Kolejna burza w komisji hazardowej
Beata Kempa (PiS) zapowiedziała, że podczas następnego posiedzenia sejmu, które odbędzie się w sierpniu, do Komisji Regulaminowej i Spraw Poselskich złoży wniosek w sprawie złej organizacji prac komisji przez Mirosława Sekułę (PO). Jak wyliczała, Sekuła m.in. wzywał świadków, których później "przez kilka godzin trzymał pod drzwiami, zamykał posiedzenia komisji razem z pustymi krzesłami i wreszcie na koniec recytował psalmy". Sekuła zapowiedział, że wycofa przygotowany przez siebie projekt raportu komisji i złoży nowy.
W sejmie trwa posiedzenie sejmowej komisji śledczej badającej tzw. aferę hazardową. Posłowie kontynuują dyskusję na temat projektu raportu przygotowanego przez przewodniczącego Mirosława Sekułę (PO).
Sekuła zapowiedział już, że wycofa przygotowany przez siebie projekt raportu komisji, a nowy, poprawiony złoży do 30 lipca. Po tej deklaracji Bartosz Arłukowicz (Lewica) zrezygnował ze swojego wniosku, w którym właśnie o to postulował. Sekuła zapowiedział, że w nowym projekcie uwzględni stawiane mu przez posłów zarzuty, zwłaszcza te dotyczące tego, iż materiał zawierał niepodpisane przez świadków protokoły z ich zeznań.
Posłowie opozycji ostro krytykowali projekt raportu przygotowany przez Sekułę. Arłukowicz powiedział, że projekt wymaga głębokich zmian, a przy jego pisaniu nie dopełniono wymaganych procedur. Zarzucił Sekule, że oparł swój raport o zeznania świadków, które do dziś nie zostały przez nich podpisane. Chodzi m.in. o zeznania Zyty Gilowskiej, Jarosława Kaczyńskiego i Mirosława Drzewieckiego. Poseł zaproponował więc, by wrócić do analizy projektu raportu po dokonaniu wszystkich obowiązujących procedur.
Z kolei Sekuła poinformował, że - według ekspertyzy Biura Analiz Sejmowych - członkowie sejmowej komisji hazardowej mogą przygotowywać sprawozdanie ze swoich prac, korzystając z zeznań świadków, nawet jeśli nie podpisali oni stenogramów z zeznań. Podkreślił jednak, że - według analizy - przed ostatecznym przyjęciem raportu wszystkie zeznania muszą być podpisane przez świadków.
Z kolei Kempa oceniła, że raport Sekuły jest niebywale słaby merytorycznie i pisany na kolanie. Jak zaznaczyła dokument "nie nadaje się do dalszych prac w tym kształcie, wymaga w zasadzie całkowitej zmiany i przemodelowania". Zdaniem posłanki wprowadzanie do projektu poprawek jest zwykłą stratą czasu.
Zgodnie z ustawą o komisji śledczej to właśnie przewodniczący przygotowuje i przedstawia projekt sprawozdania z sejmowego śledztwa. Posłowie natomiast mogą składać do niego poprawki. Ostateczna wersja przyjmowana jest zwykłą większością głosów w drodze uchwały Sejmu.
Sekuła w projekcie raportu z prac komisji uznał, że w sprawie tzw. afery hazardowej nie ma podstaw do zawiadomienia prokuratury, choć ocenił, że Zbigniew Chlebowski łamał standardy poselskie i - jak napisał - komisja "nie daje wiary" słowom Mirosława Drzewieckiego.
W propozycji raportu Sekuła napisał także, że źródłem "przecieku", który ostrzegł biznesmenów o prowadzonych wobec nich działaniach operacyjnych było samo CBA, a nie Kancelaria Prezesa Rady Ministrów. "Zaprezentowana przed Komisją przez Mariusza Kamińskiego (b. szefa CBA - PAP) teoria "przecieku" nie została poparta żadną konkretną wiedzą, faktami lub materiałem dowodowym" - czytamy w projekcie.
Beata Kempa zwróciła się do Komisji Etyki Poselskiej, aby ta zajęła się zachowaniem Sekuły. Dwa dni temu, na posiedzeniu komisji Kempa rozpłakała się, gdy przedstawiała wnioski dotyczące konfrontacji Donalda Tuska i Mariusza Kamińskiego, co doprowadziło do przerwania posiedzenia. Płacz posłanki miał wywołać Sekuła, odmawiając jej urlopu i używając wobec niej sformułowania "do roboty". Zachowanie Sekuły Kempa określiła jako chamskie.