W PiS boją się przesłuchania Kaczyńskiego. "Może nie utrzymać nerwów na wodzy"
Politycy PiS boją się, że przesłuchanie Jarosława Kaczyńskiego przed sejmową komisją śledczą ds. Pegasusa skończy się wizerunkową klapą dla partii, bo prezes nie będzie w stanie utrzymać nerwów na wodzy. Według rozmówców WP otoczenie Kaczyńskiego ma jeden cel: tak go przygotować, by pod żadnym pozorem nie dał się sprowokować.
W nieoficjalnych rozmowach politycy PiS przyznają, że boją się politycznych skutków przesłuchania Jarosława Kaczyńskiego. – Nie chodzi o samą wiedzę prezesa na temat Pegasusa, ale o prowokacyjne pytania ze strony sejmowej większości. Prezes nie przywykł do tego, że jest wywoływany do tablicy, szybko widać po nim zniecierpliwienie. A spodziewamy się, że przedstawiciele większości nie przepuszczą okazji do politycznego maglowania – mówi nam jeden z ważnych polityków PiS.
Nasz inny rozmówca dodaje, że otoczenie Jarosława Kaczyńskiego ma jeszcze nieco ponad dwa tygodnie, żeby tak przygotować prezesa PiS, by żadne pytanie nie było w stanie wyprowadzić go z równowagi. – Nie wiem jednak, czy ktoś będzie miał wystarczająco dużo odwagi. Tym bardziej, że oficjalnie wszyscy będą zapewniali prezesa, że na pewno da sobie radę i nic go nie zaskoczy. A co jeśli zaskoczy i to w czasie kampanii przed wyborami samorządowymi? – zastanawia się.
Marcin Przydacz, członek sejmowej komisji śledczej ds. Pegasusa z ramienia PiS mówi, że o obawach w szeregach partii nie słyszał, ale spodziewa się, że pytania mogą być konfrontacyjne.
– Nie mam żadnych wątpliwości, że część członków komisji będzie chciała sprowokować Jarosława Kaczyńskiego. Prezes PiS jest politykiem bardzo doświadczonym, ma szeroką wiedzę na temat funkcjonowania państwa, więc o ile ta dyskusja będzie merytoryczna, to i premier Kaczyński będzie odpowiadał w sposób merytoryczny – mówi WP poseł PiS.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kaczyński wprost nie potwierdził jeszcze obecności
Marcin Przydacz twierdzi, że samo wezwanie Jarosława Kaczyńskiego jako pierwszego politycznego świadka to dowód na próbę upolitycznienia prac komisji. – Uważam, że w pierwszej kolejności powinniśmy przesłuchiwać osoby, które mają największą wiedzę o funkcjonowaniu służb specjalnych. Według mnie jednym z pierwszych świadków powinien być były minister koordynator ds. służb specjalnych Mariusz Kamiński oraz osoby, które kierowały służbami – podkreśla w rozmowie z WP.
Choć pojawianie się przed sejmową komisją śledczą to obwiązek każdego świadka, posłowie PiS nie chcą wychodzić przed szereg i wprost potwierdzać obecności Jarosława Kaczyńskiego na przesłuchaniu 15 marca. W tej sprawie odsyłają bezpośrednio do Jarosława Kaczyńskiego. Z kolei sam prezes PiS, dopytywany jeszcze w listopadzie przez dziennikarza WP o zapowiadane wówczas wezwania przed komisje śledcze, nie udzielił jednoznacznej odpowiedzi.
– W tej sprawie nie będę się wypowiadał. To są przedsięwzięcia o bardzo wątpliwym charakterze, ale zobaczymy, jak będą wyglądały – stwierdził.
Zembaczyński: Kaczyński niestabilny i nieprzewidywalny
Wątpliwości nie ma za to Witold Zembaczyński, członek komisji śledczej z ramienia Koalicji Obywatelskiej. –Jarosław Kaczyński jak każdy świadek ma obowiązek stawiennictwa przed komisją. Chyba że będzie się uchylał i chce być doprowadzony, to zostanie doprowadzony. Nie będzie żadnej taryfy ulgowej – deklaruje w rozmowie z WP.
Witold Zembaczyński podkreśla, że najważniejszą rolę podczas przesłuchania musi odgrywać świadek, dlatego chciałby, żeby również w przypadku głośnego przesłuchania Jarosława Kaczyńskiego nie był to show pytających, którzy dopytują o ocenę czy interpretacje. – To muszą być precyzyjne pytania, tylko profesjonalizm nas uratuje – deklaruje.
Jeden z sejmowych śledczych uważa, że cała sytuacja, choć w przypadku każdego świadka wygląda podobnie, może być "trudna do udźwignięcia dla prezesa PiS". – Kiedy w ostatnich latach podchodziło się do prezesa PiS w Sejmie, to był otaczany przez innych polityków PiS murem ochronnym. Dlaczego? Bo on jest niestabilny i nieprzewidywalny. To może się na tym przesłuchaniu wydarzyć – twierdzi.
– Jeżeli zobaczymy starego dobrego prezesa od "mord zdradzieckich", "gówniarza" i tym podobnych okrzyków, to możemy zobaczyć kogoś, kto jest emocjonalnie nieprzygotowany do zmierzenia się z odpowiedzialnością za swoje rządy. To może być to druzgocące dla wizerunku prezesa – komentuje Zembaczyński. Poseł przewiduje, że wyborcy Prawa i Sprawiedliwość będą próbowali zrobić z Jarosława Kaczyńskiego "ofiarę".
– Stopniowe ujawnianie nazwisk polityków PiS z listy osób podsłuchiwanych może służyć do budowania narracji, w której to oni będą mówili, że są ofiarami. Ale mogę zagwarantować, że to się nie uda – zapowiada poseł Koalicji Obywatelskiej.
Dla polityków PiS, z którymi rozmawiamy, słowa o "niestabilności" i "otaczaniu murem" prezesa są dowodem na to, że ich obawy o trzymanie nerwów na wodzy przez Jarosława Kaczyńskiego są uzasadnione.
Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski