Kulisy rozgrywki o referendum konstytucyjne. Prezydent Duda wyjechał, bo "nie chciał być twarzą porażki"
Pomysł Andrzeja Dudy na referendum spalił na panewce. Senat nie wyraził zgody na jego przeprowadzenie, wniosek upadł głosami PiS. Wcześniej decyzja miała zostać ustalona przez Jarosława Kaczyńskiego. Ale prezes nie zadzwonił do prezydenta.
30.07.2018 | aktual.: 30.07.2018 08:35
Tylko 10 senatorów zagłosowała za rozpisaniem referendum konstytucyjnego. Przeciw obyło 32, a od głosu wstrzymało się 52. Tym samym sztandarowy pomysł prezydenta Andrzeja Dudy upadł. Teraz wiemy już, kiedy i w jakich okolicznościach zapadły decyzje.
Według "Newsweeka", gdy w Senacie rozstrzygały się losy referendum, Andrzej Duda wyjechał do Juraty. Prezydent udał się tam pilny urlop. Dlaczego? "Nie chciał być twarzą porażki. Dlatego w Senacie reprezentował go wiceszef kancelarii Paweł Mucha, pełnomocnik ds. referendum" - zdradza jeden z rozmówców. Podobno wyjazd prezydenta był utrzymywany w ścisłej tajemnicy. Decyzje w sprawie referendum zapadły już wcześniej. Głosy, że PiS pogrąży referendum, było słychać już wcześniej.
Prezydent za akcję z referendum wini Pawła Muchę. Ma do niego żal
Wolę Jarosława Kaczyńskiego dostarczył wicemarszałek Senatu Adam Bielan. Zadzwonił do prezydenckiego ministra Krzysztofa Łapińskiego. "To miał być sygnał dla Andrzeja Dudy, żeby już nie walczył, bo i tak przegra" - sugeruje "Newsweek". Prezydent poddał się, bo boi się wojny z PiS. To samo mówi promotor Andrzeja Dudy.
"Nie będzie walczył. On jest za słaby, żeby walczyć. Zawsze musiał mieć kogoś nad sobą i dalej ma. Jest sterowalny, nie ma swojego zdania" - wyjaśnia prof. Jan Zimmermann. W ogóle prezydent ma żal do wspomnianego Pawła Muchy, że ten wprowadził go w błąd mówiąc, że pomysł referendum cieszy się zainteresowaniem.
"Mucha roztaczał przed prezydentem wizje, że na dyskusjach na temat referendum, organizowanych w różnych miastach są pełne sale,a przychodziło 30-40 osób. Duda nie miał o tym pojęcia" - zdradza rozmówca.
PiS sprawę referendum miał przesądzić już wcześniej. Partia miała wątpliwości co do samego terminu. Prezydent chciał, aby odbyło się ono 10 i 11 listopada. Pomysł referendum nie podobał się także Zofii Romaszewskiej. - Nikt przytomny nie wpisze 500+ do konstytucji - mówiła.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl