Nauczycielka szarpała i krzyczała na 10-latkę. Rodzice pozwali szkołę
W ubiegłym roku rodzice 10-letniej dziewczynki na monitoringu szkolnym zobaczyli, jak jedna z nauczycielek szarpie i krzyczy na ich córkę. Sprawa trafiła do sądu, kobieta została ukarana. Teraz rodzice zdecydowali się na złożenie pozwu cywilnego przeciwko szkole.
Co musisz wiedzieć?
- Rodzice 10-latki pozywają miasto Poznań; żądają 4 tys. zł zwrotu kosztów terapii.
- Nauczycielka otrzymała naganę z ostrzeżeniem i nie pracuje już w placówce; wcześniej wypłaciła 16,5 tys. zł zadośćuczynienia.
- Szkoła twierdzi, że oferowała bezpłatne wsparcie psychologiczne; rodzice mówią, że musieli leczyć dziecko prywatnie.
We wrześniu ub.r. w jednej ze szkół podstawowych w Poznaniu doszło do dramatycznej sytuacji: nauczycielka miała szarpać 10-latkę, przycisnąć ją do szafki i krzyczeć na nią. Wszystko dlatego, że ta biegała z koleżanką po szkolnym korytarzu.
Fiasko edukacji zdrowotnej? W Sejmie ocenili minister Nowacką
Zdarzenie to zostało uwiecznione na szkolnym monitoringu. Rodzice obejrzeli jego zapis na policji. Sprawa trafiła do sądu. Nauczycielka zapłaciła 16,5 tys. zł zadośćuczynienia i nie pracuje już w placówce.
Teraz rodzice zdecydowali się pozwać szkołę, w której doszło do tego zdarzenia. Jak wynika z informacji serwisu gloswielkopolski.pl, nie był to pierwszy tego typu incydent w tej szkole, w którym brała udział zwolniona później nauczycielka.
Czy szkoła zapewniła wsparcie psychologiczne dziecku?
Rodzice twierdzą, że szkoła nie poczuła się winna i nie zapewniła córce pomocy. Mówią, że musieli podjąć terapię w prywatnej klinice i ponieść jej "horrendalne koszty". Szkoła odpowiada, że niezwłocznie zaproponowała konsultacje u psychologa szkolnego oraz możliwość darmowej terapii w centrum współpracującym z placówką.
Najpierw rodzice zwrócili się bezpośrednio do szkoły o zwrot kosztów leczenia dziewczynki. Otrzymali odpowiedź, że "nie ma podstaw prawnych" do refundacji. Kolejne pismo wysłane w kwietniu przez pełnomocnika rodziny miało pozostać bez odpowiedzi. W ubiegłym tygodniu do Sądu Rejonowego Poznań - Stare Miasto trafił więc pozew przeciwko miastu, które nadzoruje szkołę.
Jaki jest stan dziecka i czego domagają się rodzice?
Rodzina żąda 4 tys. zł, czyli sumy dotychczasowych opłat za pomoc medyczną. "Na podstawie pierwszych czterech spotkań z psychologiem została sporządzona informacja o stanie dziewczynki, z której wynika, że w wyniku naruszenia granic fizycznych przez nauczycielkę małoletnia doświadczyła uszczerbku na zdrowiu psychicznym" - pisze w uzasadnieniu adwokat rodziny.
Dziewczynka nie chodzi już do szkoły, w której doszło do incydentu. Jej rodzice zdecydowali się z niej zabrać również jej brata.
Źródło: gloswielkopolski.pl