WAŻNE
TERAZ

Incydent koło portu w Szczecinie. "Kolejna rosyjska prowokacja"

Migranci wyszli z ośrodka. Popłoch w kilku wsiach, a politycy tylko podgrzali emocje

Urząd do spraw Cudzoziemców nie odpowiada na pytania o tę sprawę. Poseł Dariusz Piontkowski (PiS) ustalił, że w ośrodku w Czerwonym Borze przebywają migranci przekazani Polsce z krajów UE oraz po nielegalnym przejściu granicy z Białorusią. Wieść się rozeszła. Już sam spacer kilku cudzoziemców wzbudził taki niepokój mieszkańców, że lokalny radny skierował interpelację do wojewody.

Ośrodek dla cudzoziemców Czerwony BórOśrodek dla cudzoziemców Czerwony Bór
Źródło zdjęć: © Facebook | Radny Sebastian Mrówka
Tomasz Molga

"Łapią za klamki samochodów na parkingach pod Biedronką w Wygodzie. Rozglądają się po podwórkach, a nawet na nie wchodzą. Jedna z mieszkanek skarży się, że ktoś ciągle zagląda jej w okno. Ktoś zrobił zdjęcie pięciu młodym cudzoziemcom idącym przez wieś. Przez las szło kilkunastu, kobiety się boją takich spotkań" - takie relacje dotarły do radnego powiatu zambrowskiego Sebastiana Mrówki.

Jak przekazał w rozmowie WP, niepokój mieszkańców miejscowości położonych blisko ośrodka dla cudzoziemców w Czerwonym Borze skłonił go do złożenia interpelacji do wojewody podlaskiego Jacka Brzozowskiego (opublikował tekst interpelacji na Facebooku).

Pyta w niej, kto zdecydował, że cudzoziemcy trafili do ośrodka, czy są oni osobami przekazanymi z Niemiec, jaki jest ich status prawny w Polsce. Radny przyznaje, że ośrodek istnieje od 20 lat. Jednak w przeszłości, gdy w ośrodku przebywali uchodźcy z Czeczenii, nie było problemów, a nawet nawiązywały się przyjaźnie między mieszkańcami a uchodźcami.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Giertych uderzył w Kaczyńskiego. "Obawia się odpowiedzialności karnej"

Burza ws. migrantów. Wyszli za bramę otwartego ośrodka

Zdaniem radnego, obecna sytuacja budzi niepokój, być może ze względu na brak informacji i niepewność co do tego, kim są przybysze. Planuje wystosować pismo do komendanta policji z prośbą o udostępnienie informacji, czy były podejmowane i czym się kończyły interwencje wobec cudzoziemców.

Od wpisu radnego Mrówki minęło kilka dni. Wojewoda nie zdążył zareagować. Urząd do Spraw Cudzoziemców (zarządza ośrodkiem), nie odpowiedział Wirtualnej Polsce na przesłane 1 kwietnia pytania o status umieszczonych w ośrodku osób. Dodajmy, że cudzoziemcy przebywają w ośrodkach, oczekując na decyzję urzędników w sprawie przyznania im ochrony międzynarodowej (potocznie nazywanej azylem).

Temat podchwycili prawicowi politycy, narodowcy i sympatyzujące z nimi media sugerując, że właśnie zaczyna się relokacja nielegalnych migrantów z Niemiec. "Czy Polska stała się niemieckim obozem relokacyjnym?! Pilna sprawa - opinia publiczna jest okłamywana!" - wzywał na platformie X Robert Bąkiewicz, prezes partii Niepodległość. Poseł PiS Janusz Kowalski wraz z Bąkiewiczem dokonali kontroli w Czerwonym Borze. Twierdzą, jakoby Niemcy prowadzili "procedurę nielegalnego przerzucania na teren Polski dużej ilości migrantów, a Tusk z Trzaskowskim przyjmują tutaj wszystkich, jak leci"

Wyjaśnijmy, że sama procedura dublińska dotyczy przenoszenia osób, które ubiegały się o azyl w UE i powinny przebywać w kraju pierwszej rejestracji. Na to, że Niemcy nielegalnie wysyłają imigrantów do Polski, nikt nie przedstawił jeszcze dowodów. Ośrodek w Czerwonym Borze ma charakter "otwarty", co oznacza, że cudzoziemcy mają prawo wychodzić na spacery poza bramę. Już informowaliśmy w WP, że w 2024 r. od osób, które przeszły granicę z Białorusią przyjęto 2685 wniosków o udzielenie ochrony międzynarodowej (dane straży granicznej).

- Wcześniej wśród mieszkańców ośrodka dla cudzoziemców w Czerwonym Borze dominowały rodziny z dziećmi, a obecnie są to głównie młodzi, samotni mężczyźni. Część przybywających tu osób to ludzie przekraczający nielegalnie granicę z Białorusią, ale są także nielegalni migranci zawracani z innych krajów UE na mocy umowy dublińskiej - przekazał WP Dariusz Piontowski, podlaski poseł PiS, były minister edukacji. Tłumaczy, że rozmawiał na miejscu z kierowniczką ośrodka oraz z przedstawicielem Urzędu do Spraw Cudzoziemców.

