Wiceminister połączył Odrę z Dulkiewicz. Jest żądanie przeprosin
Władze Gdańska domagają się przeprosin od wiceministra infrastruktury Grzegorza Witkowskiego. Połączył on katastrofę ekologiczną w Odrze z awarią przepompowni ścieków w Gdańsku, do której doszło kilka lat temu, mówiąc nieprawdę o prezydent Aleksandrze Dulkiewicz.
W czwartek w Cigacicach w województwie lubuskim spotkanie z mediami zorganizowali wiceminister infrastruktury Grzegorz Witkowski, wiceminister obrony Wojciech Skurkiewicz oraz wiceminister klimatu i środowiska Jacek Ozdoba. Miało ono dotyczyć sytuacji na Odrze. W trakcie wystąpienia wiceminister infrastruktury połączył katastrofę z z samorządowcami z Warszawy i Gdańska.
Nieprawdziwe słowa wiceministra
- Cztery lata temu w Warszawie mieliśmy do czynienia z katastrofą ekologiczną w Czajce. (...) Dwa lata temu mieliśmy do czynienia w Gdańsku z firmą Saur Neptun Gdańsk, sprzedaną przez panią prezydent Dulkiewicz francuskiemu inwestorowi - mówił Witkowski. Dodał, że prezydenci miast prosili go, by nie przyznawano kar za awarie w oczyszczalniach ścieków.
Słowa dotyczące Gdańska były nieprawdziwe. Zwracaliśmy na to uwagę już w czwartek. Władze Gdańska domagają się sprostowania i przeprosin od wiceministra Witkowskiego, o czym informowało wcześniej Radio Zet. Wirtualna Polska zapoznała się z treścią pisma.
W Gdańsku faktycznie doszło do awarii przepompowni ścieków, które awaryjnie zostały zrzucone do rzeki Motławy, jednak nie w 2020 roku, a w 2018 roku. Prezydentem miasta nie była wtedy Aleksandra Dulkiewicz, a Paweł Adamowicz. To również nie Dulkiewicz przekazała kontrolę nad spółką Saur Neptun Gdańsk Francuzom. Gdy to się stało, miała zaledwie 13 lat.
"Nieprawdziwe i szkalujące informacje"
"Żądam i oczekuję zaprzestania rozpowszechniania nieprawdziwych i szkalujących Miasto Gdańsk i jego władze informacji odnośnie okoliczności awaryjnego zrzutu ścieków z przepompowni na Ołowiance w dniach 15-17 maja 2018 r. [...] Zrzut ścieków był wynikiem reakcji na awarię spowodowaną przez zespół współistniejących czynników (m.in. uszkodzenia pomp), nie był zaś 'pretekstem rabunkowej polityki wodno-ściekowej' samorządów, jak insynuował Pan w swojej wypowiedzi" - napisał do ministra Marek Bonisławski, dyrektor biura prezydent Gdańska.
- Katastrofa ekologiczna na Odrze to fakt. Dlaczego jednak niektórzy komentatorzy łączą ją z gdańskim samorządem i prezydent Aleksandrą Dulkiewicz? To niezrozumiałe i oburzające. Gdańskie wodociągi zostały sprzedane francuskiemu inwestorowi w 1992 roku. Prezydentem miasta był wówczas Franciszek Jamroż, polityk Porozumienia Centrum, partii braci Kaczyńskich, a nie Aleksandra Dulkiewicz - uczennica podstawówki - przekazał Wirtualnej Polsce Daniel Stenzel, rzecznik prasowy prezydent Gdańska.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz także: Kontrowersje w "podręczniku". Nie chcą książki od Czarnka
Urzędnik dodaje, że władze Gdańska nie prosiły wiceministra o anulowanie kar za awarię przepompowni ścieków. Spółka zarządzająca systemem musiała je zapłacić. Zwraca również uwagę, że spółka wraca właśnie we władanie samorządu.
- Do awarii przepompowni ścieków Saur Neptun Gdańsk na Ołowiance doszło w 2018 roku, kiedy prezydentem miasta był Paweł Adamowicz. Wspomniana spółka zapłaciła wtedy karę w wysokości 300 tys. zł - powiedział Stenzel.
- Za rządów Aleksandry Dulkiewicz wykupione zostały udziały w Saur Neptun Gdańsk, co pozwala na pełną kontrolę nad systemem wodno-kanalizacyjnym, nad dostarczaniem wody oraz odbiorem ścieków. Podsumowując. Jaki wpływ na obecną sytuację na Odrze miało miasto Gdańsk? Żaden - dodał.
Katastrofa ekologiczna na Odrze
Pierwsze sygnały o śniętych rybach w Odrze pojawiły się pod koniec lipca. Znaleziono je na dolnośląskim odcinku rzeki w okolicach Oławy. Na początku sierpnia Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska we Wrocławiu stwierdził, że w wodzie występuje substancja toksyczna, która jest szkodliwa dla organizmów wodnych. Wrocławski WIOŚ zawiadomił prokuraturę o przestępstwie.
W kolejnych dniach zanieczyszczenie dotarło na lubuski odcinek Odry. Polskę obiegły zdjęcia śniętych ryb wyrzucanych na brzeg. 10 sierpnia Wody Polskie informowały, że z rzeki wyłowiono pięć ton śniętych ryb, następnego dnia była to już liczba dwukrotnie większa. Mieszkańcy terenów nadodrzańskich informują też, że widzieli w rzece martwe bobry.
Minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak skierował wojsko do pomocy w usuwaniu szkód. Tymczasem władze Niemiec poinformowały o wykryciu rtęci w próbkach wody z Odry. Stanowi to zagrożenie nie tylko dla zwierząt, ale również dla ludzi. Wcześniej przedstawiciele polskiego rządu zapowiedzieli, że wyniki badań próbek wody powinny być znane w ciągu tygodnia.
Do 12 sierpnia skażenie wystąpiło również na zachodniopomorskim odcinku rzeki. Tego dnia rozesłano też pierwsze alerty RCB do mieszkańców. Premier Mateusz Morawiecki zaapelował, by nie wchodzić do wody i nie kąpać się w niej.
Rafał Mrowicki, dziennikarz Wirtualnej Polski