Zbigniew Hołdys jest rozgoryczony słowami Brudzińskiego. "Bezczelny kłamca"
Muzyk Zbigniew Hołdys uważa, że szef MSWiA zmanipulował jego wpis dotyczący wizyty Trumpa w Hamburgu. Ma również za złe policji, że obserwowała jego spotkanie z członkami opozycyjnych młodzieżówek.
- Zaprosili mnie młodzi aktywiści z różnych organizacji politycznych, młodzieżowych. Tam byli (na spotkaniu - red.) ludzie z Nowoczesnej, z Platformy, ludowcy, z Partii Razem. Tylko, jak teraz się dowiedziałem, nie było nikogo z PiS - powiedział w TVN24 Zbigniew Hołdys, opisując ubiegłoroczne spotkanie w warszawskim lokalu.
Z informacji portalu oko.press wynika, że było ono pod obserwacją policji. Działanie przeprowadzono w ramach szeroko zakrojonej operacji pod kryptonimem "Sejm" udział brały tysiące policjantów, w tym tzw. tajniacy.
Hołdys zapewnił, że podczas spotkania "nie było żadnych porad bojówkarskich". Gdy dowiedział się o policyjnej akcji "czas mu się zatrzymał na moment". - Tak jakbym się stał z kamienia, nie wiedziałem, co zrobić - dodał.
Słowa Brudzińskiego nie spodobały się muzykowi
Muzyk skomentował również słowa Joachima Brudzińskiego. Szef MSWiA przypomniał, że Hołdys przed szczytem G20 w Hamburgu zasugerował, by Polacy witali Trumpa tak, jak ma to miejsce w niemieckim mieście. Następnego dnia doszło tam do agresji i zamieszek.
- Napisałem, że widząc jak przygotowywano barykady i manifestacje na przyjazd Trumpa do Niemiec, że gdyby Polacy byli lepiej wyedukowani, wiedzieliby kim jest Trump, przywitaliby go tak samo - wytłumaczył Hołdys. I zapewnił, że gdy zobaczył zamieszki, usunął wpis.
- Dostałem skrętu kiszek, jak go (Joachima Brudzińskiego - red.) słuchałem. To jest bezczelny kłamca. Co drugie zdanie, które on wygłasza, dałoby się zakwestionować - uznał.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl