Za atakiem w Ołeniewce stoi grupa Wagnera? Nowe ustalenia służb
Atak na obóz w Ołeniwce w obwodzie donieckim został przeprowadzony przez bojowników z grupa Wagnera - przekazały ukraińskie służby. Według Prokuratury Generalnej Ukrainy zginęło co najmniej 40 ukraińskich jeńców wojennych, a 130 osób zostało rannych.
Zleceniodawcą ataku na tzw. obóz filtracyjny w Ołeniwce ma być właściciel grupy Wagnera, oligarcha Jewgienij Prigożyn - poinformował w piątek ukraiński wywiad wojskowy (HUR).
"Głównym celem ostrzału było ukrycie procederu rozkradania pieniędzy przeznaczonych na utrzymanie ukraińskich jeńców. Wiadomo, że 1 sierpnia do tego 'obiektu' miała przybyć inspekcja z Moskwy, aby sprawdzić wydatkowanie przyznanych środków oraz warunki przetrzymywania osadzonych. Ponieważ faktyczny stan budynku i warunki życia więźniów nie odpowiadały wymogom rosyjskiego kierownictwa, 'problem' rozwiązano poprzez zniszczenie pomieszczenia wraz ze znajdującymi się tam Ukraińcami" - czytamy w raporcie służby.
HUR dodał, że celem ostrzału miało być również wywarcie presji psychologicznej na ukraińskie społeczeństwo. "Biorąc pod uwagę duże zainteresowanie losami bohaterów Azowstalu, przebywających w Ołeniwce jako jeńcy, w ocenie pomysłodawców tego aktu terroryzmu śmierć obrońców Mariupola powinna doprowadzić do wzrostu napięcia społecznego w Ukrainie" - oświadczył wywiad.
Atak na jeńców w Ołeniwce. "Klasyczna prowokacja"
"Na kilka dni przed rosyjskim atakiem na tzw. obóz filtracyjny w okupowanej Ołeniwce część ukraińskich jeńców przeniesiono tam do osobnego budynku, który potem ostrzelano. Była to klasyczna, cyniczna i przemyślana prowokacja" - poinformował w piątek na Telegramie doradca prezydenta Ukrainy Mychajło Podolak.
"Skala i szybkość rosyjskiej propagandowej kampanii oskarżającej o zbrodnię w Ołeniwce stronę ukraińską świadczą o tym, że mamy do czynienia ze zorganizowaną, zaplanowaną akcją" - ocenił Podolak.
Jak dodał, "w Ołeniwce nie ma celów wojskowych dla ukraińskiej armii". "Mało tego, nasze siły zbrojne posiadają wszelkie narzędzia do dokładnej identyfikacji obiektów przeznaczonych do zniszczenia. Są to magazyny amunicji, sztaby operacyjne i taktyczne, bazy paliwowe. (...) Kiedy Ukraina coś niszczy, jest to automatycznie potwierdzane przez różne instrumenty rejestrujące" - podkreślił doradca głowy państwa.
W ocenie Podolaka celem rosyjskiej prowokacji było "ukrycie dowodów w sprawie rosnącej skali rosyjskich zbrodni i tortur, zerwanie porozumień dotyczących wymian jeńców, a także zdyskredytowanie sił zbrojnych Ukrainy oraz konkretnych modeli zachodniego uzbrojenia, budzących przerażenie wśród okupantów".
"Jest oczywiste, że przeczuwając nadchodzącą porażkę, Rosja będzie uciekać się do nowych, okrutnych prowokacji, aby potem przekazać w świat kłamliwe doniesienia na temat tych czynów" - dodał polityk.
Wcześniej w piątek atak na Ołeniwkę skomentował w podobny sposób założyciel i były dowódca pułku Azow Andrij Biłecki.
"Rosjanie zabili niektórych wojskowych z Azowa, wziętych do niewoli. Dowództwo wroga ukazało to masowe morderstwo jeńców jako (rzekomy) czyn ukraińskiej armii. Wcześniej żołnierze z pułku Azow zostali tam przeniesieni do osobnego budynku, a oprócz tego podjęto działania propagandowe i nakręcono kłamliwy film o Azowstalu. Ustalamy informacje na temat ofiar i konkretnych sprawców tej zbrodni" - napisał Biłecki.
Według byłego dowódcy Azowa w momencie rosyjskiego ataku w budynku mieli znajdować się m.in. ukraińscy żołnierze walczący wiosną w zakładach metalurgicznych Azowstal w Mariupolu.