Przygotowani na najgorsze w Czechach. "Naładujcie telefony"
Alarmy u południowych sąsiadów Polski. Czechom grozi katastrofalna powódź. Od czwartku do niedzieli będzie ulewnie padać. Czeski Instytut Hydrologiczny wydał ostrzeżenie o zbliżających się ekstremalnych opadach deszczu. Może spaść do 300 litrów wody na metr kwadratowy.
12.09.2024 | aktual.: 12.09.2024 12:32
Czeski szef resortu środowiska Petr Hladík o możliwym niebezpieczeństwie zaalarmował rodaków już w środę. - Ta sytuacja, która nas czeka w ciągu najbliższych kilku dni, będzie bardzo podobna do sytuacji z lat 1997 i 2002 - ostrzegł. Padać ma najpierw na południu, potem na coraz większym obszarze.
Deszcz pojawi się najpierw na Morawach, potem w Beskidach i Jesionikach. Ogromne opady przemieszczą się do Karkonoszy, na granicę polsko-czeską.
Czesi szykują się na najgorsze. "Naładujcie telefony i powerbanki"
Fala opadów może jednak zatrzyma się na górach na północy kraju i zawrócić. Jednak zanim to się stanie, pierwsze porcje wody spadać mogą na wysuszoną glebę, która nie wchłonie nadmiaru opadów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Minister środowiska ostrzega także, że prognozowane silne wiatry mogą w tej sytuacji doprowadzać do przewracania się drzew. Rozmiękczona gleba może stwarzać dodatkowe niebezpieczeństwo.
- Nie chodzi o to, żeby straszyć czy płoszyć. W żadnym wypadku – powiedział czeski szef resortu środowiska Petr Hladík. Zaznaczył, że jeśli prognozy okażą się przesadzone, będzie to powód do radości. Podkreślił jednak, że może okazać się tak, że podniesione poziomy wód pojawią się nie tylko tam gdzie zdarza się to notorycznie, ale także tam, gdzie się ich nikt nie spodziewa.
Czeskie służby wzywają organizatorów masowych imprez o odwołanie wydarzeń, a do mieszkańców o spakowanie bagażu ewakuacyjnego, odprowadzenie auta na położone wyżej miejsca, naładowanie telefonów i powerbanków i przygotowanie się na najgorsze.
Przeczytaj również: Media: Ryszard Cz. z żoną usłyszeli zarzuty
- Z mediów płyną apele i alarmy. Głos w tej sprawie zabrał minister spraw wewnętrznych. Wiem, że wojewodowie przygotowują się na stan klęski, zobaczymy, co dalej będzie - mówi Miroslav Karas, korespondent czeskiej telewizji w Polsce. Dziennikarz liczy na to, że nie dojdzie do realizacji czarnych scenariuszy - jest na urlopie, który spędza w Czechach.
Stan alarmowy i nastroje gotowości na najgorsze dotarły też na Dolny Śląsk. Deszcz padać bowiem będzie w najbliższych dniach w obszarze wszystkich czeskich rzek. To dla Wrocławia może oznaczać powtórkę z 1997 roku, kiedy miasto zalała woda płynąca od sąsiadów.
Minister rolnictwa Czech Marek Výborny przyznał, że nawiązał kontakt "z kolegą z Polski". Katastrofy mogą być bowiem "zsynchronizowane a Polska, w związku z sytuacją w dorzeczu Odry, może znów podzielić los Czech.
Źródło: dw.com