"Garstka parafian". Polski ksiądz o świętach w Ukrainie
- Musimy przestrzegać godzin policyjnych. Dajemy możliwość wspólnej modlitwy, nadziei i poczucia normalności - mówi WP o świętowaniu Wielkanocy w Ukrainie ks. Wojciech Stasiewicz, dyrektor Caritas-Spes-Charków. Jak podkreśla, to już kolejne święta od ataku Rosji na niepodległą Ukrainę.
09.04.2023 | aktual.: 09.04.2023 14:22
Ukrainę czekają drugie święta wielkanocne w cieniu wojny. W programie "Newsroom" Wirtualnej Polski ks. Wojciech Stasiewicz, dyrektor Caritas-Spes-Charków, mówił, że Ukraińcy wciąż żyją wizytą prezydenta Wołodymyra Zełenskiego w Polsce.
- To pierwsza oficjalna wizyta zagraniczna. W nieprzypadkowym miejscu. Doskonale sobie zdajemy sprawę, ile Polska do dnia dzisiejszego zrobiła, i ile dalej robi. Ta wizyta to sygnał dla nas, mieszkańców całej Ukrainy. Czytam wypowiedzi, że jest nieco bezpieczniej i stabilniej niż przed kilkoma miesiącami. To, co mieszkańcy Ukrainy podkreślają, to wsparcie Polski. Słowa prezydenta Andrzeja Dudy i Wołodymyra Zełenskiego pokazują, jak ważne to świadectwo oraz że będziemy szli ramię w ramię przeciwko Rosji - komentował duchowny.
Ks. Stasiewicz wspomniał o spotkaniu Zełenskiego z Ukraińcami w Polsce. - To miłe, że było bardzo dużo flag ukraińskich i okrzyków "Slava Ukrainie". Widać, że Ukraińcy chcieliby wrócić na swoją ziemię. Za granicą każdy będzie się czuł w jakiejś mierze obcym człowiekiem - mówił gość Mateusza Ratajczaka.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ewakuacja dzieci. "Wojna trwa dalej"
Jak mówił ks. Wojciech Stasiewicz, nie ma masowych powrotów ludności, która po wojnie znalazła się w Polsce. Może to być widoczne bardziej na zachodzie kraju, bliżej granicy z Polską. Na wschodzie sytuacja jest trudniejsza.
- Dzisiejszej doby (7 kwietnia - przyp. red.) ostrzelano sześć rejonów w obwodzie charkowskim. Przede wszystkim te ostrzały są już od wielu tygodni kontrolowane, ich intensywność się utrzymuje. W samym Charkowie te strzały trwają od około tygodnia. Słychać czasem po kilkanaście rakiet. Dotyczy to infrastruktury krytycznej - relacjonował.
- Nie czuć, że to się skończyło. Czuć niepewność. Z granicy są przymusowe ewakuacje, władze przymuszają, by ewakuować osoby. Ze Słowiańska, oddalonego od nas o 150 km, ewakuowano dzieci. Wojna trwa dalej - wyliczał ks. Wojciech Stasiewicz.
"Dziękowałem Bogu, że się obudziłem"
Jak będą wyglądać Święta Wielkanocne w Ukrainie? Polski duchowny mówił, że świętowanie w cieniu wojny jest bardzo trudne - a to już trzecie święta (Boże Narodzenie i dwie Wielkanoce), odkąd Rosja zaatakowała w ubiegłym roku Ukrainę. Kościół w Ukrainie cały czas organizuje też pomoc dla potrzebujących.
- Święta zawsze były momentem spotkania, odnowienia wiary w Boga, ale zawsze były związane z rodziną. To już trzecie święta w wymiarze zminimalizowanym. W Wielki Czwartek ok. 20 proc. osób więcej przybyło na celebrację liturgiczną w porównaniu z poprzednim tygodniem. Księża wspominają, że nie ma dzieci i młodzieży, została garstka parafian. W takim wymiarze próbujemy organizować liturgię. Wiedzą o tym zainteresowane osoby. Nie rozgłaszamy tego, musimy przestrzegać godzin policyjnych. Dajemy możliwość wspólnej modlitwy, nadziei i poczucia normalności - mówił ks. Stasiewicz.
- Trudno cokolwiek planować. Obudziłem się i dziękowałem Bogu, że w ogóle się obudziłem. Jako Caritas-Spes pomagamy w całej diecezji. Każdy kościół jest miejscem pomocy Caritasu. Przed dwoma dniami (5 kwietnia - przyp. red.) mieliśmy spotkanie z księżmi, którzy opowiadali różne historie. Pomoc dalej dociera, już nie taka jak przed kilkoma miesiącami, ale ludzie z niej korzystają. W samym Charkowie w jednym z naszych czterech kościołów pomoc otrzymuje od dwóch do trzech tys. osób każdego dnia - podkreślił.
Czytaj też: