NATO zdecydowało ws. Wschodniej Straży. Polko: "Nie spodziewałem się"
NATO poinformowało w piątek o rozpoczęciu operacji Wschodnia Straż (Eastern Sentry). Inicjatywa to bezpośrednia odpowiedź Sojuszu na naruszenie polskiej przestrzeni powietrznej przez rosyjskie drony. - To krok w dobrym kierunku - ocenia w rozmowie z Wirtualną Polską gen. Roman Polko.
NATO uruchamia Wschodnią Straż, aby wzmocnić naszą wschodnią flankę - oświadczył w piątek sekretarz generalny NATO Mark Rutte. Będzie to nowe, bardziej zintegrowane podejście do obrony tej części terytorium Sojuszu. W ramach misji mają działać m.in. duńskie F-16, francuskie Rafale i niemieckie Eurofightery.
Decyzja NATO to efekt tego, co wydarzyło się w tym tygodniu w Polsce, czyli wtargnięcia w polską przestrzeń powietrzną rosyjskich dronów. Decyzja następuje też po spotkaniu Rady Północnoatlantyckiej, podczas którego 10 września sojusznicy omówili sytuację w świetle wniosku Polski o konsultacje na mocy artykułu 4. Traktatu Waszyngtońskiego.
Jak ocenił Rutte podczas piątkowej konferencji prasowej, to, co wydarzyło się w środę, nie było odosobnionym incydentem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"To pokazało Rosjanom". Ekspert o przygotowaniu Polski do obrony
- Nierozważne działania Rosji w powietrzu wzdłuż naszej wschodniej flanki są coraz częstsze. Widzieliśmy drony naruszające naszą przestrzeń powietrzną w Rumunii, Estonii, na Łotwie i Litwie. Niezależnie od tego, czy było to celowe, czy nie, jest to niebezpieczne i niedopuszczalne - powiedział.
Przypomniał, że głównym zadaniem NATO jest odstraszanie i obrona każdego członka Sojuszu przed wszelkimi zagrożeniami, z jakimi się mierzymy. - Ochrona naszej wschodniej flanki ma ogromne znaczenie. (...) I mamy plany zwiększenia naszej obecności - podkreślił szef NATO.
"Krok w dobrym kierunku"
W obliczu rosnącego napięcia na wschodniej flance NATO, uruchomienie operacji Eastern Sentry zostało pozytywnie ocenione przez gen. Romana Polko, byłego dowódcę jednostki GROM i eksperta ds. bezpieczeństwa. Generał podkreśla, że inicjatywa ta jest konkretną odpowiedzią na agresywne działania Rosji, w tym ataki hybrydowe wymierzone w Polskę.
Operacja, mająca na celu wzmocnienie obrony powietrznej i monitorowanie zagrożeń dronowych na wschodzie Europy, pokazuje - według wojskowego - siłę kolektywnej obrony Sojuszu.
- To jest krok w dobrym kierunku. To pokazuje, że tak naprawdę Rosja tym atakiem doprowadziła do przyspieszenia pewnych prac, działań, globalizowania wartości - mówi rozmówca Wirtualnej Polski.
- Już nie tylko ci wszyscy ministrowie, którzy dzwonią do wicepremiera Kosiniaka-Kamysza, czy deklarują takie, czy też inne wsparcie, ale konkretny program, projekt – stwierdził.
Wojskowy podkreślił, że reakcja Sojuszu w zasadzie przekroczyła jego oczekiwania. - Tak, to jest zdecydowanie bardzo dobre działanie. Szczerze mówiąc, nie spodziewałem się aż tak silnej, pozytywnej reakcji - zaznacza gen. Polko.
Operacja Eastern Sentry, zainicjowana w odpowiedzi na wzmożone incydenty z dronami i innymi formami hybrydowej agresji, ma na celu integrację systemów obronnych państw członkowskich, w tym Polski. Polko zwraca uwagę na praktyczny wymiar tych działań. - NATO po prostu robi swoją robotę. Tu w takich momentach sobie zdajemy sprawę, że rzeczywiście mamy to ogromne szczęście doświadczyć, czym jest Sojusz, czym jest obrona kolektywna - podkreśla.
Generał wskazuje ponadto, że inicjatywa powinna prowadzić do wykorzystania pełnego polskiego potencjału w zakresie korzystania z dronów, czego dotychczas nie było. W tym celu ogłoszone zostały już programy współpracy z Ukrainą czy Wielką Brytanią. Gen. Polko mówi o tym krótko, że sytuacja "ruszyła z kopyta".
Drony zestrzeliwane poza granicą NATO?
Zestrzelenie dronów, które naruszyły polską przestrzeń powietrzną, było pierwszą tego typu sytuacją. Gen. Polko podkreśla jednak, że w kontekście zwalczania bezzałogowców należy rozważyć niszczenie ich jeszcze poza granicami krajów sojuszniczych.
- Jeżeli mówimy o bezpieczeństwie każdego skrawka terytorium Sojuszu, to należy rozważyć, aby zwalczać te drony, zanim dotrą do Polski. Nie ma co czekać, aż one wlecą na przykład gdzieś w pobliże naszych centr logistycznych czy transportowych.