Kaczyński stawi się przed komisją śledczą ds. Pegasusa. Wiemy, co myśli o przesłuchaniu
- Nie rozumiem, dlaczego miałbym szykować jakiś plan na przesłuchanie. To raczej komisja powinna go mieć - tak Jarosław Kaczyński zareagował na pytanie WP o to, jaki ma plan na przesłuchanie przed komisją śledczą do zbadania legalności i celowości inwigilacji m.in. systemem Pegasus.
Jak wynika z informacji Wirtualnej Polski, prezes PiS stawi się na przesłuchaniu przed komisją śledczą. Przewodnicząca Magdalena Sroka poinformowała wcześniej, że Jarosław Kaczyński został wezwany na 15 marca.
- Prezes stawi się tak, jak wszyscy wzywani świadkowie. Nie ma problemu z tym, by odpowiadać na pytania członków komisji - powiedział nam jego współpracownik.
Sam Kaczyński podczas spotkania z mediami w centrali PiS przy Nowogrodzkiej, pytany przez WP o sprawę Pegasusa, stwierdził, iż jego formacja nie ma sobie w związku z tym nic do zarzucenia (to za czasów rządów PiS inwigilowany miał być szef sztabu KO Krzysztof Brejza). Zapewniał, że system mógł być używany przez polskie służby - "podobnie jak w bardzo wielu innych krajach". Bez wiedzy i nadzoru polityków.
Jarosław Kaczyński z drugiej strony stwierdził, iż nieprawdą są doniesienia o tym, że inwigilowany systemem Pegasus mógł być premier Mateusz Morawiecki.
Skąd prezes PiS o tym wie? Trudno powiedzieć. Kaczyński nie odpowiedział bowiem wprost na pytanie o to, czy za czasów rządów Zjednoczonej Prawicy wiedział o tym, że podsłuchiwani mogli być również politycy jego partii.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nie tylko Pegasus. Zembaczyński o nowym oprogramowaniu szpiegowskim: Ustaliłem 3 pewne nazwiska
Gdy zapytaliśmy szefa PiS o to, jak ocenia opisane przez Jacka Harłukowicza z Onetu efekty kontroli operacyjnej dotyczącej współpracowników Daniela Obajtka (a także jego samego), odpowiedział, że nie wiadomo, czy była to inwigilacja systemem Pegasus.
Stwierdził, że to dobrze, iż szef strategicznej z punktu widzenia państwa firmy jest sprawdzany przez służby, bo - jak przekonywał - jest to zgodne ze standardami.
Do treści rozmów Obajtka z Adamem Burakiem (zajmującym się marketingiem Orlenu) Kaczyński się nie odniósł. Nie zaprzeczył przy tym - odnosząc się do naszych pytań - że Obajtek będzie kandydatem PiS w wyborach do Parlamentu Europejskiego.
Wiceprzewodniczący komisji ds. Pegasusa: "Kaczyński nie był inwigilowany"
Na podobne pytania Jarosław Kaczyński będzie zapewne odpowiadał również przed komisją śledczą. M.in. o to, czy wiedział o inwigilowaniu przez służby polityków ówczesnej opozycji (z szefem sztabu KO na czele). Jarosław Kaczyński zaprzecza doniesieniom o "krążącej po Nowogrodzkiej" liście polityków PiS, którzy mieli być śledzeni za pomocą systemu Pegasus.
A co z Hermesem, o którym pisała "Gazeta Wyborcza"? Kaczyński nie traktuje tej sprawy poważnie. Dał to do zrozumienia na spotkaniu z mediami.
Co na to członkowie komisji śledczej ds. Pegasusa? - Zbadamy i tę sprawę. Nie zawęziliśmy pola działania komisji wyłącznie do systemu Pegasus. Tych systemów było wiele i one się od siebie różniły - mówi Wirtualnej Polsce poseł Witold Zembaczyński (KO).
Czy sam Kaczyński mógł być poddany inwigilacji którymś z systemów? Według naszych informacji prezes nie ma takich obaw. Wątpią w to także członkowie komisji śledczej.
- Nie wykluczamy nikogo, ale moim zdaniem inwigilowanie Kaczyńskiego Pegasusem jest mało prawdopodobne. Systemu używano wobec osób, które swojego telefonu używały do celów zawodowych, a prezes PiS nie ma styczności z nowymi technologiami - twierdzi poseł Zembaczyński.
PiS twierdzi: komisja będzie prowokować prezesa
Jak pisał niedawno w Wirtualnej Polsce Patryk Michalski, politycy PiS mają obawy, że przesłuchanie Jarosława Kaczyńskiego przed sejmową komisją śledczą ds. Pegasusa może skończyć się wizerunkową porażką. "Według naszych rozmówców otoczenie Kaczyńskiego ma jeden cel: tak go przygotować, by pod żadnym pozorem nie dał się sprowokować" - pisał reporter WP.
Marcin Przydacz, członek sejmowej komisji śledczej ds. Pegasusa z ramienia PiS mówi, że o obawach w szeregach partii nie słyszał, ale spodziewa się, że pytania mogą być konfrontacyjne.
- Nie mam żadnych wątpliwości, że część członków komisji będzie chciała sprowokować Jarosława Kaczyńskiego. Prezes PiS jest politykiem bardzo doświadczonym, ma szeroką wiedzę na temat funkcjonowania państwa, więc o ile ta dyskusja będzie merytoryczna, to i premier Kaczyński będzie odpowiadał w sposób merytoryczny - mówi WP poseł PiS.
Przydacz twierdzi, że samo wezwanie Jarosława Kaczyńskiego jako pierwszego politycznego świadka to dowód na próbę upolitycznienia prac komisji. - Uważam, że w pierwszej kolejności powinniśmy przesłuchiwać osoby, które mają największą wiedzę o funkcjonowaniu służb specjalnych. Według mnie jednym z pierwszych świadków powinien być były minister koordynator ds. służb specjalnych Mariusz Kamiński oraz osoby, które kierowały służbami - podkreśla w rozmowie z WP.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: michal.wroblewski@grupawp.pl