Niemiecka prasa ws. ETS2: ta decyzja może się zemścić na Polsce
Przesunięcie terminu wprowadzenia ETS2 może obrócić się przeciwko krajom takim jak Polska – pisze na swoich stronach niemiecki "Frankfurter Allgemeine Zeitung".
Między innymi z powodu sprzeciwu Polski Unia Europejska opóźni wprowadzenia w życie systemu ETS2. Chodzi o mechanizm handlu emisjami CO2, który od 2027 roku miał objąć dodatkowo sektory budownictwa i transportu drogowego.
W założeniu system ma pomóc w ograniczeniu emisji gazów cieplarnianych, jednak koszty jego wprowadzenia mogą mocno odczuć w swoich portfelach zwykli obywatele. Stąd opór takich krajów jak choćby Polska czy Rumunia.
Rosjanie zaatakowali Blika? Gawkowski: wszystko na to wskazuje
Komentator dziennika "Frankfurter Allgemeine Zeitung" pisze w czwartek (06.11.2025), że decyzja unijnych ministrów środowiska o opóźnieniu wprowadzenia ETS2 o rok jest godna odnotowania.
"W ten sposób UE osłabia sedno swojej polityki klimatycznej. Osiągnięcie celu klimatycznego UE na rok 2030 – redukcja emisji o 55 procent w stosunku do poziomu z 1990 roku – będzie teraz znacznie trudniejsza. Czas pokaże, czy kraje takie jak Polska i Rumunia, naciskając na wprowadzenie tego środka, wyświadczyły sobie przysługę".
"Im później, tym drożej"
Gazeta przypomina, że im później system zostanie uruchomiony, tym wyższe ceny grożą w momencie jego wprowadzenia – przynajmniej jeśli UE pozostanie przy swoich celach.
"Przesunięcie terminu może zatem zemścić się na mieszkańcach Europy Wschodniej, którzy w przeciwieństwie do Berlina nie wprowadzili jeszcze krajowych cen CO2. Paradoksalnie, w Niemczech handel emisjami może początkowo doprowadzić nawet do spadku cen – nawet jeśli nastąpi to dopiero rok później" - czytamy.
Sprawdź także: Raport: Niemcy czują się demokratami, skrajności normalnieją
Rozmiękczony cel
Podczas narady w Brukseli unijni ministrowie porozumieli się ponadto w sprawie unijnego celu ograniczenia CO2 do 2040 rolu. Emisja gazów ma się do tego czasu zmniejszyć o 90 procent w stosunku do roku 1990, ale zgodzono się, że pięć punktów procentowych tej wartości, można będzie osiągnąć poprzez projekty ochrony klimatu realizowane poza granicami UE.
Jak czytamy, nie jest to automatycznie zła wiadomość dla globalnych wysiłków na rzecz klimatu.
Czytaj także: Rozszerzenie UE. Eksperci wskazują duży problem Brukseli
"Często walka z globalnym ociepleniem poza Europą jest tańsza niż w naszym regionie, przy czym nie ma znaczenia, gdzie dokładnie emituje się mniej gazów cieplarnianych. Teraz ważne będzie zapewnienie wystarczającej liczby wysokiej jakości projektów w krajach trzecich bez tworzenia nowej biurokracji dla przedsiębiorstw" - pisze komentator gazety.