"Kobiety są wkurzone". Biejat mocno o aborcji i liderach rządu
- Kompromitujące jest, że władze Warszawy budują mniej mieszkań czynszowych niż Szczecin. Kobiety, młode matki, nie czują się tu bezpiecznie. Z Warszawy coraz więcej ludzi chce wyjeżdżać, bo nie jest w stanie się tu utrzymać - mówi WP wicemarszałkini Senatu Magdalena Biejat, kandydatka Lewicy na prezydenta Warszawy.
Michał Wróblewski, WP: Koalicja ma problem z uchwaleniem ustawy liberalizującej prawo do aborcji. Czy ta sprawa rezonuje w kampanii samorządowej?
Magdalena Biejat, Lewica Razem: Kobiety-mieszkanki Warszawy mówią mi bardzo często, że jest to dla nich problem. Że są wkurzone nie tylko na Trzecią Drogę, ale też na premiera Tuska, bo - jak mówią - nie potrafi tej sprawy "dowieźć". Te wybory są również o kobietach, o możliwości bezpiecznego przerywania ciąży. Trzecia Droga może przez to otrzymać w Warszawie czerwoną kartkę.
Liderzy koalicji prowadzą publiczny spór w tej sprawie. Jak pani to ocenia?
Koalicja nie rozbije się o kwestię aborcji. Natomiast jako Lewica będziemy walczyć do upadłego o prawa kobiet, bo prawo do aborcji to jedno z naszych najważniejszych zobowiązań.
Szymon Hołownia tego nie obiecał.
Myślę, że poglądy liderów Trzeciej Drogi znacznie rozmijają się z poglądami i oczekiwaniami wyborców i wyborczyń tej formacji. Marszałek Hołownia w sposób obraźliwy dla nich komunikuje pewne decyzje w tej sprawie. Stąd być może jego nerwowość. Brakuje mu argumentów.
A co z Koalicją Obywatelską?
KO miała prawo do aborcji na sztandarach. Ale może dzisiaj ma inne priorytety. Wydaje mi się, że trzeba je na nowo poukładać.
Szymon Hołownia chce, by Sejm zajął się prawem do aborcji najwcześniej po pierwszej turze wyborów samorządowych. Rozumie to pani?
Przede wszystkim to sygnał, że marszałek Hołownia przedkłada swój polityczny interes nad zobowiązania wobec kobiet. Przypominam, że chętnie fotografował się z protestującymi przeciw zakazowi aborcji, a dziś zasłania się harmonogramem wyborczym.
Dlaczego pani zdaniem takie sprawy, jak prawo do aborcji, mają mieć znaczenie przed wyborami samorządowymi? Politycy Trzeciej Drogi tak nie uważają.
Trzecia Droga wie, że wybory samorządowe też są o kobietach. Bo to do samorządów należą szpitale. Samorządy mogą ułatwić dostęp do antykoncepcji, do lekarzy bez klauzuli sumienia, zapewniając dostęp do tych zabiegów przerywania ciąży, które są jeszcze legalne. Nic więc dziwnego, że próbują unikać dyskusji o swoich poglądach, bo są po prostu zbyt konserwatywne.
Kobiety powinny wyjść na ulice?
To jest ich decyzja. Jestem pewna, że prędzej czy później to się wydarzy.
Jak pani zareagowała na falę krytyki, czasem bardzo obraźliwej, po pani wpisie na temat śmierci 25-letniej Białorusinki?
Słowa krytyki padały głównie ze strony moich przeciwników politycznych i miały niewiele wspólnego z merytoryczną dyskusją. To smutne, ale nie zaskakujące.
Zaatakowali panią słownie znani publicyści, popularni zwłaszcza wśród zwolenników Platformy, jak Tomasz Lis czy Jerzy Skoczylas. Przejęła się pani?
Nie jest tak łatwo zastraszyć ani mnie, ani innych polityczek Lewicy. A ci panowie wystawili świadectwo przede wszystkim samym sobie.
Panowie uznali, że obarcza pani współodpowiedzialnością za tę zbrodnię władze Warszawy.
Za zbrodnię odpowiedzialnością należy obarczyć zbrodniarza. Natomiast odpowiedzialnością władz miasta jest dążenie do zwiększania bezpieczeństwa kobiet w Warszawie. My mamy na to konkretne pomysły: ograniczenie nocnej sprzedaży alkoholu, zwiększenie obsady straży miejskiej, zwłaszcza o kobiety, czy wprowadzenie nocnych tramwajów i wydłużenie pracy metra w weekendy.
Rafał Trzaskowski nie chce ograniczenia nocnej sprzedaży alkoholu. Może inaczej niż pani rozumie "potrzeby" mieszkańców.
W wielu miastach przyniosło to pozytywne skutki. Tak było w Krakowie czy Olsztynie. Myślę, że gdyby odbyły się konsultacje w Warszawie, mieszkańcy również byliby za ograniczeniem nocnej sprzedaży alkoholu. A może wręcz za zakazem. Obiecuję, że gdy będę prezydentką, wprowadzimy pilotażowe ograniczenie nocnej sprzedaży alkoholu w Śródmieściu, a potem rozszerzymy je na wszystkie dzielnice.
Prezydent Warszawy znów powtórzył, że jest za tym, by Lech Kaczyński miał w Warszawie ulicę swojego imienia. A pani zdanie?
Jeśli komuś na tym zależy, to nie widzę powodu, by się na to nie godzić. Choć osobiście wolałabym, żeby więcej ulic było nazywanych imionami kobiet.
To może ulica Marii Kaczyńskiej?
Na przykład. W Warszawie mamy mało ulic upamiętniających kobiety. A kobiet wartych upamiętnienia jest w naszej historii mnóstwo.
Pałac Saski?
Warszawa ma pilniejsze inwestycje niż odbudowa pałacu. Głosowałam przeciwko ustawie w tej sprawie. Dziś sądzę, że dobrym pomysłem byłoby referendum w Warszawie na ten temat. Niech wypowiedzą się mieszkańcy.
Gdyby miała pani wybór: debata z Rafałem Trzaskowskim czy debata z Tomaszem Bocheńskim - to kogo by pani wybrała?
Oczywiście Rafała Trzaskowskiego. Bo mogłabym rozmawiać z nim o konkretach. Pan Bocheński żadnego konkretnego pomysłu na Warszawę nie zaprezentował.
Starcie z Rafałem Trzaskowskim w Warszawie to pierwsza tura wyborów na prezydenta RP?
Wybory prezydenckie w 2025 roku nie są dziś na moim horyzoncie. Skupiamy się na wyborach samorządowych. Mnie - w przeciwieństwie do innych kandydatów - chodzi wyłącznie o Warszawę. I to, by z list, z których jestem bardzo dumna, dostało się do samorządu jak najwięcej kandydatek i kandydatów Lewicy - radnych, działaczy, społeczników, przedstawicieli ruchów miejskich.
Jak pani ocenia kampanię głównych konkurentów?
Nieszczególnie to śledzę, docierają do mnie czasem jakieś filmiki z ich udziałem.
Prezydent Trzaskowski ogłosił swoje hasło - "Po prostu Warszawa". Zapowiada kontynuację i jest bardzo aktywny. Udziela wywiadów w tramwaju, pozuje z książką w metrze, chwali się młodzieżowym slangiem.
Myślę, że to mało ambitne podejście do kampanii i ewentualnej przyszłej kadencji. Oczywiście wiele rzeczy w Warszawie zadziało się dobrych - jak inwestowanie w transport publiczny - ale jest jeszcze wiele do zrobienia. Warszawa zasługuje, by rozwijać ją z wizją i rozmachem.
Co to oznacza?
Trzeba myśleć o Warszawie jako mieście europejskim, które wyznacza trendy na świecie. Obecne władze Warszawy nie wykorzystują potencjału i możliwości tego miasta.
Prezydent Trzaskowski mówi, że podczas gdy jego konkurenci - w tym pani - wciąż szukają pomysłu na siebie, on realizuje swój plan, który warszawiakom się podoba.
Myślę, że mieszkańcom Warszawy nie podoba się to, że nie stać ich na mieszkania. Więc zamiast tych przytyków, wolałabym usłyszeć pomysły Rafała Trzaskowskiego na rozwiązanie kryzysu mieszkaniowego w naszym mieście. My taki pomysł mamy i głośno będziemy o nim mówić.
A prezydent go nie ma?
Dla mnie kompromitujące jest to, że w latach 2018-2023 władze Warszawy zbudowały mniej mieszkań czynszowych dla swoich mieszkańców, klasy średniej, niż Szczecin. Warszawa może budować znacznie więcej. Jeśli tego nie robi, to jej mieszkańcy - na przykład młode matki, z którymi rozmawiam o niestabilnym rynku wynajmu - nie czują się tu bezpiecznie.
Żyjemy przecież w najbogatszym mieście w Polsce.
Z którego coraz więcej ludzi chce wyjeżdżać, bo nie jest w stanie się tu utrzymać. Miasto nigdy nie będzie się dobrze rozwijać, jeśli w tej sprawie władze zawalą. My, jako lewica, chcemy zbudować tu alternatywę.
Wasz człowiek, senator Lewicy Krzysztof Kukucki, został wiceministrem odpowiedzialnym za mieszkalnictwo. Nic nie może?
Senator Kukucki otrzymał nominację już po przedstawieniu pomysłu dopłat do kredytów, który również doprowadzi do wzrostu cen mieszkań. Wyszło to niezbyt elegancko ze strony Koalicji Obywatelskiej, że tak ważny projekt ogłoszono, zanim dołączył do Ministerstwa Rozwoju minister Kukucki. Mimo to pan minister walczy o zwiększenie funduszu dopłat do mieszkań budowanych przez samorządy. Dziś samorządy mają tych pieniędzy za mało.
Rafał Trzaskowski podkreśla, że Okęcie jest jednym z największych atutów Warszawy. A budowa Centralnego Portu Komunikacyjnego to zamknięcie lotniska. Pani jest za CPK, zlikwiduje pani zatem Okęcie?
Chciałabym wreszcie usłyszeć, jakie rząd ma plany - konkretnie - i jakie są wyniki audytów w spółce CPK. Co z Okęciem? Co z Baranowem? Chcę, żeby decyzje w tej sprawie nie zapadały ponad głowami warszawiaków, ale żeby były z nimi konsultowane. Na razie ze strony polityków Koalicji Obywatelskiej słyszymy tylko populistyczne hasła, a nie mamy żadnych konkretów.
Co pani proponuje zamiast Okęcia?
Nową dzielnicę, w której powstaną mieszkania, w których nie będzie patodeweloperki - bo ich powstawanie będzie koordynował samorząd. Dzielnicę dobrze skomunikowaną, dostosowaną do potrzeb warszawiaków. A CPK powinien powstać, przede wszystkim, jeśli chodzi o komponent kolejowy, tak kluczowy dla Mazowsza.
Lewica w wyborach parlamentarnych miała prawie 14. proc. poparcia w Warszawie, to był drugi wynik po okręgu sosnowieckim. Czuje pani w związku z tym presję, że musi osiągnąć minimum tyle samo?
Nie nazwałabym tego presją. Warszawski wynik z wyborów parlamentarnych traktuję jako świetny start dla kampanii samorządowej. Dla mnie i kandydatów Lewicy.
Dlaczego uważa pani, że to świetny start? Nie gwarantuje to pani nawet drugiej tury.
Czuję bardzo wiele pozytywnych emocji wokół naszej kampanii. Do tego stopnia, że zupełnie nieznane mi osoby zatrzymują się na ulicach i gratulują mi, mówią, że trzymają kciuki. Mam wokół siebie wspaniałych ludzi, z czego jestem ogromnie dumna. Mamy naprawdę silną ekipę.
Trzecia Droga poparła Rafała Trzaskowskiego. Nie ma pani obaw, że to rozstrzygnie wybory już w pierwszej turze?
Polityka nauczyła mnie, że w kampaniach może wydarzyć się wszystko. Bardzo wielu wyborców chce wreszcie mieć szansę poprzeć kogoś innego. Nie chcą wiecznie wybierać między PiS a PO. Zwłaszcza, że dziś Warszawy nie trzeba już bronić przed PiS.
Zwolennicy PO mieli do pani pretensje, że zażądała pani od Donalda Tuska zwrotu 11 mld zł dla Warszawy. Przejęła się pani?
To pieniądze, które Warszawa straciła na skutek działań rządów PiS. I to minister finansów Andrzej Domański w kampanii wyborczej obiecał, że te pieniądze trafią do budżetu miasta. Nie widzę więc powodów do oburzenia się na mnie. Stwierdziłam fakt, nie powiedziałam nic kontrowersyjnego.
Niektórzy uznali, że zachowuje się pani nielojalnie jako koalicjant i na siłę uderza pani w premiera.
Nie. Rozumiem, że premier ma wiele rzeczy na głowie, dlatego chciałam mu tylko o tym przypomnieć.
Liczy pani na poparcie dotychczasowych wyborców PO czy - szerzej - wyborców liberalnych?
Spotykam osoby, które są rozczarowane działaniami Rady Miasta, w której większość ma Platforma. Są rozczarowane brakiem wizji w ratuszu. Mówią, że chętnie zagłosują na mnie, jako osobę, która najlepiej reprezentuje ich interesy w Warszawie.
Nie żałuje pani, że Lewica tak się wyrywała do współpracy z KO, że pierwsza ogłosiła chęć wspólnego startu w wyborach?
Rozmowy z KO szły dobrze, więc mieliśmy podstawy, by to komunikować.
I nagle Donald Tusk wychodzi i ogłasza, że KO startuje sama. Upokorzył was.
Premier mógł to zakomunikować inaczej, mógł uprzedzić o tym wcześniej. Zrobić to w sposób bardziej elegancki i partnerski. Ale to jest polityka, nie obrażamy się. Jesteśmy przygotowani do samodzielnego startu jako Lewica i jedziemy dalej.
Rafał Trzaskowski stwierdził, że to wasza odpowiedzialność, bo mieliście być prawie dogadani, a tu nagle Lewica ogłasza swoją kandydatkę na prezydenta - czyli panią.
Jestem rozczarowana tymi słowami. Być może ktoś prezydenta Trzaskowskiego wprowadził w błąd, bo najpierw Donald Tusk ogłosił samodzielny start KO, dopiero później ogłosiliśmy moją kandydaturę. Takie są po prostu fakty.
Czy w takim razie w przypadku wspólnego startu KO z Lewicą nie kandydowałaby pani w Warszawie? I poparła prezydenta Trzaskowskiego?
Wtedy byśmy o tym rozmawiali i wspólnie podejmowali decyzję. Ale nie stanęliśmy przed takim dylematem, bo KO zdecydowała startować bez Lewicy.
Rozmawiał Michał Wróblewski
Napisz do autora: michal.wroblewski@grupawp.pl