Chciałyby odwołać Hołownię. Na przeszkodzie umowa i wizja rozpadu rządu
Parlamentarzystki Lewicy z chęcią złożyłyby wniosek o odwołanie marszałka Sejmu Szymona Hołowni, ale powstrzymują się ze względu na zobowiązania koalicyjne. - Na szczęście za rok marszałek się zmieni - słyszymy. W piątek Donald Tusk odniesie się do sytuacji w koalicji na Radzie Krajowej PO. Ma tonować wzburzone nastroje. - Część naszej partii zgadza się z Hołownią - mówi jeden z partyjnych konserwatystów.
Przedstawicielki Nowej Lewicy i partii Razem - parlamentarzystki i działaczki - są wściekłe na Szymona Hołownię i Trzecią Drogę.
Jak mówią: za to, że "Hołownia z ludowcami grają życiem i zdrowiem kobiet ze względu na własny wyborczy interes". I za to, że marszałek Sejmu jednoosobowo, "arogancko i bezczelnie", decyduje o tym, "co jest ważne dla Polaków, a co nie jest".
- Co to jest za demokracja, skoro ten człowiek działa w Sejmie jak monarcha absolutny? - dziwi się rozmówczyni z Lewicy.
Posłanka Koalicji Obywatelskiej dodaje: - On już myśli, że jest prezydentem. Bo tak dokładnie się zachowuje: wszyscy chcą uchwalić prawo ważne dla milionów obywateli, a on sam jedną decyzją podcina im skrzydła.
Rozmówczynie reprezentujące koalicję wskazują na sposób bycia Hołowni: "arogancki", "gwiazdorzy", "poucza wszystkich z wyższością". Mówią o jego "hipokryzji". Powód? Wypowiedź sprzed kilku dni. - Bazowy plan jest taki, że wszystkie projekty będą rozpatrzone na najbliższym posiedzeniu Sejmu i powstanie wspólne sprawozdanie. Nie ma nikogo, komu zależałoby, by z tą procedurą zwlekać - mówił o projektach dotyczących prawa do aborcji Hołownia jeszcze w ubiegłym tygodniu.
Teraz - przy wsparciu Konfederacji i konserwatystów z PSL - zdecydował, że aborcją Sejm zajmie się najwcześniej po wyborach samorządowych, żeby "nie wzbudzać emocji".
- Tyle że Hołownia właśnie je wywołał i ta fala gniewu w niego uderzy - twierdzi działaczka Lewicy.
Wicemarszałkini Senatu Magdalena Biejat - kandydatka Lewicy na prezydentkę Warszawy - powiedziała WP: - Poglądy liderów Trzeciej Drogi znacznie rozmijają się z poglądami i oczekiwaniami wyborców tej formacji. Marszałek Hołownia w sposób obraźliwy dla wyborców komunikuje pewne decyzje w tej sprawie. Stąd być może pewnie jego nerwowość. Brakuje mu argumentów.
Nastroje Lewicy wobec Hołowni: musi odejść
Jak pisaliśmy w WP, Szymon Hołownia odkłada procedowanie projektów ustaw związanych z aborcją i - jak podkreślają w Sejmie - zasłania się kampanią przed wyborami samorządowymi. Jak wynika jednak z sondażu dla OKO.press, aż 89 proc. wyborców Trzeciej Drogi - a więc sojuszu, na czele którego stoi - chce liberalizacji aborcji (co może również oznaczać powrót do tzw. kompromisu). Na to badanie powołują się zarówno politycy Lewicy, jak i Koalicji Obywatelskiej.
Przypomnijmy: w sejmowej zamrażarce - nazywanej dziś przez lewicę "uśmiechniętą chłodnią"- są obecnie cztery ustawy o aborcji. Dwie autorstwa Lewicy (aborcja do 12. tygodnia i dekryminalizacja), jedna Koalicji Obywatelskiej (aborcja do 12. tygodnia) oraz jedna Trzeciej Drogi (powrót do ustawy z 1993 roku).
Początkowo parlament miał się zająć ustawami na najbliższym posiedzeniu Sejmu, jednak 5 marca - nieoczekiwanie i wbrew większości koalicjantów - Hołownia zmienił zdanie.
Dlatego też - nieoficjalnie - wśród parlamentarzystek Lewicy miał nawet pojawić się pomysł, by... zebrać podpisy pod wnioskiem o odwołanie marszałka Sejmu (szefowa klubu Lewicy Anna Maria-Żukowska zaprzecza).
Na rzekomych chęciach jednak się kończy; specyfika koalicji na to nie pozwala. Hołownia jest dziś marszałkiem "rotacyjnym", a w połowie przyszłego roku - zgodnie z umową koalicyjną - zastąpi go Włodzimierz Czarzasty z Nowej Lewicy.
- Nie będziemy chwiać rządem, umowa koalicyjna jest nietykalna - ucina jeden z rozmówców.
Zgodnie z przepisami Sejm odwołuje marszałka na wniosek złożony przez co najmniej 46 posłów i imiennie wskazujący kandydata na nowego marszałka. Sejm odwołuje i wybiera marszałka Sejmu bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów - w jednym głosowaniu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tusk stanie w obronie kobiet, PiS straszyło i nic nie zrobiło
Rozpatrzenie wniosku i poddanie go pod głosowanie - zgodnie z przepisami - "następuje na najbliższym posiedzeniu Sejmu przypadającym po upływie 7 dni od dnia jego złożenia, nie później jednak niż w terminie 45 dni od dnia złożenia wniosku".
Donaldowi Tuskowi jednak nie zależy dziś na rozpętywaniu awantury w koalicji. Dlatego też - jak słyszymy - będzie rozmawiał jeszcze w tym tygodniu z liderami koalicji o złagodzeniu sytuacji i opracowaniu planu na najbliższe tygodnie.
Według naszych informacji premier odniesie się do kwestii praw kobiet na najbliższym posiedzeniu Rady Krajowej Platformy Obywatelskiej w piątek 8 marca.
- Na pewno nie będziemy podgrzewać nastrojów, jako największy i najbardziej odpowiedzialny partner w koalicji będziemy je tonować - mówi nam polityk PO.
W partii są też tacy, którzy uważają, że Hołownia ma rację - i z procedowaniem projektów liberalizacyjnych nie należy się spieszyć. - Dobrze, że zajmiemy się tym po pierwszej turze wyborów - mówi jeden z platformianych konserwatystów.
Szymon Hołownia starał się w Sejmie tłumaczyć swoje racje. - Mam poczucie odpowiedzialności za to, żeby pewne ważne rzeczy nie działy się w samym środku politycznego młynka, żeby miały szansę choćby przejść do drugiego czytania i być spokojnie procedowane, a nie żebyśmy mieli sytuację, w której lewica odrzuci projekt prawicy, prawica odrzuci projekt lewicy i zostaniemy z niczym, bo to byłby najgorszy scenariusz dla nas wszystkich - powiedział dziennikarzom.
Ale tłumaczenia marszałka nie zadowalają również polityczek Koalicji Obywatelskiej. Jedna z nich mówi WP, że nie chce się w tej sprawie wypowiadać, bo musiałaby przekląć.
Inne przypominają wpis Szymona Hołowni sprzed trzech lat: "Nigdy nie będziesz szła sama - to nie oburzona ulica powinna dziś zapewniać o tym kobiety. One powinny to usłyszeć od ich państwa, od Rzeczypospolitej. Usłyszeć i zobaczyć: państwo, które realnie, sprawnie, hojnie wspiera kobiety, które spotyka dramatyczna sytuacja".
O tym, jakie napięcia wywołuje w koalicji prawo do aborcji, pisaliśmy niedawno w Wirtualnej Polsce.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: michal.wroblewski@grupawp.pl