Spięcie w programie na żywo. Poszło o posła Sterczewskiego
- To nie była misja humanitarna, tylko autopromocja - stwierdził w programie "Jeden na jeden" w TVN24 minister Tomasz Siemoniak, który nie zostawił suchej nitki na pośle Franciszku Sterczewskim. Udział swojego partyjnego kolegi we flotylli, która płynęła do Strefy Gazy, nazwał "lansowaniem się".
– Albo misja humanitarna, albo misja polityczna – powiedział Siemoniak, podkreślając, że działania uczestników flotylli trudno uznać za neutralne i humanitarne. – Ja na pewno też nie widzę w tym takiej misji humanitarnej, raczej misję polityczną – dodał.
Minister porównał flotyllę do wcześniejszych działań Janiny Ochojskiej, która jego zdaniem zawsze kierowała się wyłącznie chęcią niesienia pomocy. – Proszę zobaczyć, jak pani Janina Ochojska prowadziła misje humanitarne – nie było cienia wątpliwości, że chodzi o pomoc ludziom – mówił. W przypadku Sterczewskiego i innych uczestników inicjatywy, według Siemoniaka, widać było zbyt wiele elementów autopromocji i politycznych oświadczeń.
Sterczewski promował siebie? "Tylko to zostało z tej misji"
Siemoniak stwierdził, że Sterczewski "lansował" się podczas akcji poprzez nagrywanie filmików i "nadmierne przekazywanie".
Katarzyna Kolenda-Zaleska zwróciła uwagę, że flotylla była częścią szerszej fali protestów i gestów solidarności na całym świecie. Zapytała, czy jej zdaniem to właśnie presja społeczna przyczyniła się do izraelsko-palestyńskiego porozumienia. – Ja sądzę, że uwagi świata bardziej na to, co się dzieje, nie trzeba było zwracać – odpowiedział Siemoniak.
– Panie ministrze, taki jest świat. Może Platforma i Koalicja Obywatelska jeszcze nie zrozumiała, że teraz politykę się robi w internecie? – przerwała mu Kolenda-Zaleska.
Polityk zaznaczył, że tragedia w Strefie Gazy wymaga powagi, a nie działań, które przybierają medialny charakter. – Nie podzielam żadnej opinii, która czemukolwiek, co się dzieje na Bliskim Wschodzie, odbiera powagę i wymiar tragedii – podkreślił.
Siemoniak odniósł się również do sytuacji na Bliskim Wschodzie, zwracając uwagę, że w obliczu ogłoszonego przez Donalda Trumpa porozumienia izraelsko-palestyńskiego sprawa flotylli ma dziś mniejsze znaczenie. – Najważniejsze jest to, że jest porozumienie. Pierwszy etap porozumienia pokojowego to sprawa flotylli, już jest przeszłością – powiedział.
W rozmowie pojawił się także wątek kary dla posła Sterczewskiego, nałożonej przez władze jego klubu. Kolenda-Zaleska pytała, czy w ten sposób Koalicja Obywatelska nie zniechęca młodych idealistów do angażowania się w ważne sprawy. Siemoniak odparł: – Nie mam wrażenia, że czyjkolwiek idealizm został napiętnowany. Miejsce posła jest w Sejmie, tam powinien pracować."
Minister podkreślił, że politycy mają prawo do własnych ocen i działań, ale muszą być świadomi ich konsekwencji. – Polityk, tak jak Franciszek Sterczewski, nie powinien pouczać ministra spraw zagranicznych i mówić, co on powinien robić – zaznaczył.
Zaskoczona słowami Siemoniaka dziennikarka dopytywała, jaki sygnał KO wysyła do swoich młodych wyborców, którzy są idealistami.
- Pani uważa, że nasi wyborcy czy młodzi wyborcy tak oceniają tę sytuację, jak pani? - odpowiedział Siemoniak.
- Sądząc po różnego rodzaju protestach, artykułach, wpisach to myślę, że są idealistami i zobaczyli, że ten idealizm jest napiętnowany - odpowiedziała dziennikarka.
Siemoniak odpowiedział, że takiego wrażenia nie ma. - Uważam, że wyborcy młodsi, starsi są mądrzy i potrafią tę sytuację ocenić - skwitował.
- Zamykając ten temat dobrze, że poseł Starczewski został ukarany - zakończyła Kolenda-Zaleska.
Przypomnijmy, na posła Franciszka Sterczewskiego została nałożona przez władze klubu parlamentarnego Koalicji Obywatelskiej kara finansowa za nieusprawiedliwioną nieobecność na posiedzeniach Sejmu.
W czwartek na temat posła Sterczewskiego w podobnym tonie wypowiedział się Jan Grabiec. Szef kancelarii premiera, stwierdził, że to bardziej "przypominało wakacje niż misję". Słowa te wywołały burzę komentarzy w sieci. "Kompromitacja kompletna" - napisał dziennikarz i publicysta Janusz Schwertner.
Izrael przejmuje flotyllę Sumud. Świat oburzony
Flotylla Sumud podjęła 1 października próbę przełamania blokady Strefy Gazy, którą Izraela utrzymuje od 18 lat, by dostarczyć do regionu pomoc humanitarną. Flotylla jest uznawana za największą flotę, jaka kiedykolwiek powstała w celu zbiorowego dostarczenia pomocy humanitarnej do Strefy Gazy. Turecka delegacja biorąca udział w wyprawie Sumud ogłosiła, że władze Izraela "bezprawnie zatrzymały 48 tureckich aktywistów".
Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan, komentując zatrzymanie przez armię Izraela płynących w kierunku Strefy Gazy łodzi, oświadczył że "potępia piractwo wobec flotylli Sumud, której celem było zwrócenie uwagi na barbarzyństwo wobec dzieci umierających z głodu i dostarczenie pomocy humanitarnej uciskanym Palestyńczykom".
W czwartek prokuratury w Stambule i Ankarze ogłosiły wszczęcie śledztw dotyczących zatrzymania flotylli.