Ambasador Francji wezwany do MSZ. Spotkanie trwało 20 minut
Francuski ambasador został wezwany "na dywanik" do resortu przy al. Szucha. To pokłosie kontrowersyjnych słów prezydenta Emmanuela Macrona o premierze Mateuszu Morawieckim. Spotkanie w MSZ trwało 20 minut. - Rozmowa z ambasadorem odbyła się w atmosferze bardzo dużego wzajemnego zrozumienia. Czas to nie jest rzecz całkowicie policzalna i czasami można sobie przez dwie minuty powiedzieć więcej, niż przez dwie godziny - oświadczył wieczorem rzecznik MSZ Łukasz Jasina.
08.04.2022 | aktual.: 09.04.2022 06:42
W piątek minister spraw zagranicznych Zbigniew Rau wezwał ambasadora Francji do MSZ. Miało to związek z wypowiedzią prezydenta Emmanuela Macrona dla dziennika "Le Parisien". Macron zarzucił w niej Morawieckiemu, że "jest skrajnie prawicowym antysemitą, który wyklucza osoby LGBT".
Zobacz także
Francuski ambasador na dywaniku. "Było wzajemne zrozumienie"
- Pan ambasador Republiki Francji, jak państwo widzieli, był naszym gościem, został przyjęty przez przedstawiciela pana ministra Raua - powiedział w piątek wieczorem czekającym przed MSZ dziennikarzom Łukasz Jasina. Podkreślił, że "rozmowa odbyła się w atmosferze bardzo dużego wzajemnego zrozumienia".
- Przypominam, że Polska i Francja są sobie bardzo bliskimi państwami - podkreślił Jasina. Rzecznik zapowiedział, że co do pozostałych kwestii związanych z tą rozmową, wkrótce zostanie wydany komunikat MSZ.
Na uwagę, że ambasador Francji opuścił gmach MSZ, nie zatrzymując się przy dziennikarzach, Jasina odparł, że "dyplomacja to jest również sztuka nic niemówienia, kiedy ma się ochotę coś powiedzieć".
Dziennikarze zwrócili też uwagę, że rozmowa z ambasadorem trwała niecałe 20 minut. - Czas to nie jest rzecz całkowicie policzalna i czasami można sobie przez dwie minuty powiedzieć więcej, niż przez dwie godziny - powiedział rzecznik MSZ.
Napięcie na linii Macron-Morawiecki. "Polski premier jest antysemitą"
W poniedziałek premier Morawiecki zwrócił się do prezydenta Francji w kontekście m.in. mordów na Ukrainie: "Panie prezydencie Macron, ile razy negocjował pan z Putinem? Co pan osiągnął? Czy powstrzymał pan którekolwiek z tych działań, które miały miejsce?".
Macron powiedział w środę w wywiadzie dla telewizji TF 1, że zarzuty polskiego premiera dotyczące jego rozmów z Putinem na temat wojny w Ukrainie są "bezpodstawne" i "skandaliczne, ale nie zaskakują go", ponieważ Morawiecki ingeruje we francuską kampanię wyborczą, po tym jak "kilkakrotnie przyjął panią (Marine) Le Pen", którą "popiera".
Zobacz także
W piątek w wywiadzie dla dziennika "Le Parisien" Macron zarzucił zaś Morawieckiemu, że "jest skrajnie prawicowym antysemitą, który wyklucza osoby LGBT".
Słowa prezydenta Macrona skomentował w piątek rzecznik rządu Piotr Mueller. - Rozumiem, że w tych emocjach politycznych, które towarzyszą każdej kampanii wyborczej, zdarzają się słowa wypowiedziane za daleko. Natomiast w tej chwili mówienie o polskim premierze w kontekście antysemityzmu jest kłamstwem po prostu, mija się z faktami - powiedział.
W najbliższą niedzielę odbędzie się pierwsza tura wyborów prezydenckich we Francji, w których startuje w sumie 12 kandydatów. Największe szanse na przejście do drugiej tury mają ubiegający się o reelekcję Macron oraz liderka Zjednoczenia Narodowego Marine Le Pen.
Czytaj też: