Za Robertem nie pójdą barany. Jakub Bierzyński, doradca Biedronia, opowiada o celach nowego ruchu
- Słupsk? To była jedna z najtrudniejszych decyzji w jego życiu. Powiem panu szczerze: ja go do tego namawiałem. Chciałem, żeby poszedł w Polskę. Robert nikogo nie oszukał. Wygra wybory. Zaczynamy od europarlamentu - mówi w szczerej rozmowie z WP Jakub Bierzyński, doradca Roberta Biedronia.
29.09.2018 | aktual.: 29.09.2018 15:52
Michał Wróblewski, WP: Kogo Robert Biedroń poprze w wyborach Warszawie?
Jakub Bierzyński: Robert Biedroń powiedział, że będzie wspierał wszystkich progresywnych kandydatów.
Rafał Trzaskowski jest progresywny?
Jest progresywnym człowiekiem, należącym do nieprogresywnej partii. Biedroniowi nie jest po drodze z Platformą.
Barbarze Nowackiej też nie było.
Została politycznie zjedzona przez Grzegorza Schetynę.
Błąd?
Barbara Nowacka popełniła ogromny błąd. I Platforma Obywatelska także popełniła błąd. Nie ma ani jednego badania, żadnego empirycznego dowodu, że rozbudowywanie koalicji o kolejne człony – na prawo czy na lewo – powoduje zwiększenie popularności danego bytu politycznego. Jest wręcz odwrotnie. Wszystkie badania, które są mi znane, to potwierdzają. Zjednoczona koalicja po stronie opozycji ma mniej głosów niż suma dwóch bloków opozycyjnych – liberalno-prawicowego i socjaldemokratycznego. Premia za zjednoczenie opozycji to jest mit. Ludzie promujący szeroką koalicję opierają się wyłącznie na własnych przekonaniach, które nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Kazimierza Michała Ujazdowskiego i Barbarę Nowacką nie łączy nic, poza byciem anty-PiSem.
Może głównym celem Grzegorza Schetyny jest dziś jedynie pozbycie się konkurencji po stronie opozycji.
Działania, które prowadzi Grzegorz Schetyna, wskazywałyby na trafność tej tezy. Dlatego, że rozbudowywanie koalicji wygląda dziś jak wciąganie przez tonącego kolejnych osób pod wodę.
Podmioty tworzące dziś tzw. Koalicję Obywatelską prowadziły dotąd politykę konfliktu. Walczyły ze sobą. Nowoczesna powstała wskutek buntu przeciwko Platformie. Przeciwko „ciepłej wodzie” w kranie, przeciwko bezideowości, kunktatorstwu. To samo Barbara Nowacka – przecież jej sztandarowy projekt „Ratujmy Kobiety” utopiła Platforma.
Może liczą na krótką pamięć wyborców.
Ale to nie jest kwestia krótkiej pamięci, to kwestia światopoglądu. Po prostu nie da się złożyć tego w logiczną całość.
Ale opozycja dzisiaj odkłada światopogląd na bok. Mówią: najważniejsze jest odsunąć PiS od władzy. To nas łączy.
No, fajnie, ale co z tego, skoro to nie działa? To są nie tylko niepołączalne byty polityczne, to są także niepołączalne elektoraty. Schetyna, Nowacka, Lubnauer – oni myślą, że jak przybiją sobie piątkę, uścisną dłonie to ich wyborcy zrobią to samo. No, nie zrobią – niestety. Przecież ludzie przychodzili w 2015 i 2016 r. do Nowoczesnej, bo mówili: my nie chcemy mniejszego zła. My nie chcemy Platformy, chcemy mieć wybór. I ci ludzie nie przyjdą dziś do Koalicji Obywatelskiej ani nie oddadzą na nią głosu. Bo oni chcą mieć wybór. Połączenie Schetyny z Lubnauer ich kompletnie nie obchodzi. To ich odrzuca. Bo to zaprzeczenie tej propozycji, na której Nowoczesna wyrosła. Ludzie odchodzą dziś od Koalicji Obywatelskiej z prostego powodu – bo stracili wybór. To nie są – za przeproszeniem – barany, które można pędzić z jednej zagrody do drugiej. A wie pan, co jest jeszcze ciekawe? Że tzw. elity intelektualne, dziennikarze, „liderzy opinii”, przez ostatnie lata przekonywali, że „anty-PiS to za mało”. A dzisiaj ci sami ludzie są piewcami zjednoczonej opozycji. A co to w praktyce znaczy? To znaczy, że do tego „anty-PiSu” powinni wszyscy dołączyć! A jak nie, to służą PiS. No absurd. Anty-PiS to zbyt mało. Anty-PiS nie wystarczy. Trzeba mieć propozycję. Konkretną. Stąd Robert Biedroń i jego projekt. On nie mówi: jest wybór między PiS i anty-PiS. On mówi: masz wybór między tym, w co wierzysz, a tym, co jest ci nie po drodze.
Zobacz także
Jakim jesteście wyborem?
Od trzech lat mówimy, że trzeba mieć własną wizję Polski. Że bycie jedynie negacją przeciwników to za mało. Że nie wolno świecić światłem odbitym. Że będąc „anty–PiSem” mówimy o nich, ich programie niebezpiecznie podobnym językiem. Od blisko trzech lat obserwujemy proces słabnięcia demokratycznej opozycji i wzrostu poparcia dla partii rządzącej. Od trzech lat panuje przekonanie, że Grzegorz Schetyna nie jest w stanie wygrać wyborów. I teraz gdy pojawia się realna alternatywa tak zwany opiniotwórczy salon krzyczy: „nie”! Czy to znaczy, że mamy w nieskończoność realizować tę samą strategię, która przynosi odwrotne skutki? Posłużę się klasycznym cytatem z Einsteina: „Szaleństwem jest powtarzać wciąż to samo i oczekiwać innych rezultatów”. Ale prawda o naturze ludzkiej jest inna, niestety. Większość z nas w przypadku niepowodzeń próbuje robić to samo co zawsze, tylko bardziej. Nikt nie może zagwarantować na 100 proc., że ruch społeczny Roberta Biedronia zmieni Polskę, ale jedno jest pewne: robienie tego, co do tej pory, to gotowy przepis na pewną klęskę.
Co chcecie zrobić, żeby wygrać wybory?
Zmobilizować nowych wyborców. To jest klucz do zwycięstwa. Połowa ludzi w Polsce nie chodzi na żadne wybory. A z tych 50 proc., którzy chodzą, 14 proc. nie ma na kogo głosować. Biorąc pod uwagę niedeklarujących pójście na wybory – to w sumie 28 proc. populacji. To ogromny zasób.
Dlaczego ludzie nie chodzą wybierać?
Bo nie przekonuje ich kolejne klepanie się po plecach czy to Nowackiej ze Schetyną, czy Czarzastego z Kosiniakiem, łapanie się za ręce i powtarzanie, że „tylko my możemy odsunąć PiS od władzy”. To są zaklęcia, kompletne mrzonki. Ludzie sobie myślą: „a bawcie się sami, co mnie to obchodzi?”. Opozycja nie ma dla nich żadnej oferty.
Albo myślą sobie: od naszego głosu i tak nic nie zależy.
Otóż to. Myślą: „nieważne, czy zagłosuję, czy nie. I tak będzie tak samo”. Ale PiS potrafiło to przełamać. Otóż wprowadzenie 500+, minimalna stawka godzinowa, wyższa pensja minimalna, obniżenie wieku emerytalnego – to wszystko pokazało ludziom, że ich głos jednak ma znaczenie. PiS zmobilizowało dużą część socjalnego elektoratu, który pójdzie na wybory. PO – i w ogóle opozycja – zdemobilizowała elektorat, który na wybory wcześniej chodził, a dziś nie ma na kogo głosować.
I co z tym zrobi Biedroń?
Ja nie mówię, że on „wyczaruje” nowych wyborców. Ale jest w stanie złożyć ofertę tym, którzy zrazili się do wyborów. Chcą głosować, ale nie mają dziś na kogo. Robert Biedroń chce ich zmobilizować.
Ma na to pomysł?
Ma.
Pan wie jaki?
Wiem.
Jaka jest pana rola przy Biedroniu?
Doradzam. Spotykamy się i rozmawiamy. Współpracuję ściśle z dr. Marcinem Anaszewiczem, jego najbliższym współpracownikiem.
Do których wyborów przygotowujecie Roberta Biedronia?
Wszystkich.
W których powinien wystartować?
We wszystkich.
Czyli potwierdza pan, że Robert Biedroń wystartuje w wyborach do Parlamentu Europejskiego.
Potwierdzam.
Po to, żeby po trzech miesiącach zrezygnować z mandatu i wrócić do Polski na kolejne wybory.
Wybory parlamentarne są fundamentalne. Najważniejsze. Robert nie ukrywa, że chce zostać premierem.
Schetyna powinien bać się Biedronia?
Powinien.
Ludzie z Platformy śmieją się, że to właśnie różni dojrzałego polityka od niedojrzałego. Schetyna nie chodzi po mediach i nie opowiada w kółko, że chce zostać premierem.
Bo w ustach Grzegorza Schetyny brzmiałoby to fałszywie, w ustach Biedronia brzmi to dobrze, naturalnie wręcz.
Różnica jest taka, że Schetyna ma partię, a Biedroń jest sam.
To nie jest praca jednego człowieka. Biedroń skupił wokół siebie setki ludzi. Od wolontariuszy, przez lokalnych aktywistów, społeczników, samorządowców, po najlepszych ekspertów. To oni każdego dnia pracują w całym kraju na sukces tej inicjatywy.
Dlaczego europarlament?
Bo wybory europejskie Biedroń ma największe szanse wygrać. Uczestniczą w nich wyborcy, do których Biedroń ma największe szanse trafić. To będzie pierwszy wyborczy test.
To nie jest oszukiwanie wyborców? Przecież Biedroń i tak z Brukseli zrezygnuje.
Ale na jego miejsce wejdzie kolejna osoba z listy jego ruchu. Gramy w czyste karty. To żadne oszustwo.
Oszustwem nie była rezygnacja z wyborów w Słupsku? Przecież prezydent Biedroń zapewniał mieszkańców, że kocha miasto i chce zostać.
Nie oszukał mieszkańców Słupska. Powiem panu zupełnie szczerze: Robert bardzo długo się wahał. Ja go namawiałem do startu ogólnopolskiego. To była dla niego niebywale trudna decyzja, bo szczerze pokochał to miasto. Być może mieszkańcy Słupska poczuli się trochę rozczarowani. Ale na pewno nie zostali oszukani.
Mam inne wrażenie.
Oszukani byliby wtedy, gdyby Biedroń zdecydował się wystartować w Słupsku teraz, a po wyborach samorządowych – w przyszłym roku – ogłosił, że jednak odchodzi. Wtedy wszedłby do miasta PiS-owski komisarz. Bo inaczej PiS nie ma szans na władzę w Słupsku. Oni tam mają poparcie rzędu 9-10 proc. Słupsk pokazuje, że można wygrać z PiS. Ba, powiem więcej: Robert Biedroń udowodnił tam, że ma potencjał do odbierania głosów PiS-owi.
Cztery lata temu faktycznie Robert Biedroń mógł być nadzieją dla mieszkańców. Tyle że jego rządy nie były tak idealne, jak przedstawiał to sam prezydent.
Nie ma sensu zbijać argumentów jego politycznych przeciwników z PiS i PO. Według wszystkich badań, którymi dysponujemy, Robert Biedroń miałby zapewnioną reelekcję. I to już w pierwszej turze.
Afery ze Słupska nie będą się ciągnąć za Biedroniem?
Atak liberalnych mediów na Biedronia był dla niego prezentem. Szczerze? Ucieszyłem się z tego ataku. To jest legitymizacja jego pozycji jako naprawdę niezależnego od PO i PiS silnego polityka, tworzącego własną rzeczywistość na własnych warunkach. Robert Biedroń nie ma nic wspólnego z tymi wydarzeniami. To jest tak, jak by wyszła historia molestowania w szkole w Warszawie i domagano by się dymisji Hanny Gronkiewicz-Waltz. Absurd. Ale atak przypuszczono na Roberta dlatego, że ogłosił swój start z projektem politycznym. Użyto najgorszych metod manipulacji. To było sugerowanie związków między jego orientacją seksualną a aferą pedofilską w Słupsku. Obrzydliwe.
Na kim Biedroń chce zbudować partię?
To będzie ruch.
Bez struktur.
W tej chwili Robert ma współpracowników w każdym okręgu wyborczym. To jest siła ludzi autentycznie zaangażowanych w inną politykę. Należy pamiętać, że inicjatywy polityczne to przede wszystkim ludzie, a nie struktury. PO ma struktury, a może rozsypać się po wyborach samorządowych.
Ale ktoś tę politykę w terenie musi robić.
Jeśli wybory samorządowe Platforma przegra, to ci działacze, którzy żyją z polityki, są etatowymi działaczami partii, nie będą mieli za co żyć. Więc odwrócą się od ich własnej partii.
I pójdą do Biedronia.
Powiem tak: nie radzę. Proszę do nas nie przychodzić.
Nie przyjmujecie polityków?
Chcemy nowych ludzi. Świeżości, nowej jakości. Nie będziemy szli ścieżką Grzegorza Schetyny.
I tak będą do was pukać.
Nie będą mieli czego u nas szukać.
Brutalne.
Wie pan, można partię budować na nazwiskach, pieniądzach, etatach, stanowiskach, rozdawnictwie przywilejów. To typowy sposób na budowanie partii w Polsce. A my chcemy zbudować ten ruch całkowicie odwrotnie: oddolnie. Bazując na ideałach, zapale i chęci do działania ludzi. W ciągu ostatnich dwóch tygodni do ruchu zapisało się przez stronę internetową tysiące ludzi. W ciągu dwóch tygodni! Tym ludziom nie trzeba dawać przywilejów i gratyfikacji. Oni chcą po prostu działać. Mają wiarę, wizję i zapał.
Po co wy to robicie?
Ja naprawdę wierzę w to, że w Polsce brakuje prawdziwej, autentycznej oferty centrolewicowej. Wierzę w to, że Biedroń może zabrać głosy PiS-owi. To nasz drugi najważniejszy rezerwuar głosów. To lewica umożliwiła zdobycie przez PiS samodzielnej większości w Sejmie. A drogę do władzy utorowała Platforma. Lewica dała sobie odebrać program i wyborców socjalnych. A potem Kaczyński narzucił wszystkim dialektykę wojny. Oni-my. I Schetyna świetnie się w tę dialektykę wpisał. Odnalazł się doskonale w sytuacji, którą narzucił Kaczyński. Schetyna wypełnia scenariusz Kaczyńskiego. Liderzy opinii, publicyści liberalni, parlamentarna opozycja – oni wszyscy są marionetkami w teatrze Kaczyńskiego. Dlatego mówię: obudźcie się i otrzeźwiejcie, do jasnej cholery!
Co proponujecie?
Państwo równych szans. Przyjazne obywatelom. Nowoczesne i otwarte, ale nie pozostawiające nikogo samego ze sobą. Państwo na wzór skandynawski. Bo nie ma już powrotu do tego, co było. Nie ma powrotu do tego, co było przed 2015 r. Jest wybór między państwem na wzór białoruski albo państwem na wzór Danii. I my chcemy być Danią.
Cele?
Na początek celujemy między 10 a 20 proc. Dziś z niepokojem patrzę na ostatnie spadki w sondażach innych formacji. W ostatnim PO straciła 7 punktów. I co ważne, to straty bez konkurencji, bo często nas jeszcze w tych sondażach nie ma. Czas najwyższy, by Grzegorz Schetyna się ogarnął. Platforma, Nowoczesna - z tymi partiami łączą nas podstawowe wartości. Szacunek do zasad demokracji, praworządność, proeuropejskość. Każdy głos stracony przez PO to potencjalnie głos stracony dla polskiej demokracji. Polsce potrzebna jest silna partia liberalno-konserwatywna i silna partia socjaldemokratyczna na wzór skandynawski. Czas najwyższy by Polacy mieli realny wybór przyszłości dla kraju, w którym chcą żyć. Mamy to, co w polityce jest najważniejsze: wielkie marzenie i wielką determinację by marzenie to zrealizować. Bierzemy się do pracy. Jesteśmy gotowi.
Jakub Bierzyński - Socjolog, przedsiębiorca, inwestor, publicysta, komentator rynku mediów i aktualnych kwestii społecznych. Prezes domu mediowego OMD, jeden z założycieli SMG/KRC Poland (dziś Kantar Millward Brown), największej w Polsce agencji badań rynkowych. W latach 2015-2017 doradca strategiczny partii Nowoczesna.