"To nie była próba". Mówi, dlaczego Białoruś ostrzegła Polskę
Białoruś ostrzegła Polskę przed dronami zmierzającymi w jej kierunku. Ekspert Defence24 Maksymilian Dura uważa, że nie był to akt dobrej woli, lecz strategiczne posunięcie.
Co musisz wiedzieć?
- Białoruś przekazała Polsce ostrzeżenie o dronach zmierzających w jej kierunku, co pomogło w obronie powietrznej.
- Ekspert Defence24 Maksymilian Dura uważa, że nie był to akt dobrej woli, lecz sposób na "umycie rąk" przez Białoruś.
- Dura podkreśla, że działania Białorusi mogą być próbą zachowania autonomii w stosunku do Rosji.
Dlaczego Białoruś ostrzegła Polskę?
W nocy z wtorku na środę polska przestrzeń powietrzna została naruszona przez drony. Jak poinformował gen. Wiesław Kukuła, Polska otrzymała ostrzeżenie od Białorusi o obiektach zmierzających w jej kierunku. Ekspert Defence24, kmdr por. rez. Maksymilian Dura, podkreśla w rozmowie z Polską Agencją Prasową, że choć informacja ta pomogła polskiej obronie, nie była to oznaka dobrej woli. Według niego Białorusini jedynie "umyli ręce", nie zapobiegając przelotowi dronów przez swoje terytorium.
Jego zdaniem działanie to przyniosło jeszcze jeden pozytywny skutek: w ten sposób Białorusini sami potwierdzili, że były to rosyjskie drony.
Czy Białoruś próbuje zachować autonomię?
Dura zauważa, że Białoruś, mimo silnych związków z Rosją, stara się zachować pewną autonomię. Przykładem jest brak zaangażowania białoruskich wojsk w Ukrainie. Mimo to Białoruś udostępnia Rosji swoją przestrzeń powietrzną, co było widoczne podczas nalotu na Polskę. Ekspert podkreśla, że takie działania mogą być próbą lawirowania w relacjach z Rosją.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Białoruś umywa ręce? "Była zgoda, żeby drony wleciały do Polski"
W internecie pojawiły się spekulacje, że ostrzeżenie mogło być próbą sprowokowania polskiej obrony do uruchomienia procedur wojennych. Dura jednak odrzuca tę teorię wskazując, że Rosjanie już znają częstotliwości radarów używanych przez polskie samoloty. Według niego celem było raczej przestraszenie społeczeństwa, co częściowo się udało.
- To nie była próba sprowokowania nas do uruchomienia procedur i sprawdzenia na przykład częstotliwości radarów wykorzystywanych przez samoloty, bo Rosjanie już je znają - zaznaczył.
Dura podkreśla, że działania Białorusi, takie jak zakłócanie sygnału GPS nad Bałtykiem, są nie mniej agresywne niż naloty dronów. Mogą one prowadzić do poważnych konsekwencji, takich jak katastrofy lotnicze. Ekspert zaznacza, że choć nie jest to wojna, to działania te mają na celu wzbudzenie lęku w społeczeństwie.