, lecz także dokumenty jak uchwały i protokoły.
W odpowiedzi na pytania WP, rzeczniczka prasowa uczelni, Agnieszka Lizak, wskazała:
"Pani Gabriela Fostiak od wielu lat jest działaczką związkową w uczelni, a mimo to świadomie albo też z powodu własnej niewiedzy, manipuluje faktami albo sugeruje rzekome nieprawidłowości".
Przesłano nam też obszerne pismo rektora skierowane do ministra Wieczorka, które sprowadza się do tego, że wszystko jest w porządku.
O tym, że jest w porządku, przekonywał też na antenie Radia Szczecin sam rektor Tarczyński. Udzielił wywiadu 3 października 2024. Został spytany m.in. o swoje wynagrodzenie.
Wskazał, że słyszał plotkę, jakoby miał zarabiać ok. 60 tys. zł miesięcznie.
- I żona się mnie pytała, gdzie są te pieniądze, czy może jakąś kochankę mam, gdzieś wydaję te pieniądze, nie wiadomo gdzie. To jest nieprawda, a wynagrodzenie rektora ustala minister. A jest to ok. 20 tys. zł - tłumaczył.
Z informacji, które Uniwersytet Szczeciński przekazał naszej redakcji, wynika, że od 1 września 2024 r. wynagrodzenie rektora Tarczyńskiego wynosi 53 518 zł brutto miesięcznie, co daje 31 101 zł "na rękę".
Uczelnia poinformowała nas, że rektor - gdy udzielał wywiadu - nie wiedział, iż dostał podwyżkę od ministra Dariusza Wieczorka. Dowiedział się o niej akurat dzień po udzieleniu wywiadu, bo Wieczorek podwyżkę przyznał z mocą wsteczną.
Dla jasności: do sierpnia 2024 r. rektor zarabiał 43 243 zł brutto, co daje 25 161 zł netto.
Mowa wyłącznie o zarobkach na uniwersytecie. Rektor otrzymał bowiem od rady uczelni zgodę na dodatkowe zajęcia zarobkowe, m.in. w jednej ze spółek kapitałowych, w której działalność jest zaangażowany.
Ostrzeżenie dla wszystkich sygnalistów
Wirtualna Polska kilka dni temu ujawniła bliskie związki ministra Dariusza Wieczorka i rektora Waldemara Tarczyńskiego, na czym korzystają ich rodziny oraz uniwersytet.
3 stycznia 2024 r. żona rektora Uniwersytetu Szczecińskiego, doktor habilitowana, została powołana przez Dariusza Wieczorka na członka Komisji Ewaluacji Nauki, co wiąże się z kilkutysięcznym wynagrodzeniem miesięcznie. Wieczorek miał do obsadzenia jedno miejsce, twierdzi, że w ogóle nie patrzył na to, że ekspertka jest żoną rektora, a co najwyżej "zagrał lokalny patriotyzm".
10 stycznia 2024 r. Uniwersytet Szczeciński poinformował, że wygrał w ministerialnym konkursie 28 mln zł na dofinansowanie projektów naukowych - jako jedna z trzech uczelni w całym kraju miał zaakceptowane wszystkie wnioski. Uczelnia przekonuje, że wszelkie decyzje zapadły jeszcze za poprzednich rządów. W rzeczywistości decyzja została wydana 20 grudnia 2023 r., gdy ministrem był już Dariusz Wieczorek.
1 lutego 2024 r. rektor Waldemar Tarczyński zmienił regulamin Centrum Edukacji Medialnej i Interaktywności w taki sposób, że Beata Mikołajewska-Wieczorek, żona ministra nauki, mogła zostać dyrektorem centrum, gdy skończy się kadencja urzędującego dyrektora. Wykreślono bowiem wymóg posiadania co najmniej stopnia doktora, którym żona ministra nie może się pochwalić. Mikołajewska-Wieczorek w chwili zmiany regulaminu była zastępcą dyrektora. Tarczyński wskazał też w nowym regulaminie, że jako zastępca dyrektora będzie podlegała nie swojemu przełożonemu, tylko jednemu z prorektorów, i to ona obejmie funkcję pełniącej obowiązki dyrektora po zakończeniu kadencji szefa centrum (w poprzedniej wersji dyrektor miał pełnić obowiązki aż do czasu wskazania nowej osoby na to stanowisko).
1 września 2024 r. Beata Mikołajewska-Wieczorek zaczęła pełnić obowiązki dyrektora centrum. Rektor zaproponował jej kandydaturę na stanowisko dyrektora.
Od 1 września 2024 r. rektor otrzymał podwyżkę od ministra nauki - dzięki temu zaczął zarabiać więcej o ok. 10 tys. zł brutto miesięcznie.
26 września 2024 r. kandydatura Beaty Mikołajewskiej-Wieczorek, jedyna do zaopiniowania, została pozytywnie oceniona przez Senat uczelni. Mikołajewska-Wieczorek jest dyrektorem.
Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego nie odpowiedziało na nasze pytania – zadane ponad dwa tygodnie temu - dlaczego ujawniło dane Gabrieli Fostiak rektorowi. Resort nie odpowiedział też na pytanie, czy inni sygnaliści wskazujący na ewentualnie nieprawidłowości muszą liczyć się z ujawnieniem personaliów władzom ich miejsca pracy.
Paweł Figurski i Patryk Słowik, dziennikarze Wirtualnej Polski
Napisz do autorów: Pawel.Figurski@grupawp.pl, Patryk.Slowik@grupawp.pl