Donald Tusk nie usunął Viktora Orbána z Europejskiej Partii Ludowej

Podziały w EPL sprawiły, że europejska międzynarodówka centroprawicy nie zdołała podjąć żadnej decyzji w sprawie Viktora Orbána. Węgierski Fidesz pozostaje zatem członkiem EPL, choć nadal w stanie zawieszenia.

Donald Tusk nie usunął Viktora Orbána z Europejskiej Partii Ludowej
Źródło zdjęć: © PAP | Adam Warżawa
Magdalena Nałęcz-Marczyk

04.02.2020 | aktual.: 30.03.2022 12:30

Europejska Partia Ludowa (EPL), czyli europejska międzynarodówka centroprawicy z największą frakcją w Parlamencie Europejskim, w marcu zeszłego roku zawiesiła Fidesz w prawach członka m.in. za "wykurzanie" Uniwersytetu Środkowoeuropejskiego (nazywanego przez propagandę Fideszu "uniwersytetem Sorosa") z Budapesztu. EPL powołała "grupę mędrców", której raport miał pomóc w decyzji, czy Fidesz usunąć, czy też przywrócić do pełnych praw w EPL.

Ale "mędrcy" - wedle przecieków - nie doszli do zgody (Belg Herman Van Rompuy miał być za wyrzuceniem, Austriak Wolfgang Schüssel za przywróceniem, a Niemiec Hans-Gert Pöttering pośrodku), raportu nie opublikowano, a Zgromadzenie Polityczne EPL w poniedziałek wieczorem nie podjęło żadnej decyzji co do Fideszu. W efekcie Węgrzy pozostają członkami międzynarodówki, choć nadal bezterminowo zawieszonymi w prawach członkowskich.

– W opinii większości nie doszło na Węgrzech do wystarczających zmian na rzecz wartości demokratycznych, by przywrócić Fidesz do pełnych praw – powiedział po obradach Donald Tusk, przewodniczący EPL. Jednak w EPL nie ma też wyraźnej większości na rzecz wyrzucenia Fideszu, za czym od dawna opowiadają się nordyccy członkowie EPL, a także chadecja z krajów Beneluksu.

Wedle naszych informacji podczas wczorajszych obrad Francuzi, którzy wraz z m.in. Słoweńcami są skorzy do przywrócenia Węgrom pełni praw, bronili Fideszu. Za Orbánem zwykle stoją też Włosi i Hiszpanie, a także część chadeków czy też centroprawicy z Europy środkowo-wschodniej (choć bez Platformy Obywatelskiej).

– Bez zmiany sytuacji na Węgrzech nie widzę możliwości powrotu Fideszu do członka naszej rodziny politycznej na pełnych prawach. A przynajmniej nie za mojego przewodniczenia w EPL – powiedział Tusk podczas obrad za zamkniętymi drzwiami. Miał przekonywać, że – wbrew wersji Orbána – przyczyną zawieszenia Węgrów nie był spór o politykę migracyjną UE, lecz odejście Fideszu od "pryncypiów demokracji liberalnej". Tusk tłumaczył, że chodzi m.in. o "problemy z respektowaniem praworządności", "wolności akademickiej i wolności słowa".

Niemiecka chadecja (jeszcze) nie chce wyrzucać Węgra

Jak wynika z przecieków, twarde rozstrzygnięcia wobec Fideszu – podczas konsultacji Tuska z szefostwem partii krajowych – odradzali również niemieccy chadecy zarówno z CDU, jak i Bawarczycy z CSU. Niemcy mają stawiać na dalsze próby "dialogu" z Orbánem, który w przyszłym tygodniu wybiera się do Berlina.

– Moją intencją nie są żadne negocjacje z Viktorem Orbánem, bo to nie są kwestie do rokowań. Pełnoprawne członkostwo Fideszu w EPL będzie zależeć od pozytywnych zmian na Węgrzech – powiedział Tusk po obradach. A za zamkniętymi drzwiami miał – przywołując swą wieloletnią przyjaźń z Orbánem – ostrzegać, że Węgier jest politykiem bardzo inteligentnym, który nie dałby się łatwo ograć.

Niewykluczone, że Fidesz będzie jednym z tematów kwietniowych obrad Zgromadzenia Politycznego EPL, a także – zaproponowanego przez Tuska na 2021 r. – kongresu na temat "nowej wizji politycznej" tej centroprawicowej międzynarodówki.

Orbán między EPL i Salvinim

Sam Orbán był w poniedziałek w Brukseli na budżetowych konsultacjach z szefem Rady Europejskiej, po czym – omijając szerokim łukiem obrady EPL – poleciał do Rzymu na konferencję "narodowych konserwatystów", którą miała zainaugurować szefowa partii Fratelli d’Italia (to klubowi koledzy PiS w europarlamencie). A na jednego z mówców wyznaczono na na ten wtorek Matteo Salviniego, szefa Ligi. – Udział Viktora Orbána w tej konferencji skrajnej prawicy to też pewien symboliczny problem – przyznał Tusk.

Niechęć Niemców do rozstrzygających kroków wobec Fideszu to m.in. efekt wręcz geopolitycznych obaw Berlina, że odrzucony Orbán jeszcze bardziej oddaliłby się od unijnego głównego nurtu. Ale liczą się też europoselskie szable. W europarlamentarnej frakcji EPL (ponad 180 europosłów) aż dwunastu członków to Węgrzy. A wyrzucenie albo odejście Fideszu mogłoby pociągnąć do secesji również Włochów i niektórych europosłów z Europy środkowo-wschodniej.

Z otwartymi ramionami przyjąłby ich PiS w swej frakcji konserwatystów (61 europosłów). – Węgier ma do wyboru, czy być niewielką rybą w oceania EPL, czy wielką rybą w małym jeziorku konserwatystów. Przynajmniej na razie wydaje się, że w czasie negocjacji nad budżetem UE i pieniędzmi na „Zielony Ład” woli pozostać w oceanie wspólnie z niemieckimi chadekami – tłumaczy prominentny członek EPL.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:Deutsche Welle
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (247)