Trwa ładowanie...
d4mk5i4
Wilki zabiły konia. Relacja właściciela z Bieszczad

Wilki zabiły konia. Relacja właściciela z Bieszczad

W ubiegły weekend na Podkarpaciu odstrzelono dwa wilki. Powodem było agresywne zachowanie zwierząt. Ofiarą wilków padły koń i prawdopodobnie pies dr. Andrzeja Czecha, biologa mieszkającego w Bieszczadach od urodzenia. Właściciel gospodarstwa z Bieszczad mówi, że takich sytuacji w ostatnich latach przybywa, ale jednocześnie przyznaje, że swoje zwierzęta niedostatecznie zabezpieczył przed atakiem drapieżnika. Dr Czech podkreśla, że nie raz miał okazję spotkać się z wilkiem i zawsze zwierzę uciekało, co najlepiej świadczy o jego strachu przed człowiekiem. Przypomina sobie jedną z sytuacji, kiedy wilk rzucił się w popłochu i niemal nie utonął w potoku. Jak przekonywali w programie "Newsroom" dr hab. Krzysztof Schmidt z Instytutu Biologii Ssaków PAN i Stefan Jakimiuk z Fundacji WWF Polska, zwiększona liczba ataków wilków na przydomowe zwierzęta nie jest niczym szczególnym i wynika ze wzrostu populacji tego drapieżnika w ostatnich latach. Przypadki ataków wilka na człowieka są niezwykle rzadkie. W ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat w Europie odnotowano ich zaledwie kilka.

Chciałabym pochylić się razem z paRozwiń

Transkrypcja:

Chciałabym pochylić się razem z państwem nad tematem wilków. Ale niestety zaczniemy od takiej lekkiej kontrowersji, która od kilku dni jest bardzo głośna, w Polsce wywołuje sporo emocji i trudno się dziwić, bo chodzi o ataki wilków. Czy rzeczywiście jest się czego bać? Czy powinniśmy się bać wilków, o tym za chwileczkę porozmawiam z moimi gośćmi, ale najpierw zapraszam państwa do wysłuchania historii pana Andrzeja, którego zwierzęta padły właśnie ofiarą tego drapieżnika. Ja mieszkam w Bieszczadach od urodzenia i zawsze był kontakt z wilkami. Natomiast od paru lat zaczęły się dziać dziwne rzeczy, bo o ile wilki zawsze były, chodziły i się wokół kręciły, to pewnego wieczoru nasz pies zniknął. Szukaliśmy go wszędzie i wprawdzie nie znaleźliśmy zwłok, ale okazało się, że, z dużym prawdopodobieństwem, że to jest sprawa wilków. Natomiast później, parę miesięcy później już ewidentnie wilki dobrały się do jednego z moich koni. I to była taka historia faktycznie traumatyczna, bo to był koń, który był związany z nami od, i ze mną, od 20 lat. A tu bach, konia nie ma. Koń zjedzony, inne konie są w strachu. I zacząłem się wtedy interesować tym, dlaczego tak się w ogóle stało, mimo tego że wilki były zawsze, a okazało się, że tych przypadków, można powiedzieć w cudzysłowie, "ataków wilków" na zwierzęta domowe czy gospodarskie w okolicach jest coraz więcej. No i okazało się, że zacząłem wiązać fakty między innymi z tym, że zaczęły się jakieś dziwne rzeczy w ogóle dziać w lesie i okolicach, które spowodowały, że te wilki zaczęły się po prostu bardziej uaktywniać. Mówił pan, że miał pan pastucha elektrycznego, a to jest taki, z tego co czytałam, jedna z form zabezpieczeń ponoć, taka skuteczna, przeciwko wilkom. Czyli jednak u pana to nie zadziałało? No u mnie to była pojedyncza taśma. Jak już zdarzył się ten wypadek, to wtedy zainwestowałem w więcej taśm, jest teraz 5 taśm i to prawdopodobnie pomogło, bo już takie przypadki się nie zdarzają. Ale przez 15 czy przez 20 lat była pojedyncza. Więc widać, że coś się zmieniło w okolicy, co spowodowało, że po prostu wilki zaczęły się bardziej interesować zwierzętami gospodarskimi, które zawsze były po prostu. To nie jest jakaś nowa sytuacja, prawda, że się sprowadza zwierzę i bach, zostaje zaatakowane przez wilka. A pan miał okazję spotkać tak dosyć blisko wilka? Tak, znaczy to są regularne spotkania na kilkadziesiąt metrów, ale zawsze kończą się tym, że wilk po prostu w panice ucieka. To jest najbardziej dramatyczne moje spotkanie z wilkiem było takie, że jak wilk mnie zobaczył, to się rzucił przez potok w zimie, ledwo się utopił po to tylko, żeby uciec od człowieka. Tak że to pokazuje skalę jakby strachu wilka przed człowiekiem i ja tak to widzę, że po prostu na bieżąco ma się te spotkania z wilkami i nigdy nie dochodziło do jakiegoś rodzaju takiego zdarzenia. Zawsze uciekają. Nigdy się nie daje mu zrobić zdjęcia. Dlatego na przykład na foto pułapkach staram się je uwiecznić, ale zdjęcie jest piekielnie ciężkie.
d4mk5i4
d4mk5i4
Więcej tematów

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj