Atmosfera pogromowa nie ma nic wspólnego z chrześcijaństwem [OPINIA]
"Marsze obywatelskie" przed ośrodkami dla uchodźców - to wspólny wątpliwy "sukces" polityków wszystkich niemal opcji. Milczenia Kościoła w tej sprawie zaś kompletnie nie da się usprawiedliwić - pisze dla Wirtualnej Polski Tomasz P. Terlikowski.
Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.
Debata w Polsce jest - i to trzeba powiedzieć - w znaczącym stopniu pozorna. Owszem, główni kandydaci różnią się wyglądem, podejściem do aborcji (to akurat kwestia ważna i rzeczywiście dzieląca), a także podejściem do związków partnerskich, ale na tym lista różnic w zasadzie się kończy.
Jeśli bowiem chodzi o kwestie obecnie wywołujące skrajne emocje, to różnic nie ma. Ograniczenie 800 plus dla Ukraińców - pod tą sprawą podpisują się i Rafał Trzaskowski, i Karol Nawrocki, i Sławomir Mentzen. Uszczelnianie granic i walka z uchodźcami? Tu spór dotyczy tylko tego, kto jest bardziej radykalny i autentyczny w tych atakach, a nie tego, czy należy je prowadzić.
Czas, gdy spór o migrantów i uchodźców dzielił polską scenę polityczną, gdy ktokolwiek poza lewicą zabierał w tej sprawie jasny głos odmienny, minął. Teraz mamy jednomyślność, która staje się coraz bardziej niebezpieczna. Brakuje sił, które mogłoby powiedzieć "stop" emocjom, które powoli zaczynają wymykać się spod kontroli.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kampanijne intencje Hołowni. Koalicjant uderza w marszałka
Czerwony Bór i "marsze obywatelskie" (a być może zapowiedź ataków na ośrodek) to tylko jeden ze smutnych tego dowodów. Innym jest zmasowany atak medialny na modlących się wyznawców islamu, który doprowadził do tego, że także związani z Koalicją Obywatelską samorządowcy wydali zakazy wynajmowania sal na potrzeby religijne związane z islamem. Jeszcze wcześniej w Warszawie zerwano umowę na dzierżawę lokalu na potrzeby wyznawców islamu.
Za każdą z tych spraw stoi ta sama antymigrancka, ale także islamofobiczna narracja, którą podejmują politycy wszystkich niemal opcji.
Ludzie boją się inności, bombardowani są (tu swoją rolę odgrywają podkręcone - nie tylko przez Elona Muska, ale także innych dysponentów social mediów - algorytmy) prawdziwymi bądź nie, bo różnie z tym bywa, obrazami agresywnych młodych migrantów czy uchodźców, a także informacjami o rzekomych (lub prawdziwych) zbrodniach, jakich się dopuszczają, i zaczynają się bać. A na ten lęk odpowiadają politycy, którzy z jednej strony go podkręcają, a z drugiej przekonują, że to oni będą bronić obywateli przed zagrożeniami.
Zaczyna się licytacja w tym, kto jest lepszy i skuteczniejszy, emocje stają się coraz mocniejsze, lęk też, a to wszystko prowadzi do agresji skierowanej przeciwko tym, którzy są blisko, czyli na przykład przeciwko ośrodkom dla uchodźców czy Centrom Integracji Cudzoziemców.
I gdyby nie to, że na końcu tej spirali emocji są żywi ludzi, często rodziny z dziećmi, którzy w wielu przypadkach już przeszli gehennę, najpierw w kraju pochodzenia, a potem podczas przerzutu przez granicę, to można by powiedzieć, że to standardowy model rozwoju emocji politycznej. Trudno jednak nie przypomnieć, że to wszystko może się skończyć atakami na ośrodki dla uchodźców, a kto wie, czy nie ofiarami.
I jeśli ktoś sądzi, że to się już politykom nie opłaca, to jest w błędzie, bo z całą pewnością znajdą się tacy, którzy winę za tego typu wydarzenia zrzucą na… z jednej strony cudzoziemców, a z drugiej na opcję polityczną (celowo jej nie wymieniam, bo każda ze stron wskaże tę drugą), która ich tu sprowadziła. Emocje zaś będą nadal podkręcane, bo to się zwyczajnie opłaca, nawet jeśli jest głęboko nienormalne.
Jeśli coś mnie w tej sprawie zaskakuje, to nie zachowanie polityków (choć w tej sprawie jest ono żenujące), ale absolutne milczenie biskupów.
Od kilku tygodni trwa islamofobiczna, sprzeczna z nauczaniem Kościoła (co pokazywałem w tekście dla Wirtualnej Polski) i kolejnych papieży (w tym Jana Pawła II) nagonka, a Kościół milczy. Mamy biskupów odpowiedzialnych za dialog z islamem, mamy odpowiedzialnych za dialog międzyreligijny, ale nikt nawet nie piśnie. Ani słowa o tym, że według papieża Polaka, Benedykta XVI i Franciszka my, chrześcijanie, i wyznawcy islamu wierzymy w tego samego Boga, że mamy prawo do publicznego wyznawania swojej wiary i że ataki na wyznawców innych religii są nie do pogodzenia z chrześcijaństwem. Zero, null, głuche milczenie. Jakby tematu nie było.
Milczy również polski Kościół hierarchiczny w sprawie zawieszenia prawa azylowego czy nasilającej się nagonki na uchodźców i migrantów. Kandydat na prezydenta wzywa do deportacji wyznawców islamu, a biskupi milczą. Koalicja rządowa zawiesza jeden z artykułów konstytucji (istotny także z perspektywy chrześcijańskiej nauki społecznej), a KEP ani piśnie.
Milczą nie tylko przewodniczący i wiceprzewodniczący episkopatu, ale także biskupi, którzy wśród bardziej otwartych katolików uchodzą za liderów. Ani kardynał Grzegorz Ryś, ani arcybiskup Adrian Galbas, ani nikt inny nie broni prawa cudzoziemców do ubiegania się o azyl. Nie słychać też głosu, który jasno przypomniałby, że ani niechęci do uchodźców i imigrantów, ani islamofobii nie da się pogodzić z Ewangelią.
A jest to o tyle zaskakujące, że w tej sprawie stanowisko Kościoła, i to nie tylko obecnego papieża, ale także poprzedników, jest absolutnie jednoznaczne.
Franciszek ostro sprzeciwia się antyimigracyjnej histerii, przypomina, jakie jest stanowisko Kościoła w tej sprawie.
"Wzywam wszystkich wiernych Kościoła katolickiego oraz wszystkich mężczyzn i kobiety dobrej woli, aby nie poddawali się narracjom, które dyskryminują i powodują niepotrzebne cierpienie naszych braci i sióstr migrantów i uchodźców" - wskazał papież w liście do biskupów amerykańskich.
"Wszyscy jesteśmy wezwani do życia w solidarności i braterstwie, do budowania mostów, które coraz bardziej zbliżają nas do siebie, do unikania murów hańby" - dodał Franciszek.
I trudno nie zadać pytania: czy polscy biskupi są wierni temu apelowi?
Jasno trzeba też powiedzieć, że protesty, które toczą się przed ośrodkami dla uchodźców (lub przeciw ich powstaniu), nie są w istocie obroną tożsamości chrześcijańskiej. Dlaczego? Bo wyrazem tej ostatniej są słowa z Ewangelii św. Mateusza i postawa samego Jezusa, a nie słowa polityków.
"Bo byłem głodny, a daliście Mi jeść; byłem spragniony, a daliście Mi pić; byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie; byłem nagi, a przyodzialiście Mnie; byłem chory, a odwiedziliście Mnie; byłem w więzieniu, a przyszliście do Mnie (…) Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili" (Mt 25, 37-40) - mówi Jezus do swoich uczniów. A zaraz potem ostrzega:
"Wtedy odezwie się i do tych po lewej stronie: 'Idźcie precz ode Mnie, przeklęci, w ogień wieczny, przygotowany diabłu i jego aniołom! Bo byłem głodny, a nie daliście Mi jeść; byłem spragniony, a nie daliście Mi pić; byłem przybyszem, a nie przyjęliście Mnie; byłem nagi, a nie przyodzialiście Mnie; byłem chory i w więzieniu, a nie odwiedziliście Mnie'. Wówczas zapytają i ci: 'Panie, kiedy widzieliśmy Cię głodnym albo spragnionym, albo przybyszem, albo nagim, kiedy chorym albo w więzieniu, a nie usłużyliśmy Tobie?' Wtedy odpowie im: 'Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, czego nie uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, tegoście i Mnie nie uczynili'". (Mt 25, 37-45).
Nic nie ma natomiast w Ewangeliach o tym, że Pan był przybyszem, a my przeciw Niemu protestowaliśmy, organizowaliśmy "spacery obywatelskie", ani tym bardziej wzbudzaliśmy przeciw Niemu nienawiść.
Ewangelie nie mówią też nic o konieczności ochrony tożsamości narodu ani o tym, że mamy chronić chrześcijaństwo przed światem bronią. To jest zupełnie inna logika, niż ta w Nowym, ale i Starym Testamencie.
A jeśli ktoś chce bronić tożsamości chrześcijańskiej, to powinien czerpać raczej z Ewangelii, niż z emocji politycznych.
Dla Wirtualnej Polski Tomasz P. Terlikowski
Tomasz P. Terlikowski, doktor filozofii, publicysta RMF FM, felietonista "Plusa Minusa", autor podcastu "Wciąż tak myślę". Autor kilkudziesięciu książek, w tym "Wygasanie. Zmierzch mojego Kościoła", "To ja Judasz. Biografia Apostoła", "Arcybiskup. Kim jest Marek Jędraszewski".