Eksperci z Rady Medycznej nie spodziewają się rewolucyjnych obostrzeń. "Rządzą pośrednio antyszczepionkowcy"
Minister zdrowia nie wyklucza ogłoszenia w tym tygodniu nowych obostrzeń, jednak eksperci z Rady Medycznej przy premierze nie mają złudzeń. Od dawna ich zalecenia nie są realizowane. - Rekomendujemy nieustająco wykorzystanie potencjału certyfikatów szczepień - mówi prof. Robert Flisiak. Krytyki nie szczędzi też dr Konstanty Szułdrzyński. - Przypomina się cytat o "Polsce w ruinie" - zauważa lekarz.
Minister zdrowia Adam Niedzielski zapowiedział w poniedziałek rano możliwość wprowadzenia nowych obostrzeń. Na antenie RMF FM powiedział, że w połowie tygodnia mogą zapaść decyzje odnośnie nowych restrykcji. - Zobaczymy, co zadzieje się do środy - mówił u Roberta Mazurka. Obecnie zajętych jest ok. 20 tys. covidowych łóżek szpitalnych, co według ministra jest katastroficznym scenariuszem tuż przed piątą falą.
Adam Niedzielski mówił, że jego niepokój budzą wzrosty zakażeń z ostatnich trzech dni. Choć nie chciał składać twardych deklaracji, to wspomniał, że restrykcje mogą dotyczyć działalności gospodarczej, np. centrów handlowych, a także szkół. Ma jednak nadzieję, że 10 stycznia uczniowie zgodnie z planem wrócą do stacjonarnej nauki. Przeciwnikiem przedłużenia zdalnej edukacji jest minister Przemysław Czarnek, który mówił w poniedziałek o "szkodach dla kondycji fizycznej i psychicznej u uczniów".
Dr Szułdrzyński: Rządzą nami pośrednio antyszczepionkowcy
Eksperci z Rady Medycznej przy premierze nie spodziewają się rewolucji. Zwracają uwagę, że rząd od dłuższego czasu nie bierze pod uwagę ich zaleceń.
- Mogę sobie coś uważać lub nie, ale sytuacja polityczna jest taka, że rządzą nami pośrednio antyszczepionkowcy i tzw. antysanitaryści. Wydaje się nawet, że nie ma tak naprawdę większego znaczenia, kto jest ministrem zdrowia, a nawet kto jest premierem. Decyzje są wynikiem układanek politycznych i na czwartą falę nie byliśmy w stanie odpowiednio zareagować. Mam wciąż nadzieję, że na kolejną falę damy radę się przygotować. W końcu to nie są cyferki. To tysiące istnień ludzkich - podkreśla w rozmowie z WP dr Konstanty Szułdrzyński, kierownik Kliniki Anestezjologii i Intensywnej Terapii Centralnego Szpitala Klinicznego MSWiA w Warszawie.
Zobacz także: Arłukowicz odpowiada Kurskiemu. Bez ogródek
Prof. Flisiak: Weryfikacja szczepień
- My rekomendujemy nieustająco stanowcze egzekwowanie obowiązujących przepisów oraz wykorzystanie potencjału, który niosą ze sobą certyfikaty szczepień. Podczas posiedzenia Rady zwracaliśmy uwagę, by podkreślać znaczenie dawki przypominającej. Są wyraźne przesłanki mówiące, że dawka przypominająca podnosi odporność, zabezpieczając przed Omikronem - komentuje w rozmowie z WP prof. Robert Flisiak, Kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku.
Specjalista podkreśla, że potrzebne jest wprowadzenie weryfikacji szczepień przez pracodawców. Choć minister zdrowia Adam Niedzielski zapowiadał takie rozwiązanie już na początku listopada, to przez obstrukcję legislacyjną dopiero w tym tygodniu w Sejmie odbędzie się wysłuchanie publiczne ustawy posła PiS Czesława Hoca, która ma dać taką możliwość pracodawcom.
- To jest to, o czym mówimy w kółko - zaznacza prof. Flisiak. Jego zdaniem wprowadzenie choć częściowego lockdownu jest w obecnych warunkach niemożliwe. - Nie sięgajmy do rzeczy nierealnych, które być może odniosłyby efekt, ale są nierealne w warunkach polskich. Lockdown całkowity lub częściowy nie wchodziłby w grę, doskonale zdajemy sobie z tego sprawę - dodał lekarz.
Dr Konstanty Szułdrzyński zwraca uwagę na konieczność przygotowania systemu opieki zdrowia. Nie tylko w Polsce, ale również w krajach Europie Zachodniej widać, że szpitale są przepełnione.
- Nawet jeżeli wariant Omikron nie jest bardziej agresywny od wariantu Delta, to przy jego większej zakaźności oraz zdolności omijania odporności ozdrowieńców i osób zaszczepionych dwiema dawkami szpitale będą dodatkowo obciążone. Jeżeli nie doprowadzimy do tego, by je szybko opróżnić przy pomocy odpowiednich regulacji, to nie będzie gdzie położyć nowych pacjentów - mówi lekarz.
Sylwester marzeń? "Taniec na grobach"
Jego zdaniem wpływ na nadchodzący wzrost zakażeń może mieć poluzowanie restrykcji w sylwestra oraz imprezy plenerowe. Jako najbardziej jaskrawy przykład podaje "Sylwestra marzeń" w Zakopanem, na którym bawiło się ponad 20 tys. osób, choć - jak podają organizatorzy z TVP - za okazaniem paszportu covidowego.
- To, co obserwowaliśmy w Zakopanem, gdzie media państwowe zorganizowały taniec na grobach 20 tys. ofiar pandemii z ostatnich dwóch miesięcy, będzie skutkowało zwiększeniem liczby nowych przypadków już między 10 a 14 stycznia. Będzie to efekt braku obostrzeń na święta i sylwestra oraz takich właśnie imprez masowych - podkreślił dr Szułdrzyński.
"Znieczulica najgorszą spuścizną po pandemii"
Ekspert Rady Medycznej zwraca uwagę na rosnącą znieczulicę na kolejne tysiące zgonów tygodniowo. Przypomina tekst z "Tygodnika Powszechnego" z końca lat 80., w którym Jan Błoński pisał o Polakach patrzących na getto w czasie II wojny światowej.
- Tysiące ludzi umierają, a my na to w ogóle nie zwracamy uwagi. Życie biegnie, jakby nic się nie działo. Obawiam się, że ta znieczulica będzie najgorszą spuścizną pandemii. Nie ma refleksji nad tym, co się dzieje. Od listopada na COVID-19 umarło 20 tys. osób. Wiadomo, co trzeba zrobić, ale czy to się zrobi? Szczerze wątpię. Jeżeli wicepremier ds. bezpieczeństwa mówi, że państwo nie ma możliwości wyegzekwowania obostrzeń, to znaczy ni mniej, ni więcej, że obywatele mają ratować się we własnym zakresie - twierdzi dr Szułdrzyński.
Episkopat albo Sejm?
Lekarz przypomniał tu wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego z przedświątecznego wywiadu dla "Gazety Polskiej", w którym stwierdził, że wprowadzanie obostrzeń niemożliwych do wyegzekwowania nie ma sensu. Nieco później w wywiadzie dla Interii powiedział, że byłby zwolennikiem obowiązku szczepień, gdyby sytuacja była trudna.
- To może być moment otrzeźwienia, pytanie tylko, co musi się stać? Jeżeli 20 tys. zgonów w ciągu dwóch miesięcy nie jest argumentem, by wprowadzić ograniczenia i nie organizować wielkiego sylwestra w Zakopanem, to nie wiem, co nim jest. Jeżeli przekonaliśmy się, że 20 tys. zgonów w ciągu dwóch miesięcy nie jest niczym nadzwyczajnym, to pytanie, co możne nas skłonić do refleksji? 50 tys. zgonów? 100 tys. zgonów? Może Episkopat albo Sejm miałyby wymrzeć? 20 tys. zgonów zwykłych ludzi widocznie nie jest w stanie do niczego skłonić - ocenił dr Szułdrzyński.
"Polska w ruinie". Cóż to za państwo?
Wciąż nie ma też jasności, co dalej ze obowiązkiem szczepień dla grup zawodowych. Choć minister zdrowia 7 grudnia mówił o takiej konieczności dla nauczycieli, lekarzy i pracowników służb mundurowych, którzy do 1 marca mieli być w pełni zaszczepieni, to wciąż brakuje regulacji. Ponadto minister edukacji krytykuje obowiązkowość szczepień dla nauczycieli.
- Należałoby wprowadzić obowiązek szczepień wśród nauczycieli, ale to powinno być wprowadzone w okresie wakacyjnym. Pamiętajmy, że spora grupa dzieci jest zaszczepiona. Dlaczego zaszczepione klasy mają iść na nauczanie zdalne, jeżeli zaszczepiony jest nauczyciel? Nie ma powodu. Tam, gdzie jest opór przed szczepieniem, nie wykluczam, że takie działania powinny być podjęte - mówi prof. Flisiak.
- Mam wrażenie od paru miesięcy, że teraz mogą przetrwać już tylko ci, którzy są na tyle mądrzy, by słuchać autorytetów i chronią siebie i swoje rodziny. Jeżeli chodzi o państwo, to przypomina się cytat o "Polsce w ruinie". Gdy kraj nie jest w stanie ocalić życia kilkudziesięciu tysięcy swoich obywateli i ustami swoich przedstawicieli mówi, że państwo nie ma możliwości egzekwowania obostrzeń, które egzekwuje cała Europa, to cóż to za państwo? Która funkcja państwa jest ważniejsza niż ochrona zdrowia i życia obywateli? - pyta dr Szułdrzyński.
Rekordy w Europie
W poniedziałek we Włoszech potwierdzono 68 tys. nowych zakażeń, z których 25 proc. to osoby poniżej 20. roku życia. W czeskich szkołach od tego tygodnia uczniowie muszą testować się dwa razy tygodniowo. Dotyczy to także zaszczepionych i ozdrowieńców. W Polsce stwierdzono w poniedziałek mniej niż 6,5 tys. nowych zakażeń, choć w naszym kraju wykonuje się znacznie mniej testów niż na Zachodzie.
W miniony czwartek w Europie odnotowano rekordy czwartej fali. We Francji odnotowano ponad 208 tys. nowych zakażeń - to rekord dobowy krajowy oraz europejski od początku epidemii. Ponad 183 tys. nowych zakażeń odnotowano w Wielkiej Brytanii. Dzień wcześniej było ich o 50 tys. mniej.
Autor: Rafał Mrowicki
Napisz do autora: rafal.mrowicki@grupawp.pl