- Opublikowałem wyważony wpis. Nie dziwię się obawom mieszkańców, którzy zdają sobie sprawę z kryzysu migracyjnego na granicy z Białorusią - komentuje Piontkowski.

Pochodząca z Łomży posłanka Alicja Łepkowska-Gołaś (Platforma Obywatelska) zarzuciła politykom PiS, że "rozpowszechniają dezinformację" i sieją "społeczne niepokoje". Również opublikowała komunikat. Według jej ustaleń w Czerwonym Borze przebywa 115 cudzoziemców na 120 miejsc. - Nie ma mowy o nadzwyczajnej sytuacji, czy zagrożeniu. Wszystko odbywa się zgodnie z prawem i pod kontrolą służb - zapewnia.

Bójcie się. Politycy złapali gorący temat kampanii

- Opisywana sytuacja jest przykładem paniki moralnej w socjologicznym rozumieniu, gdzie niepotwierdzone informacje i obawy prowadzą do społecznego niepokoju. Odpowiedzialni politycy i samorządowcy powinni obniżać poziom emocji i lęku, a nie je podsycać - komentuje dr Dominika Blachnicka-Ciacek, socjolożka z UW oraz Uniwersytetu SWPS, zajmująca się problematyką integracji migrantów i uchodźców.

Ekspertka wskazuje, że odpowiedzialny urzędnik lokalny powinien doprowadzić do spotkania między mieszkańcami a osobami z ośrodka, aby umożliwić im poznanie się i obniżyć poziom lęku. Badania naukowe wskazują, że głębszy kontakt z osobami z innych kultur zmniejsza poziom uprzedzeń.

W życiu codziennym Polacy przyzwyczajają się do obecności cudzoziemców w przestrzeni publicznej, słyszą język ukraiński, widzą pracownika kebabu czy kierowcę taksówki o innym kolorze skóry. Jednak te powierzchowne kontakty nie przekładają się na znaczące obniżenie stereotypów. Uważa się: "mój" pan od kebaba jest okej, no ale tych innych obcych to ja tutaj w Polsce nie chcę. Przełamywanie stereotypów utrudnia to, że często brakuje szans na pogłębienie znajomości z osobami spoza własnej grupy etnicznej

dr Dominika Blachnicka-Ciacek

Zainteresowanie polityków, zwłaszcza z prawej strony, sprawą ośrodka w Czerwonym Borze socjolożka przypisuje trwającej kampanii wyborczej, w której odwoływanie się do nastrojów antyuchodźczych i antymigranckich jest częstą taktyką.

- Niestety, politykom nie tylko prawicy, udaje się zdobywać punkty na wzbudzaniu poczucia zagrożenia i strachu. Podszyta rasizmem narracja wokół tej sprawy tworzy obraz obecnego, którego właściwie należy się bać - podsumowuje dr Dominika Blachnicka-Ciacek.

Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie

Zamieszki i szturm tłumu w Maroku. Są zabici i ranni
Zamieszki i szturm tłumu w Maroku. Są zabici i ranni
Konsekwencje w SOP po kradzieży samochodu Tuska? Premier komentuje
Konsekwencje w SOP po kradzieży samochodu Tuska? Premier komentuje
Republika traci widzów. Wiadomo, kto w czołówce
Republika traci widzów. Wiadomo, kto w czołówce
Nowy rzecznik prasowy MSZ. Zastąpił Pawła Wrońskiego
Nowy rzecznik prasowy MSZ. Zastąpił Pawła Wrońskiego
"Kolejna rosyjska prowokacja". Tusk wskazał gdzie
"Kolejna rosyjska prowokacja". Tusk wskazał gdzie
Policja znalazła zwłoki w wannie. Finał dużego śledztwa
Policja znalazła zwłoki w wannie. Finał dużego śledztwa
Miliarder pozbawiony majątku. Rosyjski sąd ukarał go za wsparcie Ukrainy
Miliarder pozbawiony majątku. Rosyjski sąd ukarał go za wsparcie Ukrainy
Pożar pod Warszawą. Pali się hala
Pożar pod Warszawą. Pali się hala
Zapytali o zatrzymanych Polaków. "Nie mam zakładników na wymianę"
Zapytali o zatrzymanych Polaków. "Nie mam zakładników na wymianę"
Nietypowy incydent. Mężczyzna pogryzł radiowóz
Nietypowy incydent. Mężczyzna pogryzł radiowóz
Tusk zwrócił się do Merza. "Moja odpowiedź była dość brutalna"
Tusk zwrócił się do Merza. "Moja odpowiedź była dość brutalna"
Tragedia w hotelu w Wolsztynie. Rozszerzone samobójstwo na randce
Tragedia w hotelu w Wolsztynie. Rozszerzone samobójstwo na randce