Ukraina stanęła pod ścianą. Polityków czekają niepopularne decyzje
W połowie maja wejdzie w życie ustawa, która ureguluje zasady poboru Ukraińców mieszkających poza granicami kraju. Kijów musi zwiększyć poziom poboru, aby doszło do rotacji w walczących oddziałach, które są już na froncie od ponad dwóch lat.
28.04.2024 20:37
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
W grudniu 2023 r. ówczesny Naczelny Dowódca Sił Zbrojnych Ukrainy gen. Walerij Załużny, zwrócił się do prezydenta i parlamentu o wydanie zgody na zmobilizowanie dodatkowego pół miliona rekrutów. Już od wiosny zeszłego roku Ukraińcy mieli problem ze zmobilizowaniem odpowiedniej ilości żołnierzy. Jednym z powodów były zasady, dotyczące zwolnień ze służby.
W zasadzie na już Ukraina potrzebuje ok. 150 tys. żołnierzy, którzy pozwoliliby wysłać na odpoczynek żołnierzy, którzy walczą od początku wojny, albo są na pierwszej linii ponad trzy miesiące. Armia podkreśla, że duży poziom wyczerpania bojem negatywnie wpływa na gotowość bojową jednostek i znacznie obniża morale walczących.
To z kolei wpływa na możliwości obronne Ukraińców, którzy mimo zaciętej walki, powoli się cofają. Z całą pewnością ustawa regulująca zasady służby i mobilizacji jest spóźniona o ok. 12 miesięcy. Nowych regulacji domagało się wojsko i społeczeństwo. Ostatecznie z końcem października doszło w całej Ukrainie do protestów, w których rodziny żołnierzy domagały się zwiększenia częstotliwości rotacji i demobilizacji po 18 miesiącach służby.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Z kolei armia od dawna prosiła, aby obniżyć wiek osób wysyłanych na front. Rząd Ukrainy chciał jednak chronić najmłodszych mężczyzn, aby przeciwdziałać kryzysowi demograficznemu. Dlatego mobilizowane mogły być wyłącznie osoby, które ukończyły 27. rok życia. Spowodowało to, że obecnie średnia wieku żołnierzy na froncie wynosi aż 40. lat.
Obniżenie wieku pozwoli na zyskanie ok. 700 tys. nowych poborowych, których obecność pozwoli na "zluzowanie" najstarszych żołnierzy i odesłanie ich do działań tyłowych. Armia zwraca bowiem uwagę, że żołnierze po 35. roku życia znacznie gorzej znoszą obciążenia walką, brak snu i wolniej się regenerują, w porównaniu z młodszymi osobami.
Sprawdzają możliwości
Najwięcej zmian dotyczy osób, które mieszkają poza granicami Ukrainy i nie odbyły jeszcze szkolenia wojskowego, albo znajdują się w rezerwie. Każdy mężczyzna znajdujący się za granicami Ukrainy będzie musiał zarejestrować się w placówkach konsularnych w ciągu 60 dni. W przeciwnym razie może mieć trudności w załatwieniu spraw w ukraińskich urzędach. Głównym celem rejestracji jest możliwość sprawdzenia zasobów mobilizacyjnych.
Rząd chce wiedzieć, jakie armia będzie miała możliwości powoływania obywateli, którzy wyemigrowali lub uciekli przed ewentualną mobilizacją. Mechanizm weryfikacji danych rejestracyjnych wojskowych mężczyzn w wieku 18-60 lat przebywających czasowo za granicą jest obecnie na etapie ustaleń międzyresortowych, a potem trafi do konsultacji międzynarodowych.
Ukraina wyciąga wnioski z dotychczasowych problemów z wyszkoleniem rezerw i wprowadza zmiany w systemie. Powszechny pobór zostanie zastąpiony pięciomiesięcznym okresem szkolenia dla wszystkich mężczyzn zdolnych do służby wojskowej, których nie obejmują ustawowe wykluczenia. Dotyczy to zwłaszcza mężczyzn w wieku 18-25 lat, którzy będą musieli przejść szkolenie wojskowe. Jednak do ukończenia 25. roku życia nie będą mobilizowani do oddziałów frontowych, a jedynie będą powoływani na okresowe szkolenia przypominające.
Pozwoli to na wybudowanie wstępnie wyszkolonej rezerwy, która po osiągnięciu wieku 25. lat trafi na szkolenie specjalistyczne. Znacznie skróci to czas przygotowania żołnierzy do służby liniowej i zwiększy zasób rezerwy.
Nauka nie wyklucza
Ukraińcy docelowo chcą powołać dodatkowe pół miliona poborowych i rezerwistów. Aby tego dokonać, Ukraina nie tylko zwróciła uwagę na obywateli mieszkających poza granicami Ukrainy, ale także na osoby, które uciekały przed poborem do szkół i uczelni. Rozpoczęcie nauki w szkołach zawodowych i wyższych było najpopularniejszym sposobem na ucieczkę przed wcieleniem do armii.
Po wejściu w życie projektu ustawy zmniejszona zostanie liczba studentów, którym będzie przysługiwało prawo do odroczenia. Dokument przewiduje, że odroczeniu "będą mogły podlegać jedynie osoby, które pobierają kształcenie w trybie stacjonarnym lub podwójnym, a poziom wykształcenia musi być wyższy od uzyskanego dotychczas".
Oznacza to, że ci, którzy rozpoczęli naukę na drugim lub trzecim kierunku, który daje stopień licencjata lub magistra, nie będą mieli odroczenia. Odroczenie poboru nadal obowiązuje w przypadku doktorantów.
Nie ma ucieczki
Przed poborem będzie znacznie trudniej uciec, gdyż po rejestracji w urzędzie, armia otrzyma możliwość wysyłania powiadomień drogą elektroniczną za pośrednictwem e-maila i "elektronicznego konta poborowego mobilizowanego rezerwisty".
Poborowy ma 15 dni na stawienie się w jednostce. Po tym terminie w ciągu pięciu kolejnych dni będzie próbowała doprowadzić go policja. Jeżeli nie będzie w stanie go zatrzymać i dostarczyć, wówczas w ciągu kolejnych pięciu dni kierownik Komisji Uzupełnień przesyła ostateczne wezwanie. Jeśli na to się nie stawi, sprawa będzie przekazywana do sądu.
Sąd może nałożyć karę od czasowego pozbawienia prawa do kierowania pojazdów aż do tymczasowego zablokowania kont i zajęcia prywatnego majątku na rzecz państwa. Dodatkowo, osoby znajdujące się poza zagranicami kraju, będą pozbawione obsługi konsularnej, co może znacznie utrudnić pobyt, znalezienie pracy, czy naukę. Wyjątkiem będą sytuacje kryzysowe. W tym przypadku służby będą działały normalnie.
Już w zeszłym roku Estonia poinformowała, że po wejściu w życie ustawy jest gotowa do podpisania z Ukrainą umowy, która pozwoli na ekstradycję osób w wieku poborowym, które unikają służby wojskowej. Podobne umowy Kijów będzie chciał podpisać z innymi krajami europejskimi, do których wyjechali Ukraińcy, w tym z Polską. W ostatnich dniach Polska strona studziła jednak ten zapał zaznaczając, że ukraińscy mężczyźni, których rząd próbuje nakłonić do powrotu do kraju, nie muszą obawiać się ewentualnych konsekwencji działań wokół mobilizacji. Co najmniej do 30 czerwca ich pobyt w Polsce będzie uznawany za legalny. Trwają już pracę nad przedłużeniem tego terminu - wynika ze stanowiska Urzędu ds. Cudzoziemców, jakie otrzymała Wirtualna Polska.
Nie da się jednak zapomnieć, że ukraińska armia stanęła pod murem i jeśli nie tylko chce powstrzymywać Rosjan, ale także odbić utracone tereny, koniecznie musi zwiększyć stany osobowe, które pozwolą na większą rotację przemęczonych oddziałów. Nie są to decyzje, które przysporzą ukraińskim politykom popularności. Jednak teraz mają ważniejsze problemy na głowie, niż wysokość słupków poparcia.
Dla Wirtualnej Polski Sławek Zagórski