Ekspert OSW: Pomocy wojskowej dla Ukrainy wciąż jest zbyt mało
- Dla Ukrainy oczywiste jest, że ta wojna nie skończy się przy stole negocjacyjnym, tylko na polu bitwy - mówi Wirtualnej Polsce zastępca dyrektora Ośrodka Studiów Wschodnich Wojciech Konończuk. Jak dodaje ekspert: - Dopóki nie będzie rozstrzygnięcia militarnego, nie będzie realnego powrotu do negocjacji Ukrainy z Rosją.
20.04.2022 | aktual.: 20.04.2022 17:54
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski: Bitwa w Donbasie rozstrzygnie się szybko?
Dr Wojciech Konończuk, wicedyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich: Myślę, że w związku z tym, iż nowa ofensywa rosyjska w tym regionie trwa już od kilku dni, a walki są w dużym stopniu pozycyjne, a Ukraińcy się bronią, do szybkiego rozstrzygnięcia tej bitwy nie dojdzie. Rosjanom do 9 maja może się to nie udać. Jeśli okaże się, że szala przechyla się nie na stronę ukraińską, to efektem będzie dalsze zwiększenie pomocy wojskowej dla Ukrainy.
Ukrainie może nie wystarczyć broni?
Proszę zwrócić uwagę na rozpaczliwe, ponawianie od tygodni apele ukraińskie do Zachodu o dostarczanie ciężkiej broni. Częściowo spotykają się one z odpowiedzią pozytywną, dotyczy do głównie USA, Wielkiej Brytanii, Polski, Czech i Słowacji. Ale - z drugiej strony - Ukraińcy wciąż proszą, zatem pomocy wojskowej wciąż jest zbyt mało. Potrzeby są bardzo duże. Straty ukraińskiej techniki w ciągu ostatnich siedmiu tygodni tej wojny są przecież dotkliwe, choć w pełni nie znamy ich skali.
Z dostarczaniem broni ociągają się Niemcy. Olaf Scholz jest dziś w związku z tym bardzo krytykowany. Kanclerz zasugerował, że dostaw nowoczesnego, ciężkiego sprzętu z Niemiec na razie nie będzie, bo Ukraińcy i tak mieliby problem z jego obsługą.
Niemcy rzeczywiście próbują kluczyć. Choć w polityce niemieckiej od początku inwazji rosyjskiej doszło do pewnych pozytywnych zmian, jest to cały czas niezakończony proces. Niemcy są w trakcie zwrotu swojej polityki, natomiast wciąż są bardzo zachowawcze, w tym jeśli chodzi o dostawy broni. Wciąż nie ma decyzji politycznej. I jest w tym pewien paradoks, bo większość społeczeństwa niemieckiego, wyborcy niemal wszystkich partii - oprócz AFD - są za przekazywaniem broni Ukrainie. Ale jest to blokowane głównie przez SPD i kanclerza Olafa Scholza.
Ukraina nie zgodziła się kilka dni temu na spotkanie w Kijowie z prezydentem Niemiec. Nie chciał tego prezydent Zełenski. Może niepotrzebnie?
Nie uważam, żeby prezydent Zełenski popełnił błąd. Ukraińcy nie mają czasu bawić się w konwenanse dyplomatyczne. Kijów ma też niewiele do stracenia. Musi wywierać presję na zachodnich przywódców, w tym przypadku właśnie na Niemcy jako na jedno z kluczowych państw UE.
Zobacz także
Jak donosi prokremlowska agencja informacyjna TASS, Siergiej Szojgu skomentował działania Zachodu wobec wojny w Ukrainie. Zdaniem ministra obrony Rosji, kraje Zachodu robią wszystko, by... "przeciągnąć rosyjską operację specjalną".
Dla Szojgu najlepiej byłoby, gdyby Ukraińcy po prostu się poddali. To, co mówi, słychać ostatnio szczególnie często w mediach kremlowskich. Zdaniem rosyjskiej propagandy "Zachód prowadzi wojnę do ostatniego Ukraińca". Rosji bardzo nie podoba się wzmacnianie Ukrainy przez kraje zachodnie. Tym bardziej, że Rosjanie nie osiągnęli militarnie tego, co zamierzali. Wypowiedzi Szojgu to wyraz frustracji.
Szef rosyjskiego MSZ Siergiej Ławrow znów powtarza, że z Rosją "walczy" całe NATO.
To nic nowego - taki jest przekaz Kremla od tygodni. Postrzegam to jako próbę przekonania społeczeństwa rosyjskiego, że Rosja rzekomo prowadzi wojnę sprawiedliwą, ale też zasygnalizowanie, aby przygotowywać się na dłuższy konflikt, skoro to NATO jakoby wypowiedziało wojnę Rosji.
Była premier Ukrainy Julia Tymoszenko w rozmowie z włoskim dziennikiem "La Repubblica" wyraziła opinię, że wojna rozszerzy się i zagrożone są państwa Europy Środkowej i Wschodniej, w tym republiki bałtyckie.
Nie przywiązywałbym zbyt dużej wagi do jej słów. To, co mówi Tymoszenko, która od dawna nie jest pierwszoplanową postacią na scenie politycznej, mówią regularnie od tygodni inni ukraińscy politycy. Próbują pokazać zachodnim państwom i społeczeństwom, że celem Rosji jest nie tylko Ukraina, bo są one dużo bardziej "ambitne".
Ataków na Lwów powinniśmy się obawiać, bo to niedaleko od polskiej granicy? Czy należy to traktować jako odwet za zatopienie "Moskwy"?
Rosjanie na pewno są wściekli za zatopienie tego krążownika, ale nie chcą tego politycznie pokazywać. Widać to we frustracji w mediach kremlowskich. A czy powinniśmy się obawiać? Zwróćmy uwagę, że te ataki skierowane na zachodnią część Ukrainy jak na razie są ograniczone i wymierzone głównie w infrastrukturę militarną i przemysłową. Póki co nie mieliśmy do czynienia z uderzeniem w centrum Lwowa. Ale tego bym nie wykluczał, biorąc pod uwagę codzienne, systemowe ostrzały Rosjan w infrastrukturę cywilną i w cywilów w innych częściach Ukrainy. Kreml jest mściwy i pamiętliwy.
Emmanuel Macron przyznał, że po ujawnieniu masakry w Buczy nie rozmawiał z Putinem. To trwała zmiana?
Macron chciał wcześniej pokazać swojemu społeczeństwu, że jest mężem stanu, który potrafi wpłynąć na Putina. To szczególnie ważne w kontekście przedwyborczym. Ale myślę, że wśród polityków zachodnich jest coraz mniej złudzeń, że rozmowy z Putinem mają większy sens. Dobrze pokazuje to wypowiedź premiera Włoch Mario Draghiego, który uznał, że dzwonienie na Kreml to "strata czasu".
Bitwa w Donbasie będzie miała wpływ na negocjacje ukraińsko-rosyjskie?
Po Buczy negocjacje rosyjsko-ukraińskie zamarły. Dla Ukrainy oczywiste jest, że ta wojna nie skończy się przy stole negocjacyjnym, tylko na polu bitwy. Dopóki nie będzie rozstrzygnięcia militarnego, nie będzie realnego powrotu do negocjacji.
Wojciech Konończuk - zastępca dyrektora Ośrodka Studiów Wschodnich im. Marka Karpia w Warszawie. Specjalizuje się głównie w problematyce politycznej i gospodarczej państw Europy Wschodniej oraz ich politykach historycznych. Od 2014 r. stale współpracuje z "Tygodnikiem Powszechnym". Autor książki "Sztuka przetrwania. Deportacje sowieckie z powiatu bielskiego 1940-1941" (wyd. IPN 2019).
Rozmawiał Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski