Marcin Kierwiński do dymisji? Koalicja ma plan
Politycy koalicji rządzącej stają murem za ministrem Marcinem Kierwińskim. Wniosek o odwołanie szefa MSWiA w związku z zamieszkami przed Sejmem złożyli politycy PiS. - Sami wysłali prowokatorów do Warszawy, a teraz robią hucpę. Udowodnimy to - przekonują rozmówcy Wirtualnej Polski z rządu Donalda Tuska.
07.03.2024 | aktual.: 08.03.2024 08:10
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
- Doszło do wielkiego skandalu. Nie godzimy się na wykorzystywanie policji do celów politycznych. Nie pozwalamy na nazywanie rolników chuliganami - stwierdził w czwartek szef klubu PiS Mariusz Błaszczak. I przedstawił wniosek o wotum nieufności wobec ministra Marcina Kierwińskiego.
Minister dwie godziny wcześniej na konferencji prasowej poinformował o kulisach wydarzeń przed Sejmem. Doszło tam - podczas demonstracji zorganizowanej przez rolników - do starć agresywnych uczestników z policją.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kierwiński wprost mówił o tym, że wśród organizatorów znajdowały się osoby niepożądane - prowokatorzy i zwykli chuligani. - Należy odłączyć dwie kategorie protestujących: rolników, którzy w sposób spokojny protestowali zgodnie z prawami, które przysługują każdemu obywatelowi, od grupki chuliganów i prowokatorów, którzy zaatakowali policję - podkreślał.
Inni politycy PO sugerowali, że grupy te były inspirowane politycznie przez byłą władzę.
Zdaniem rozmówców WP z koalicji, Marcin Kierwiński może liczyć na wsparcie. W jego obronie staną wszyscy koalicjanci - od Lewicy, przez KO, po Trzecią Drogę. Nikt z tych formacji nie chce krytycznie oceniać działań policji - zrobił to wyłącznie wiceminister rolnictwa Michał Kołodziejczak, który miał zwrócić się do MSWiA z wnioskiem o wyjaśnienia.
- Wiem, co działo się przed Sejmem, bo latały nad moją głową kostki brukowe rzucane przez demonstrantów, a policjanci starali się nas chronić. Policja chroniła tych, którzy czuli się zagrożeni. Pełniła swój obowiązek - tłumaczy w rozmowie z WP posłanka Nowej Lewicy Anita Kucharska-Dziedzic.
Ocenia, że wniosek PiS o odwołanie ministra Marcina Kierwińskiego jest bezzasadny. - My pana ministra oceniamy dobrze. Obecny rząd ma zupełnie inne standardy niż rząd PiS. A PiS jest skazane na porażkę. Podczas debaty nad ich wnioskiem przypomnimy, jak PiS traktowało protestujące kobiety, jak ich służby używały gazu, jak łamały kobietom ręce - wylicza rozmówczyni WP.
Co na to inni koalicjanci? - Politycy PiS szukają sposobu na eskalację sporu wokół protestu rolników. Stąd ich wniosek. On najlepiej pokazuje ich najgorsze intencje - mówi WP Krzysztof Paszyk, szef klubu parlamentarnego PSL. Przekonuje, że "politykom PiS nie zależy na interesie rolników, tylko własnym interesie politycznym".
Kto kogo "inspirował"
Czy PiS poszuka wsparcia w… Michale Kołodziejczaku? Nie, bo nie wierzy w szczerość jego intencji. - Mamy do czynienia z teatrem. Oni uzgodnili to wewnętrznie. To gra w dobrego i złego "policjanta" (nomen omen). Chcą być jednocześnie za protestami i przeciwko nim, popierają Zielony Ład i nie popierają. Tak naprawdę tworzą zasłonę dymną, żeby zmylić rolników - mówi Wirtualnej Polsce posłanka Małgorzata Golińska, wiceminister środowiska w rządzie Mateusza Morawieckiego.
Rozmówczyni WP nie kryje, że uważa, iż zamieszki przed Sejmem były "inspirowane przez rząd". W jaki sposób? Posłanka nie precyzuje. Używa przekazu znanego politykom PiS od miesięcy: - Mamy do czynienia z koalicją przemocy i patowładzą, która wraca do swoich praktyk sprzed 2015 roku. Wiemy przecież, co działo się na Marszach Niepodległości. Ale Platforma się zapomniała. Dzisiaj ludzie mają telefony, są bardziej świadomi, pokazują to, do czego zdolny jest ten rząd - twierdzi Golińska.
Przekonuje, że "wiadomo już, jak wyglądała prowokacja ze strony przedstawicieli służb mundurowych".
Skąd wiadomo? Kto o tym wie? Odpowiedzi nie słyszymy.
Protesty a kampania
Niektórzy wskazują, że protest rolników - i niepokojące społeczeństwo obrazki sprzed Sejmu, wykorzystywane przez PiS w spotach kampanijnych - mogą zaszkodzić koalicji rządzącej przed wyborami samorządowymi. Ale nasi rozmówcy z obozu władzy nie podzielają tych twierdzeń.
- My z rolnikami jesteśmy cały czas. Rozmawiamy z nimi, dajemy wyłącznie wsparcie i przekazujemy je zarówno na poziomie politycznym, jak i rządowym. My się w pełni z rolnikami zgadzamy! I doprowadzamy do zmiany europejskiego Zielonego Ładu - podkreśla przewodniczący klubu PSL Krzysztof Paszyk.
Zgadza się z Marcinem Kierwińskim. - Rozróżniamy protestujących w obronie swoich rodzin i gospodarstw rolników od zamaskowanych chuliganów z kominiarkami na głowach, którzy przyszli tam jedynie po to, by rzucać kostką brukową. Rolników wspieramy, a zadymiarzy i bandytów potępiamy. Między jednymi a drugimi jest gruba, czerwona linia - mówi nam Paszyk.
Jak dodaje, ludowcom zależy na tym, by wyjaśnić "podłoże działań zadymiarzy". - Wiemy, że zajmują się tym służby - mówi nam polityk.
Wskazuje na możliwą odpowiedzialność Piotra Dudy, szefa NSZZ "Solidarność".
- Związek zawodowy "Solidarność" i "Solidarność Rolników Indywidualnych" to polityczne przybudówki PiS, a nie żadne związki. Za ich pomocą PiS chce przykryć własną klęskę, jaką poniósł w polityce rolnej w Polsce i na forum UE. Rolnicy nie dadzą się nabrać na fałszywych orędowników ich sprawy - przekonuje Krzysztof Paszyk.
Wtóruje mu marszałek-senior z PSL Marek Sawicki. - Dopóki na protestach nie było związkowców od pana Piotra Dudy, to protesty te były spokojne. A kiedy kamraci pana Dudy przybyli do Warszawy, demonstracje przestały mieć charakter pokojowy - zauważa polityk w rozmowie z WP.
PiS broni związkowców
Politycy PiS odrzucają te twierdzenia. - "Solidarność" stawiła się przed Sejmem na zaproszenie rolników. Jeśli wśród Polaków rodzi się niezgoda, to mają prawo protestować. Dotyczy to także związkowców, myśliwych czy leśników - podkreśla Małgorzata Golińska.
Jak twierdzi, "próba obarczenia odpowiedzialnością związku jest świadomym działaniem, by rozbić solidarność protestujących przeciwko rządowi".
Podobnie uważa Paweł Sałek, poseł, a do niedawna doradca w Kancelarii Prezydenta Andrzeja Dudy ds. rolnictwa. - Rząd Tuska likwidował kiedyś hutników i górników, teraz chce likwidować rolników. Następni będą leśniczy - wylicza w rozmowie z WP. Nie należy tej wypowiedzi interpretować jednak dosłownie.
Politycy koalicji rządzącej przekonują, że PiS cynicznie wykorzystuje protest rolników - przede wszystkim po to, by zbić punkty w kampanii wyborczej przed wyborami samorządowymi. Małgorzata Golińska odpowiada na to krótko: - My po prostu słuchamy Polaków. Jeśli jakieś grupy zwracają się do nas o wsparcie, to my im tego wsparcia udzielamy.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: michal.wroblewski@grupaw.pl